Dziś pójdę na łatwiznę i zamiast tworzyć, skorzystam z ^C - ^V. A mianowicie, przekleję tu jeden z moich ulubionych kawałów. Od razu zaznaczam, że to jest wersja BARDZO skrócona - w rzeczywistości kawał należy opowiadać tak długo, aż pierwsi słuchacze zaczną siwieć, cipieć, sięgać po broń lub szykować się do spania.
A leci to tak:
Pewnego razu w rodzinie diuka Rolanda de Gisoreux urodziło się dziecko.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niemowlę w miejscu, gdzie powinien być pępek miało zamiast niego złotą śrubkę. Straszne podejrzenia ogarnęły wszystkich, przede wszystkim zaś samego diuka, że być może jego rodzinę w jakiś sposób dotknęło straszliwe tchnienie Chaosu. Powszechnie wiadome było, że o ile bretońscy rycerze świecili cnotami rycerskimi w całym Starym Świecie, to bretońskie kobiety swej cnoty pozbywały się szybko i bez skrupułów... Żona diuka biła się w piersi, zwołani naprędce czarodzieje nie byli w stanie określić, czy to wpływ mocy Chaosu, czarnej magii czy złośliwości skrzatów... Stwierdzili tylko tyle, że złotej śrubki pod żadnym pozorem nie można wykręcać. Postanowiono czekać, obserwując, co będzie działo się z dzieckiem.
Pacholę ku zdumieniu wszystkich rosło zdrowo, uczyło się nieźle, rezolutne było jak trzeba, zaś po pierwszym pytaniu o swój dziwny pępek dostało solidnie w skórę i nie pytało więcej.
Wkrótce wyrósł z niego piękny młodzieniec, który dzielnie spisywał się w boju, biesiadował razem z kompanami, a urodziwe panny bałamucił pokazując im swoją złotą niespodziankę. Nic nie wskazywało na to, że może przydarzyć się coś złego.
Kiedy sędziwy diuk wydał ostatnie tchnienie, właściciel złotej śrubki zajął jego miejsce, żyjąc długo, prowadząc zwycięskie wojny i władając swoimi poddanymi sprawiedliwie na chwałę Pani Jeziora.
Z upływem czasu złota śrubka intrygowała go jednak coraz bardziej, nie dając spokoju we dnie i w nocy. Wreszcie kiedyś, kiedy cierpliwość diuka wyczerpała się, zdesperowany wziął śrubokręt, przyłożył do śrubki, zaczął wykręcać...
... i dupa mu odpadła.
Puenta zaskakująca i barwnie opowiedziany 😉
Pamiętam wersję z '93, z czarownicą 😉
Wersji tyle co opowiadających kawał. Ale puenta wszędzie taka sama :]