Skończyłem niedawno lekturę dylogii Siergieja Łukjanienki. "Linia Marzeń" oraz "Imperatorzy Iluzji" to solidne SF. Fani "Czystopisu" czy "Nocnej straży" nie będą zawiedzeni.
Łukjanienko jest pisarzem bardzo wszechstronnym i wykształconym. Sci gra w jego Sci-Fi dużą rolę, ale nie przesłania (jak np. w "Marsjaninie") części przygodowej.
Bohaterów jest całe mnóstwo. Jedni źli, inni dobrzy (dobzi? bzi?), jeszcze inni ewoluują z jednej strony na drugą i опять z powrotem.
Technologii też nie brakuje. Tunele podprzestrzenne, transfery jaźni, całkiem interesująco (i wiarygodnie) rozwiązana kwestia unikania duplikowania osobowości, światy równoległe, ostra naparzanka w dużej, średniej i małej skali. Galaktyka zamieszkała przez kilka ras. W tle wojna, pokój, znów wojna... Kilka niewielkich analogii do ziemskiej polityki, w stopniu dla mnie akceptowalnym.
Całość połknąłem w kilka dni. To taka opowieść, przy której człowiek naprawdę chce sięgnąć po jeszcze jedną stronę, jeszcze jeden rozdział. Przerwy w lekturze pełne rozmyślań o bohaterach, wydarzeniach. Gdybaśki. Cobybyłogdyby. I tak dalej.
Wciąga jak radziecki (nomen-omen) odkurzacz.
Końcówka... Z jednej strony trochę przekombinowana jak na mój prymitywny gust, z drugiej w miarę otwarta, w razie gdyby jakimś cudem Autor jednak zdecydował się na kontynuację.
Moja prywatna ocena: 9.5/10. Zdecydowanie polecam.
Co polecasz na pierwsze spotkanie z Łukjanienką? „Nocny patrol” czy raczej „Linię marzeń”? Dosłownie kilka dni temu rozkminiałem tego autora. Kiedyś było o nim w Polsce bardzo głośno.
Jak na razie nie naciąłem się jeszcze na żadną z jego książek. Najbardziej podobał mi się chyba „Brudnopis” i „Czystopis” (też dylogia), ale wiadomo, DGCC.