Biblioteka w Naas

https://xpil.eu/fz6

Niedaleko naszego zadupia znajduje się miasteczko o dziwnie na pierwszy rzut oka wyglądającej nazwie: Naas.

Wymawia się - pi x oko - "Nejs"

Całkiem niedawno przytrafiło mi się mieć prawie dwie godziny wolnego czasu, i to właśnie tam. Czyli w Naas. Żeby było śmieszniej (ale nie było) - bez auta.

Pomyślałem sobie więc, że skoro chwilowo nie mam auta, za to mam prawie dwie godziny  w o l n e g o  czasu, to trzeba się poszwendać po okolicy, a nuż się cóś napatoczy.

Napatoczyła się ni mniej ni więcej tylko miejska biblioteka publiczna.

Do tej pory jeszcze nie przytrafiło mi się wejść w tym kraju do biblioteki, chociaż mija mi już dwunasty rok na emigracji. Aż głupio jakoś. No więc wszedłem.

Biblioteka jest faktycznie publiczna. Jej publiczność polega na tym, że można tam sobie wejść "z ulicy", nikt człowieka nie pyta o żadne karty biblioteczne ani inne papiórki. Wchodzi się, znajduje się jakąś fajną książkę, którą można następnie a) wypożyczyć (i tu już wymagane jest zapisanie się do biblioteki) lub też b) poczytać na miejscu, na jednym z mnóstwa wygodnych foteli. Do b) nie potrzeba żadnych formalnych ceregieli. Po prostu się siada i czyta, jakby nigdy nic.

Na dzień dobry obszedłem wszystkie zakamarki, żeby skończyć (jakże by inaczej) przy półce z fantastyką. Tam najpierw przyuważyłem całkiem sporo Pratchetta, a zaraz potem namierzyłem dwa egzemplarze "Ostatniego życzenia", tomu otwierającego sagę o Wiedźminie. W wersji angielskojęzycznej tego dotychczas nie znałem, więc czym prędzej porwałem jeden egzemplarz z półki, zasiadłem w głębokim, wygodnym fotelu i zanurzyłem się w lekturze.

Przeczytałem pierwsze dwa opowiadania, a w połowie trzeciego dopadł mnie okrutny (acz niezbyt głośny - w końcu to biblioteka!) dźwięk budzika, który sobie przedtem przezornie nastawiłem w razie, gdybym miał całkiem stracić poczucie czasu.

Fajne miejsce, taka biblioteka. Przy najbliższej okazji znów tam zajdę.

https://xpil.eu/fz6

6 komentarzy

  1. 12 lat bez biblioteki?! Ale lepiej późno niż wcale. A jak tłumaczenie angielskie „Wiedźmina”? Oddaje nastrój polskiego oryginału (humor, ironię, i tak dalej)? Mam nadzieję, że będziesz teraz częstszym gościem bibliotek 🙂 Oczywiście też nikogo nie zmuszam 😀

    1. W dobie wszechobecnych kindelków i innych audiotek biblioteki schodzą na drugi plan. Może nie u wszystkich, ale u mnie na pewno. C’est la vie.

      Z drugiej strony, dzięki temu jak już się jakimś cudem do jakiejś doczłapię (niechby i raz na 12 lat), to frajda jest niewąska 😉

      Co do Wiedźmina, tłumaczenie jest nie najgorsze. Piszę to jednak z niepewnością, bo nie mam żadnego porównania. W każdym razie czyta się przyjemnie.

  2. 2 pierwsze tomy dopiero co przetlumaczone i na mojej Wyspie wydane zadobylam naa goraco ówczesnemu lubemu, któren w gatunku tkwil i czekalam na trzeci tom bo byl w zapowiedziach, ale luby skapcania i zostal downgrade’owany na exa zanim (o ile ja w koncu) wydano u nas. Mialam w planie pozyczyc od niego jak przeczyta (bo po co dublowac zasoby), ale skapcanial zanim przeczytal wiec jakos nie mialam okazji tlumaczenia poczytac.
    Nawet ubolewam. Nad nie poczytaniem, dodam wyjasniajaco 😉

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.