Większość swojego prawie czterdziestoletniego życia przemieszkałem na wsi. Na ogół były to nieduże wsie na Pomorzu, potem - już po wyjeździe do Irlandii - Donegal i okolice. W dużych miastach mieszkałem krótko (najdłużej chyba w Warszawie - prawie 4 lata studiów) no i teraz w Dublinie. Prawdę mówiąc, Dublin ciężko uznać za duże miasto. Zwłaszcza, że mieszkając i pracując na obrzeżach tej "metropolii", w centrum bywam nie częściej niż raz - dwa razy na kwartał, i tak naprawdę bliżej mi do gór Wicklow niż do St. Stephen's Green.
Kiedyś, dość dawno, jeszcze w czasach ogólniackich, przytrafiła mi się niezbyt miła przygoda. Mieszkałem wtedy jakieś dwadzieścia kilometrów od najbliższego miasta (ma to pewne znaczenie dla tej historii). Otóż któregoś razu obudził mnie w środku nocy jakiś głuchy łomot, którego źródła zrazu nie byłem w stanie zidentyfikować. Jak już oprzytomniałem, uświadomiłem sobie, że coś mi wlazło do ucha, doszło do końca przewodu słuchowego i próbuje przejść przez bębenek. Kto kiedykolwiek dotknął własnej błony bębenkowej ten zapewne wie, że jest to dość bolesne a zarazem bardzo głośne przeżycie. A mój "gość" próbował przejść na drugą stronę bębenka. Brrr.
Najpierw pogalopowałem do kuchni i próbowałem drania wydłubać zapałką. Bezskutecznie. Obudziłem rodzinkę, ktoś wpadł na pomysł, żeby wypłukać dziadygę strumieniem wody. Chwilę potem byłem cały zmoczony, ale intruz dalej tkwił na samym "dnie" ucha i boleśnie łomotał w bębenek.
Wtedy dziadek wpadł na pomysł, że trzeba mnie zawieźć na pogotowie. Wsiedliśmy w auto i jakieś trzydzieści minut i dwadzieścia kilometrów później wylądowaliśmy w oddziale ratunkowym szpitala.
Tu już poszło szybciutko. Pan dochtór najpierw zajrzał mi do ucha przez taką specjalną trąbkę, potem wziął pęsetę i szybkim, sprawnym ruchem wyciągnął mi z ucha... karalucha (rym niezamierzony).
Karaluch ma to do siebie, że ma twardy pancerzyk, który uniemożliwia mu zawrócenie w wąskich tunelach. A chodzić tyłem najwyraźniej nie umie.
Jak się już sprawa wyjaśniła, okazało się, że w sumie nie było dużego zagrożenia. Ale zanim mi tego karalucha wyjęto, bałem się jak diabli. Nie ma twardziela na robaka w uchu...
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.