Grywam w Sudoku od mniej więcej 2006. roku, czyli od czasów, kiedy ta łamigłówka zaczęła się popularyzować w Europie.
Jako że mam "matematyczną głowę" i od pisklęcia interesowały mnie zabawy cyferkami, Sudoku to dla mnie strzał w dziesiątkę. Proste reguły, kartka, długopis, żadne tam, panie, kumputery czy smartfony...
W swojej klasycznej wersji Sudoku jest trójwymiarowe. W takim sensie, że są trzy wymiary, wzdłuż których musimy zadbać o unikalność cyfr. W pionie, w pioziomie i w dziewięciu kwadratach 3x3.
Strategii rozwiązywania Sudoku jest kilka. Większość "zawodowych" graczy (piszę w cudzysłowiu, bo nie ma takiego zawodu - ale są za to tu i ówdzie organizowane zawody - obecnie mistrzem świata w rozwiązywaniu Sudoku na czas jest bodajże jakaś Czeszka...)
...o czym to ja...
A, właśnie. Większość "zawodowych" graczy twierdzi, że trzeba zacząć od ogólnego rzucenia okiem na planszę w celu wyłapania jakiegoś oczywistego punktu zaczepienia. Na ogół to działa, ale przy bardziej zawiłych układach można na to zmarnować pół godziny albo i więcej - ja wychodzę z założenia, że jeżeli przez 2-3 minuty niczego oczywistego nie zauważę, trzeba się zabrać za podejście systematyczne.
Czyli jakie?
Najpierw przeglądam wszystkie KWK (kolumny-wiersze-kwadraty) z najmniejszą liczbą pustych pól. Jeżeli nie ma co najmniej czterech cyfr w danym KWK, nawet się za niego nie zabieram.
Potem patrzę, która cyfra występuje w diagramie najczęściej - jeżeli jest osiem powtórzeń, dziewiąte znajdziemy na pewniaka. Dla siedmiu, ósme na ogół też daje się znaleźć. Przy dobrych wiatrach można w ten sposób wypełnić całkiem sporo pól.
Potem wracam do metody z najmniejszą liczbą pustych pól w każdym KWK.
Potem znów przeglądam najpopularniejsze cyfry. I tak w kółko.
Jak mi się już skończą pomysły na tych dwóch metodach, wyciągam cięższą artylerię, czyli ołówek. Najpierw zaznaczam sobie wszystkie pola, w których możliwe są nie więcej niż dwie cyfry. W ten sposób eliminuje się całkiem sporo kombinacji. Jak nie mam ołówka, używam długopisu - tylko wtedy zamiast wpisywać dozwolone cyfry, stawiam długopisem kropki w miejscach odpowiadających tym cyfrom. Czyli jedynka na górze po lewej, dwójka na górze pośrodku i tak dalej aż do dziewiątki na dole po prawej. Trochę taki diagram wygląda potem jak zapis Braille'em, ale co mi tam.
Ostatecznym narzędziem, jak już zawiodą wszystkie powyższe metody, jest zgadywanie. Znajduję puste pole z dwiema możliwościami, zakładam, że jedna z nich jest prawdziwa (czyli wpisuję tam delikatnie ołówkiem przypuszczalną cyfrę) i staram się na tej podstawie dojść do sprzeczności - jeżeli po paru krokach uzyskam sprzeczność, wiem, że początkowa cyfra była dobrana niewłaściwie, i że ta druga na bank jest poprawna.
Jest jeszcze metoda z kolorowaniem, ale nigdy nie nauczyłem się jej porządnie wykorzystywać. Jest metoda X-Wing, której szczegółów zawsze zapominam. I parę innych, bardziej zaawansowanych metod, których jednak używają wyłącznie maniacy lub zawodowcy 😉
taaa… tyle słów, żeby udowodnić, że liczenie do 9ciu to trudna sprawa ;D
Zgadza się, klasyczny zapychacz. Chciało mi się pisać, a nie miałem o czym 😉
Fanom sudoku polecam grę "Everyday genius: SquareLogic" 🙂
też bym chciał mieć czarny pas w sudoku. Swego czasu chciałem zaprząc do tego solvera ale biedaczek napisał że to nazbyt skomplikowane. A wcale taki ciężki layout początkowy nie był. Może ten nowszy solver mądrzejszy jest.