Żyjemy w ciekawych czasach

https://xpil.eu/KMuRY

Natknąłem się niedawno na nowy edytor kodu. Nazywa się Cursor, jako bazę ma VSCode (czyli Electron), ale dodaje od siebie podłączenie do różnych elemelków. Tylko że tak: o ile Microsoft pcha drzwiami i oknami swojego Copilota, o tyle Cursor próbuje być liberalny i traktuje wszystkie LLM-y jednolicie. Ponadto wykorzystuje darmowe limity na tyle, na ile to możliwe - bawię się nim już od kilku dni i póki co nie nadziałem się jeszcze na żadnego paywalla.

Co więcej, w odróżnieniu od "klasycznego" podejścia, gdzie edytor kodu jest w centrum uwagi, a LLM-y siedzą grzecznie na pasku narzędzi, tutaj można zrobić tak, że to kod będzie obywatelem "drugorzędnym", a w oknie głównym poprowadzimy dialog z maszyną w celu osiągnięcia pożądanych efektów. Na przykład zweryfikowanie poprawności syntaktycznej kodu, korektę formatowania czy też dodanie komentarzy. Wiadomo. Na razie nic nowego.

Ale! Cursor oferuje tryb "agent", w którym LLM może nie tylko doradzać i pisać kod, ale też - wykonywać polecenia na lokalnym komputerze.

Odkryłem to całkiem przypadkowo próbując zdebugować jakiś mój starszy skrypt w Pythonie. Zapomniałem, okazało się, aktywować środowisko wirtualne (.venv) i Cursor zaproponował, że może to spróbować naprawić. Po czym sprawdził zawartość lokalnego folderu, "zauważył" folder .venv i wykonał komendę aktywującą.

Ponieważ był to późny wieczór, jakoś umknęło wtedy mojej uwadze znaczenie tego faktu. "Naprawił" - pomyślałem - "no i fajnie". Ale jakiś czas potem, przy innym projekcie, spróbowałem zaimportować jakąś nieistniejącą (tj. niezainstalowaną) bibliotekę. Tym razem przyjrzałem się uważniej co też Cursor zrobi, żeby problem rozwiązać - nie tylko zainstalował bibliotekę, ale jeszcze na deser zaktualizował pip.

Ki czort?

Niewiele myśląc stworzyłem sobie zaraz nowy projekt, nazwałem go LLM experiments i poprosiłem go - bez pisania krztyny kodu - żeby wykombinował wszystkie komputery, do których mogę się zalogować z maszyny lokalnej przez ssh bez użycia hasła.

Zajęło mu to może ze trzy minuty. Odczytał sobie zawartość folderu .ssh, dotarł do właściwych plików, podjął próbę zalogowania się tu i tam. Gdzie mu się to udało, powtórzył dokładnie to samo na zdalnej maszynie, rekurencyjnie. I na koniec wypluł mi zgrabną listę wszystkich maszyn, do których udało mu się zalogować.

Zafascynowany, poprosiłem go zaraz o zrobienie inwentaryzacji mojej sieci domowej. Mówię mu, masz tu komputer z nmap, zrób mi zestawienie wszystkich maszyn w sieci lokalnej - adres, nazwa, producent, i jakiś komentarz do tego. Zapisz wynik - mówię mu - w formacie Markdown.

Po paru minutach wyprodukował plik .md z zestawieniem wszystkich urządzeń, które mu się udało wykryć. Nie pomylił się ani razu.

Trochę mi to postawiło włoski na przedramionach. Myślę - grubo jest.

Od razu przypomniał mi się Klapaucjusz z opowieści o Elektrybałcie, który zamiast wykorzystywać maszynę do celów wzniosłych i pożytecznych, kazał jej na dzień dobry...

– Niech ułoży wiersz o cybererotyce! – rzekł nagle, rozjaśniony. – Żeby tam było
najwyżej sześć linijek, a w nich o miłości i o zdradzie, o muzyce, o Murzynach,
o wyższych sferach, o nieszczęściu, o kazirodztwie, do rymu i żeby wszystkie
słowa były na literę C!!

Myślę sobie, nie będę Klapaucjuszem, nie będę się znęcał nad maszyną - przecież to tylko wielka, mnożąca macierze papuga. Zamiast więc żądać dziwadeł, poprosiłem go, żeby mi zaproponował dziesięć różnych kawałków bluesowych z mojej kolekcji empetrójek. Najlepiej różnych wykonawców. Tu, mówię mu, masz folder z muzyką, postaraj się tylko niczego nie pokasować.

Pomieszał, pomielił, zapuścił pierdylion find i ls tu i ówdzie, na koniec wyrzucił zgrabną listę dziesięciu bluesowych kawałków pięciu różnych wykonawców.

Niesamowita sprawa.

Co innego zadawać LLM-owi pytania w okienku przeglądarki i dostawać w tymże okienku odpowiedzi - a co innego widzieć jak maszyna sterowana potocznym, ludzkim językiem grzebie w pełni autonomicznie po folderach mojego własnego komputera. Zacznę się martwić, kiedy zapyta mnie, gdzie mieszka Sarah Connor.

Zaprawdę, powiadam wam, żyjemy w interesujących czasach.

https://xpil.eu/KMuRY

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.