Klawisz Control jest używany tak często, że w zasadzie nie myślimy o jego przyciskaniu. Coś jakby sprzęgło przy zmianie biegów - o ile ktoś nie przestawił się na jazdę automatem (jak ja od mniej więcej dwóch lat) - nie myślimy o wciśnięciu sprzęgła, dzieje się to na skraju naszej świadomości, bardziej na zasadzie pamięci mięśniowej niż świadomego działania. Tak samo jest z klawiszem Control. Najczęściej używany z klawiszami C i V, ale nie tylko.
Mało kto jednak wie skąd właściwie wziął się klawisz Control. Nie, no wiadomo, z fabryki klawiszy, wystarczyło na zwykłym klawiszu namalować literki C, T, R oraz L i gotowe. Ale tu się rzecz nie kończy, ponieważ w odróżnieniu od większości klawiszy, Ctrl był tak fikuśnie podłączony, że zerował (na poziomie elektrycznym, bez żadnego oprogramowania) dwa pierwsze (czyli najstarsze) bity wciśniętego razem z nim klawisza.
Innymi słowy ograniczał zakres wprowadzanych znaków do pierwszych 32 kombinacji bitów ze starego, 128-bitowego zestawu ASCII. A tam, na samym dole, mieściło się (i do dziś mieści!) wiele przydatnych "specjalnych" cosiów:
Ctrl-H na ten przykład kasowało ostatnio wprowadzony znak. Coś jakby Backspace w czasach, kiedy tego ostatniego jeszcze na klawiaturach nie było. Dziś Ctrl-H używane jest do innych celów (głównie do wywołania okienka Znajdź-i-zamień, chyba że ktoś pracuje z Emacsem (ja nie pracuję (czy te nawiasy da się zagnieżdżać w nieskończoność?)), bo w Emacsie Ctrl-H wywołuje okienko pomocy), chwalmy wynalazcę Backspace!
Ctrl-K z kolei to starszy brat współcześnie znanego Ctrl-X, czyli polecenia "wytnij" - z tą jednak różnicą, że "wytnij" działa na bieżącym zaznaczeniu, a Ctrl-K wycinało tekst między kursorem a końcem linii (z kolei Ctrl-U robiło to samo, tylko w drugą stronę, a więc wycinało tekst między początkiem linii a kursorem).
Ctrl-P oraz Ctrl-N, obecnie najczęściej związane z wywołaniem okienka drukowania oraz utworzeniem nowego, pustego dokumentu, dawniej umożliwiały przejście do poprzedniej lub następnej linii w edytorze. Chwalmy klawisze strzałek!
Albo takie Ctrl-Z - obecnie używane głównie do cofania z powrotem do tyłu nazad, dawniej służyło do zatrzymania aktualnie wykonywanego programu (ale bez jego wyłączania! coś jakby "zamrozić" aplikację) i przejścia do linii poleceń. Nawiasem mówiąc w linuksowym terminalu tak to działa do dziś.
A Ctrl-I wstawiało kiedyś znak tabulacji, podczas gdy dziś na ogół włącza / wyłącza pochyłość tekstu.
Kombinacji różnych klawiszy z klawiszem Ctrl było całe mnóstwo; skutkiem ubocznym jego wciśnięcia było też "ignorowanie" klawisza Shift, innymi słowy nie miało znaczenia czy wcisnęliśmy Ctrl-literka czy Ctrl-Shift-literka, ponieważ "odległość" między kodem ASCII wielkiej litery a małej wynosi dokładnie 32, a więc różnią się one jednym bitem: szóstym. Jest on włączony dla wielkich liter oraz wyłączony dla małych, na przykład A to 1100001, z kolei a ma kod 1000001. Wciśnięcie kombinacji Ctrl-A zerowało dwa górne bity, wysyłając do komputera "gołą" binarną jedynkę.
Współczesne klawiatury oczywiście są napakowane software, który informuje system operacyjny o stanie każdego klawisza z osobna; w niektórych aplikacjach lub systemach operacyjnych pozostawiono "stare" zachowania, głównie po to, żeby nie stresować użytkowników pochodzących sprzed wczesnego amigocenu (lub nawet atarozoiku), jednak nie ma to już nic wspólnego z zerowaniem bitów na poziomie mechanicznym.
Ech, kiedyś to nawet Ctrl było inne.
Dzisiejszy wpis powstał wyłącznie w celu zapchania blogu niskowartościowym, nudnym materiałem, ponieważ Autorowi (czyli Mi) skończyły się pomysły na inne niskowartościowe, nudne materiały, którymi katowałem Czytelników dotychczas. Podczas pisania tego tekstu nie ucierpiała żadna klawiatura.
Bardzo ciekawy artykuł(No na serio lubię takie ciekawostki) więcej takich poproszę
i cytując klasyków „CTRL A najwyższą formą zaufania” 🙂
To teraz klawisze [Scroll Lock] i [Sys Rq] 😉
No to jedziesz z koksem 😉
Ten pierwszy czasem nie przewijał całego ekranu? A drugi służył do wywoływania niskopoziomowych poleceń? Tego chyba dinozaury nie pamiętają
Jeszcze PrtScr i Pause Break to mamy zestaw
„atarozoik” – AD 1985. Kumpel z mojej „izby ż.” kupił sobie w PEWEX’ie tę zabawkę. Zmarnowaliśmy ups…spędziliśmy przy tym niejedną noc. River Raid, Silent Hunt itp. A o 6.00 pobudka „…i choć miałeś sny ciekawe, zapie… na zaprawę, język zwisa ci do pasa, ach jak zbrzydła już ta trasa.” Stork, do you remember?