Robiąc niedawno zakupy w dużej, znanej sieci odzieżowo-meblowo-elektrycznej...
Swoją drogą zestawienie asortymentu dość praktyczne. Na przykład jak sobie człowiek sfajczy spodnie siadając niechcący na krześle elektrycznym, może tam kupić nowe spodnie. I krzesło.
... dobiłem z zawartością koszyka do kwoty nieznacznie tylko przekraczającej trzysta Jerzych. Klikam "checkout" i widzę, że promocja jest: wydaj stówę, dostaniesz dwadzieścia pięć Jerzych zniżki.
Myślę sobie, fajnie, trzy stówy to siedemdziesiąt pięć Jerzych zniżki promocyjnej, pieszo nie chodzi.
Ale w podsumowaniu koszyka pisze mi, że do zapłacenia mam trzysta siedem minus dwadzieścia pięć równa się dwieście osiemdziesiąt dwa.
O żeż, myślę sobie, taki ty owaki, dziadu, myślisz, że liczyć nie umię?
Skopiowawszy listę zakupów do notatnika podzieliłem ją zgrabnie na trzy w miarę równe połowy, po czym zakupiłem w trzech osobnych transakcjach, na każdej otrzymując obiecane ćwierć stówy obniżki.
A potem pomyślałem sobie o tragicznym losie tych, którzy kupują właśnie czteroosobowego czesterfilda za tysiąc czterysta siedemdziesiąt Jerzych i nie mogą sobie tego rozbić na czternaście kawałków.
Dziwny świat.
#cebuladeal . A takiego chesterfielda pewnie da się na więcej niż 14 kawałków rozbić.
Ale nie przy kasie. ?