One chodzą całymi hordami, przetaczają się tłumnie przez nasze życia i zostawiają mnóstwo bolesnych blizn, szram i dziur.
Weźmy na ten przykład ostatni kwartał roku 2013.
Najpierw okazało się, że nasz nieomylny księgowy jednak nie jest taki nieomylny. Coś gdzieś źle policzył i całkiem znienacka musieliśmy wyjąć ("z dupy") mnóstwo pieniędzy na zaległe podatki. I to teraz, zaraz, szybciutko, żeby karniaka nie dostać. Musiałem na ten cel wziąć kredyt, który teraz pracowicie spłacam.
Potem straciłem brata w wypadku. Trochę za szybko jechał, spotkał się ze ścianą... Zginął chłop na miejscu.
Zanim zdążyłem wyprawić bratu pogrzeb, mój pracodawca w ramach "optymalizacji kosztów" zwolnił dużą grupę kontraktorów. Załapałem się, a jakże. Chce ktoś przygarnąć bazyla? Parzę świetną kawę...
Rozglądam się tylko skąd nadejdzie kolejny pstryczek od losu.
Jedyna nadzieja w tym, że taka kumulacja nieszczęść nie zdarza się w życiu zbyt często - rok 2014 może być już tylko lepszy.
I tego będę się trzymał.
Kawa rzeczywiście była dobra. Jest czego Ci życzyć na święta…
Uła. Grubo!
No tak…. cóż dodac? oby ten następny rok był juz tylko lepszy, dla Ciebie, dla Was, sobie samej też tego życzę, bo uderzyło strasznie także u nas, tyle, że o tym nie napiszę na swoim blogu.
Powodzenia i spokojnych Świąt dla Waszej Rodziny
Kiedyś już Ci mówiłem – jak się zbliża koniec roku szukaj roboty
No to mam winnego przynajmniej w tej kwestii. Apage!
😉
A tak na poważnie, zacząłem się już rozglądać jakiś czas temu – ssanie na fachowców od zmywaka jest nieustające; powinienem sobie coś spokojnie znaleźć. w styczniu.