Zagadnienia ruchu drogowego nie są na tym blogu poruszane jakoś wyjątkowo często, ale jednak pojawiają się od czasu do czasu. Tym razem krótka notka porównująca ze sobą dwa rodzaje skrzyżowań: tradycyjne (ze światłami) oraz ronda (bez świateł, na ogół).
Swego czasu dziwowałem się bardzo dlaczego w takim na przykład Słupsku, którego bywalcem byłem swego czasu regularnie, w okolicach lat 2000-2005 zainstalowano całe tabuny nowych rond i to w miejscach, które pozornie całkiem się do tego nie nadają. Na przykład Rondo Zesłańców Sybiru niedaleko MCK - malutkie, ale jest. Zresztą w Irlandii jest podobnie - wiele skrzyżowań zamieniło się tu w ronda, a w drugą stronę prawie nigdy. Są wyjątki, ale nader rzadkie. Na przykład skrzyżowanie pod mostem tramwajowym niedaleko głównego budynku Vodafone w D18 kiedyś było całkiem sporym rondem.
Kiedyś:
Teraz:
Twierdzę, że ronda są o wiele, wiele lepszym rozwiązaniem niż skrzyżowania - i to z mnóstwa powodów.
Po pierwsze, bezpieczeństwo na drodze. Na światłach kierowcy mają tendencję do "przelatywania" w ostatniej chwili na żółtym, nierzadko zjeżdżając ze skrzyżowania kiedy jest już czerwone. Nie tylko jest to nielegalne, ale sprawia, że auta często rozpędzają się znienacka w pobliżu skrzyżowań, czyli tam, gdzie powinny tak naprawdę zwalniać. A rondo to rondo, nie pokona się go prędkością, zwolnić trzeba czy się chce czy nie. Znajomy znajomego kiedyś ponoć przeleciał przez rondo Maluchem na szagę (za bardzo wziął sobie do serca wskazówkę "na rondzie prosto"), ale rondo miało wysokie krawężniki i zjechał z niego już ślizgając się, znaczy bez podwozia.
Po drugie, co zresztą bezpośrednio wynika z pierwszego, ronda są cichsze od skrzyżowań. Auta przyspieszające żeby zdążyć na światłach w ostatniej chwili generują więcej hałasu. A może obok jest szkoła albo osiedle, a ludzie chcą się spokojnie poszkolić lub poosiedlić?
Po trzecie - zaskakująco - ronda poprawiają płynność ruchu. Na rondzie (takim bez świateł) w zasadzie nie zdarza się, żeby wszyscy stali. Zawsze ktoś jedzie. A jak są światła, zawsze następuje taki moment, że w jeden poprzek już jest czerwone, a w drugi jeszcze i wszyscy stoją. Na rondzie zawsze się jedzie, choćby nie wiem jakie były korki. To znaczy, oczywiście, są sytuacje ekstremalne kiedy wszyscy stoją bo zapchane są wszystkie zjazdy, ale takie sytuacje zdarzają się rzadziej niż w przypadku tradycyjnych skrzyżowań. W dodatku ronda są "samoregulujące" w takim sensie, że jeżeli mamy sieć wielu skrzyżowań ze światłami, nie wystarczy dobrze dobrać czasy przełączania świateł w kontekście pojedynczego skrzyżowania, ale trzeba brać pod uwagę również sąsiadów, sąsiadów sąsiadów i tak dalej - a więc próbować uzyskać "zieloną falę" tam, gdzie to możliwe i to w zależności od trasy, pory dnia, tygodnia, roku czy świąt państwowych. Optymalizacja tego jest praktycznie niewykonalna. Oczywiście można próbować wyposażać auta w systemy wzajemnej komunikacji tak, żeby się optymalnie "dogadywały" między sobą nawzajem oraz ze światłami, ale to jeszcze pieśń dalekiej przyszłości - nikt nie każe nagle wstawić dziś dziadkowi Zbyszkowi nowoczesnego chipa do jego starego Opla Kadetta.
Po czwarte i piąte, z powodu powyżej przy rondzie zmniejsza się ogólnie zużycie paliwa a więc i emisja spalin.
