Wyjaśnienie tytułu serialu pojawia się na samym końcu ostatniego odcinka.
A przedtem jest solidny kawałek dramatu kryminalnego w sześciu częściach.
Mini-seriale działają całkiem nieźle, bo z jednej strony producent może się rozbujać z fabułą, a z drugiej telewidz nie musi łykać od razu całości tylko dawkować sobie po jednym kawałku. Ja serial łyknąłem od razu w całości, bo chociaż nie jet to może kino najwyższych możliwych lotów, to jednak ma w sobie coś, co sprawia, że chce się koniecznie dowiedzieć co będzie dalej.
Podobnie jak Control Z, tu również mamy produkcję meksykańską. Żadnych aktorów nie rozpoznałem, ale to pewnie dlatego, że jestem na bakier z kinematografią Ameryki Łacińskiej.
Amaya Martin, sześcioletnia córka rysownika komiksów i specjalistki od leczenia bezpłodności, zostaje porwana w czasie corocznej parady. Świadków jak na lekarstwo i plączą sie w zeznaniach, nagrania z kamer są niewyraźne, porywacze nie zgłaszają się z żądaniem okupu. Dziewczynka wsiąka.
Tematem interesuje się stażystka lokalnej gazety, Miren Rojo.
(nawiasem mówiąc nie wiem dlaczego na stronie IMDB nazwisko Miren to Triggs - w filmie używa nazwiska Rojo).
Jeżeli szukać analogii do Control Z, to postać Miren może się odrobinę kojarzyć z Sofią - równie cicha i niejako "niewidzialna", z mroczną przeszłością, analitycznym umysłem i rozbudowanym zmysłem obserwacji.
Serial ma początkowo dwie linie czasowe: 2010, kiedy nastąpiło porwanie, oraz 2016, kiedy rodzice dziewczynki (już rozwiedzeni) otrzymują od porywaczy parusekundowy filmik, na którym widać jak Amaya bawi się w jakimś pokoju dziecinnym. Potem dochodzi jeszcze trzecia linia czasowa, rok 2019.
Zastosowano tutaj chwyt bardzo podobny do tego z Control Z: najpierw widzimy wydarzenia z punktu widzenia rodziców i policji, a mniej więcej w połowie serialu narracja obraca się o 180 stopni i dowiadujemy się co tak naprawdę zaszło - z perspektywy porywaczy i dziewczynki.
Wątków jest całkiem sporo, na szczęście nie są aż tak bardzo rozbudowane, żeby człowiek z tak małym rozumkiem jak autor niniejszego blogu miał problem z połapaniem się.
Serial zahacza regularnie o tematy ciemne, takie jak gwałty na nieletnich czy dziecięca pornografia. Tak więc uprzedzam, chwilami jest naprawdę ciężko - nie jest to na pewno kino dla każdego.
Moja prywatna ocena: 8/10. Jest utrzymywanie widza w niepewności, są cliff-hangery, są fałszywe tropy (w hurtowych ilościach), nasze sympatie i antypatie poddawane są wielu próbom. A na końcu i tak okazuje się, że zabił fryzjer.
Zasadniczo polecam - film na Rotten Tomatoes ma na chwilę obecną 92% (a więc bardzo wysoko), jednak ponieważ pojawił się dopiero trzy dni temu, ciężko jeszcze mówić o oficjalnych rankingach.
W razie gdyby jednak zrobił furorę, ostatnia scena ostatniego odcinka otwiera szeroką furtę do ewentualnego drugiego sezonu.
Zastanawiam się, na ile wiarygodne są oceny, szczególnie w początkowej fazie. Tj. czy nie zachodzi zjawisko znane z zakupów, gdzie producent lub sprzedawca wystawia fałszywe, pozytywne oceny.
Ogólnie rankingi są manipulowalne; tu jest ładnie opisane, że bardziej opłaca się samemu wykupić część nakładu własnej książki, niż płacić za promocję: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/jak-wypromowac-ksiazke-z-wydawca-ksiazek-case-study-zaufanie
Zwracam uwagę, bo aktualnie Rotten Tomatoes to już 82%, a IMDB pokazuje 6,9.
Zgadza się, dlatego właśnie wspomniałem, że ocena jest jeszcze bardzo świeża. Obecnie jest 80% – nadal całkiem nieźle, ale już nie 92 🙂