W dniu dzisiejszym uczestniczyłem w spotkaniu służbowym, w którym - o dziwo - musiałem wykazać się refleksem, znajomością tematu, a także ilorazem inteligencji nieco powyżej temperatury otoczenia. Niemniej jednak jakaś tam nieświadoma cząstka jaźni kierowała w tym czasie długopisem, i oto efekt:
Zaczęło się od dwójki. Potem, dla lepszej widoczności, a także dla poprawy bezpieczeństwa, wziąłem dwójkę w kółko. Następnie dorysowałem jej dwie żeliwne nóżki, jednak strasznie marudziła, że nie umie chodzić, a chciałaby móc się przemieszczać. No to bach bach, dorysowałem kółka. Efekt był niezły, jeździła sobie po całej sali konferencyjnej (ku uciesze znudzonych uczestników spotkania), jednak ciągle o coś zahaczała. Ostatnim wysiłkiem dorysowałem jej więc oko - w czasie rysowania musiałem niestety tego oka dotykać końcem długopisu, i trochę mi ono uciekało, więc nie obyło się bez supełka - końcem końców jednak oko powstało i dwójka jeździ sobie teraz w kółku, na swoich żeliwnych nóżkach, i jest szczęśliwa.
polecam
Gdyby wywalic te dwojke to bylby fajny kolczyk. Dzieki za ort poprawie kaj wroce.