Spowalniamy

https://xpil.eu/po5

Po raz pierwszy od dość dawna nie mam napisanych żadnych tekstów "na zapas". Przyjdzie mi pisać na bieżąco. Dziwnie jakoś, ale ponoć dużo ludzi tak robi, więc musi się dać. Jeżeli któryś z moich Czytelników przyzwyczaił się już do trzydniowego "cyklu wydawniczego" to niech się teraz spodziewa mniej regularnych wpisów.

Komputery

Pamiętacie jeszcze moją niedawną przygodę z urwanym kabelkiem od słuchawek? Spieszę się pochwalić, że w międzyczasie dorobiłem się mikrofonu Yeti Blue, co uwolniło mnie całkowicie od potrzeby używania słuchawek. Muszę tylko pamiętać o zamykaniu drzwi od domowego biura za każdym razem kiedy mam służbowego calla, żeby się przypadkiem pracowe tajemnice nie wydostały na Zewnątrz. Słuchanie ludzi na głośnikach komputerowych jest całkiem wygodne. Musiałem tylko przestawić mikrofon w tryb jednokierunkowy żeby nie zbierał dźwięku z głośników i nie dawał echa. Jedyna wada jest taka, że strasznie mocno słychać łupanie w klawisze, kombinuję jak by sobie z tym poradzić.

Książki

Książkowy stosik wstydu rośnie mi w zastraszającym tempie.

Aktualnie czytam (po raz chyba szósty) "Straż! Straż!" Pratchetta, w polskiej wersji. Po raz kolejny zaobserwowałem, że pomimo niewątpliwego geniuszu p. Piotra W. Cholewy niektórych drobiazgów po prostu nie dało się przełożyć na polski bezstratnie. Na przykład "Bob jest twoim wujkiem" nijak się nie trzyma kupy ("Bob's your uncle"); "Kajzerka z Kamienia" ("Scone of Stone") też traci bo w odróżnieniu od oryginału nijak nie kojarzy się ze Szkocją. Ale to wszystko drobiazgi, ogólnie książka jest według mnie jedną z lepszych w serii.

Równolegle zacząłem też powtórkę z "Raising Steam" (też Pratchett, dla odmiany, tylko w oryginale). Nawiasem mówiąc Moist von Lipwig jest jedną z ulubionych postaci mojej córki - swoją przygodę ze Światem Dysku zaczęła od "Going Postal", a zaraz potem "Making Money" i "Raising Steam".

Potem wypadałoby dokończyć rozpoczęte kilkanaście tygodni temu "The Stars my Destination" Alfreda Bestera - książka z 1956 roku, ale czyta się bardzo fajnie. Może trochę trąci myszą od strony technologii, może trochę zbyt szczegółowo Autor próbuje przewidzieć jak rozwiną się imperia technologiczne firm, które w latach pięćdziesiątych były na topie, a o których teraz nikt już nie pamięta - ale jest antygrawitacja, są podróże kosmiczne, jest teleportacja, i jest na tym wszystkim rozpięta całkiem sympatyczna fabuła.

Na swoją kolej czeka też "Zazdrość" Nesbø, świeży nabytek z niedawnego wypadu do Polski.

I jeszcze nowy Kloos ("Citadel" - trzeci tom serii "The Palladium Wars") - poprzednie dwie części całkiem całkiem, mam nadzieję że tu też nie zmarnuję czasu. Na Kloosie jeszcze się jak na razie nie przejechałem, więc powinno być OK.

Na półce czeka też nabyty niedawno "Zespół ojca" Czerwińskiego, w odróżnieniu od poprzednich jego książek opowieść całkiem na poważnie.

Jeżeli nie nastąpią jakieś wyjątkowe katastrofy, być może uda się wreszcie trochę nadgonić...

