Czyżby w końcu?

https://xpil.eu/354q

Jeśli chodzi o spożywkę, to mamy w naszej wiosce przedstawiciela chyba każdej większej sieciówki. Jest Tesco, Lidl, Aldi, SuperValu, są ze dwie albo trzy Centry, jest DayBreak. Jest też kilka polskich sklepów - co prawda nie mamy wszechobecnego w Irlandii Poloneza, ale i tak wybór jest całkiem spory jak na parudziesięciotysięczną wiochę.

Jednak najczęściej kupujemy żarło w Dunnes Stores. Do końca nie wiem dlaczego - chyba z przyzwyczajenia. W każdym razie jesteśmy "w dansie" przynajmniej dwa razy w tygodniu, a jak jakaś nagła potrzeba wyskoczy to i częściej.

I tu dochodzimy do sedna moich dzisiejszych wypocin, czyli Covid-19. Otóż od pierwszych dni pandemii, czyli praktycznie od lutego czy marca 2020 roku, Dunnes Stores - podobnie zresztą jak wszystkie inne sklepy - był obłożony ciężką artylerią antypandemiczną, czyli: pleksi oddzielające kasjerki od reszty świata, komunikaty z radiowęzła przypominające o konieczności "social distancing", ...

Dygresja #1. Gościa, któremu udało się przekonać miliardy, że "social distancing" to jest tak naprawdę "physical distancing" powinno się przykładnie ukarać za wprowadzanie ludzi w błąd. No ale.

..., linie na podłodze odmierzające dwumetrowe odstępy, przy każdej kasie zamiast słodyczy i baterii - testy antygenowe, dozowniki środków dezynfekujących na każdej ścianie, na wejściu ochroniarz z licznikiem, wiadomo. Z czasem większość tych rzeczy poznikała, ale dozowniki i nieśmiertelne pleksi wokół kas - pozostało.

Dygresja #2. Niektóre sklepy zainwestowały w automatyczne liczniki kupujących, które blokują drzwi wejściowe jeżeli weszło za dużo ludzi, a wyszło za mało. Najpierw mi się to podobało, a potem przywykłem. Może dałoby się z tego wyrzeźbić jakiś pomysł na miniaturę filmową w klimacie horroru lub komedii?

Wczoraj jednakże wszedłem do Dunnes i zdziwiłem się srodze, bo po pierwsze zniknął dozownik przy drzwiach, który był tam jeszcze dwa dni temu, a po drugie usunięto niezniszczalne pleksiglasowe klatki dla kasjerek, dzięki czemu linia kas zrobiła się mniej wyraźna oraz zrobiło się jakby jaśniej i bardziej przestrzennie. To były ostatnie pozostałości po pandemii, aż mi się zrobiło jakoś dziwnie.

Drugą oznaką końca pandemii, którą zauważyłem dziś rano, jest wyłączenie w aplikacji Covid-19 opcji śledzenia kontaktów fizycznych. Działało to (ponoć) w ten sposób, że jeżeli nasz telefon znalazł się w pobliżu telefonu osoby chorej, to dostawaliśmy odpowiedni alert. Nigdy nie miałem okazji przekonać się czy to naprawdę działa, no i chyba już się nie dowiem, bo wyłączyli.

Aczkolwiek nie mówmy hop. Odpukać w niemalowane, kto wie, może Covid-23 czai się tuż za rogiem?

Tym samym uznaję epidemię za zakończoną. Nie licząc, bagatela, prawie siedmiu milionów ofiar, Covid-19 miał też pewne zalety. W moim przypadku, konkretnie, dwie:

  1. Praca zdalna. Przedtem musiałem stawać na głowie żeby pracodawca zgodził się na jeden dzień pracy zdalnej w tygodniu. Teraz jestem w biurze może raz w miesiącu, może rzadziej. Oszczędzam na dojazdach. Trochę zdziczałem, bo jednak nie widzę ludzi z pracy na żywo. Ale ogólnie, uważam, wyszło mi to na dobre.
  2. Higiena. Nie, żebym był brudasem, ale dzięki pandemii zacząłem zwracać uwagę na to czego dotykam oraz jak często potem dotykam twarzy. W efekcie staram się teraz nie dotykać powierzchni publicznych (klamki, poręcze, włączniki świateł dla pieszych), a jeżeli już muszę, to łokciem albo przez jakąś tkaninę. No i częściej myję (lub przynajmniej dezynfekuję) ręce.

Nie pisałem przez te trzy lata o pandemii za dużo, bo robili to wszyscy dookoła, to sobie dzisiaj odbiłem.

Ot, co.

https://xpil.eu/354q

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.