Halloween

Pogonił nas w tym roku deszcz, więc coroczne "cukrzyca-party" było raczej symboliczne. Może ze 20 minut chodzenia i witania się z sąsiadami, podczas kiedy dzieciaki polowały na słodycze. A potem dyżur przy drzwiach, w drugą stronę. W sumie można by zrobić tak, że najpierw wyjść nazbierać słodyczy, a potem te same słodycze oddawać kolejnym straszycielom. Pomyślimy...

Na Bugu we Włodawie ubyło siedem.

https://xpil.eu/po5

9 komentarzy

  1. Czekam na Twoje artykuły, vel wpisy, nawet jeśli ich nie komentuję zawsze, chociaż się staram.
    Trzymam kciuki, kibicuję.
    Z dużym prawdopodobieństwem, bo nie z pewnością wiem jak masz.
    Piszę z zapytaniem, czy czytałeś, w Polsce wydane bodaj przez Znak, ale nie wiem czy tylko przez to wydawnictwo, zbiór felietonów autorstwa Stanisława Lema pt. Lube czasy- jest to chyba realizm magiczno-pesymistyczny. Czytałeś? Pewnie, albo z dużym prawdopodobieństwem przypuszczam, że jeśli nie to zamierzasz, czy coś o tej treści wiesz?
    Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.

    1. Czytałem, pamiętam tytuł. Ale za czorta nie potrafię sobie przypomnieć o czym to było. Z tego wniosek, że nie wciągnęło mnie zbytnio.

  2. Jeśli chodzi o łupanie w klawisze, zobacz, czy soft którego używasz nie ma gdzieś schowanych opcji dotyczących eliminacji dźwięków tła. Zoom na przykład takowe posiada i dają się one konfigurować, tj. czy ma to robić bardziej, czy mniej agresywnie. Nie wiem czy radzi sobie z klawiaturą, ale spróbować warto.

    1. Używam głównie Teams. Tam jest niby jakaś opcja do usuwania dźwięków tła, ale wydaje mi się, że to jest prosty filtr górnoprzepustowy. W każdym razie dźwięków klawiszy nie usuwa (a mam dość głośną klawiaturę).

      Jest jeszcze hushboard (https://snapcraft.io/hushboard), ale tylko dla linuksów, a ja potrzebuję tego w windzie.

  3. U mnie to już w ogole tragedia – na szczescie mam Cię w RSS wiec bede dopatrzywał sie kolejnych ciekawych wpisów.

    sam bym chciał coś napisać ale … problem z czasem a w zasadzie to kwestia wyboru priorytetu.

    1. I to jest właśnie piękno (i potęga) RSS: nie przegapiam wpisów nawet u tych blogerów, którzy piszą dwa razy do roku albo i rzadziej.

  4. Noszę w głowie trochę tekstów (lub pomysłów na teksty). Gdy już mi się trochę nazbiera tematyki (przeważnie podczas czytania różnych książek, z których ciekawe cytaty staram się przytaczać na blogu) to tworzę szkice i/lub wymyślam tytuły, by nie zapomnieć o tym, co chciałem napisać/opisać. Wiszą mi te teksty wtedy z tyłu głowy i wiem, że powinienem znaleźć czas, by do nich wrócić, skomponować je, uporządkować i opublikować jako posty/wpisy na blogu. Gorzej ze znalezieniem czasu na właściwe pisanie, komponowanie tekstu, dlatego często robię to etapami: skan stron z czytanych książek, OCR i gdy mam już wszystko zebrane (opracowany tekst, wybrana grafika do tekstu oraz linki do źródeł) to wtedy siadam, składam wszystko w całość i publikuję.

    1. A ja mimo ponad dziesięciu lat blogowania i paru tysięcy wpisów dalej klepię na wariata: pojawia się pomysł i od razu staram się go przelać we wpis i opublikować najszybciej jak się da. Efekty widać. „Prawdziwi” blogerzy mają swoje teksty fajnie dopieszczone, dopracowane. A u mnie na szybkiego i byle jak. No i fajnie.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.