Po szóste - koszt budowy i utrzymania. Pomijając fakt, że rondo potrzebuje odrobiny więcej miejsca, wszystko inne jest tu prostsze i tańsze. Nie trzeba kłaść kabli elektrycznych pod światła, nie trzeba ich potem utrzymywać i co tam jeszcze. Nie trzeba raz na jakiś czas wysyłać inżynierów, żeby skorygowali czasy przełączania świateł, choć to ostatnie można w wielu miejscach robić zdalnie, ale wtedy dochodzi kwestia utrzymania niezbędnej do tego infrastruktury sieciowej. A rondo? Rondo to kółko asfaltu na asfalcie. No dobra, upraszczam, ale nie aż tak znowu bardzo.
Dopisane później: Borys wyszukał analizę, wg której przebudowa skrzyżowania na rondo jest bardzo kosztowna, ale postawienie ronda od zera jest porównywalne lub tańsze od skrzyżowania. Szczegóły w komentarzu poniżej.
Po siódme - bezpieczeństwo przed nieproszonymi gośćmi. Wszyscy znamy takie skrzyżowania, gdzie pan ze szmatą i wiaderkiem wody podchodzi i proponuje usługę umycia przedniej szyby, a jak odmówimy, może nam próbować zrobić bubu. A w niektórych zakamarkach świata auto zatrzymane na światłach jest okazją dla złodzieja. W dodatku jedni i drudzy (czyli "zmywacze" i złodzieje) generują dodatkowy ruch pieszy w miejscach do tego niedozwolonych - są oni przez to jednymi z najczęstszych ofiar wypadków. Tymczasem przy rondzie, gdzie ruch odbywa się płynnie, efekty te są niwelowane (lub przynajmniej znacznie zmniejszone).
Po ósme wreszcie (i ostatnie) ronda są po prostu ładniejsze. No dobra, może nie te całkiem malutkie, ale te średnie i większe dają pole do popisu artystom zagospodarowania przestrzennego. Miejska zieleń, ozdóbki i co tam jeszcze, aż po molochy typu Plac Powstańców Śląskich we Wrocławiu, który co prawda formalnie rondem nie jest, ale w jego wnętrzu zmieściło się całkiem sporo drzewek, chodników i zdaje się nawet jakieś ławeczki (nie wiem jak to teraz wygląda, ostatni raz jechałem tamtędy ho ho albo i dawniej...).
Jeżeli zaś chodzi o kłopoty z rondami to ja mam w zasadzie tylko jeden: jak już mi się zdarzy od wielkiego dzwonu jeździć za kółkiem po Europie kontynentalnej, mam zwykle kłopot z przestawieniem się na ruch prawostronny, a najgorsze są właśnie ronda, bo zawsze mam nieodparte wrażenie jazdy pod prąd 🙂
Niektórzy chyba jednak przesadzają. Popieram ronda, zwłaszcza w miastach, ale u mnie w ronda wyposażono obwodnicę. Nie ma klasycznych zjazdów i wjazdów, że można jechać tylko prosto lub w prawo minimalizując kolizyjność. Na trasie 10 km obwodnicy miasta mam chyba 5 rond.
Sympatyczne podsumowanie, ale mylisz się w szóstym punkcie. Byłem przeświadczony, że ronda są droższe od skrzyżowań; zdziwiłem się, że Ty piszesz, że nie; zweryfikowałem na szybko:
„In most cases, except potentially for a mini-roundabout, a roundabout is more expensive to construct than the two-way or all-way stop-controlled intersection alternatives.”
https://mypdh.engineer/lessons/costs-associated-with-roundabouts/
Mowa jest o koszcie budowy i utrzymania, nie przebudowy. W artykule, do którego linkujesz:
However, at new sites, and at signalized intersections that require widening at one or more approaches to provide additional turn lanes, a roundabout can be a comparable or less expensive alternative.
Operating and maintenance costs of roundabouts are somewhat higher than for other unsignalized intersections, but less than those for signalized intersections.
Niestety w Polsce częste są „skrzyżowanioronda”, łączące wady obu składowych. Znaczy tak naprawdę gdy działają światła, czyli typowo w dzień, są to zwykłe skrzyżowania.
A ja z trochę inne beczki, czy IRL PoRD definiuje jakoś ronda? Bo w polskich przepisach, formalnie nie ma wzmianki o takim skrzyżowaniu.
W moim mieście powstało co najmniej 7 rond w miejsce skrzyżowań (może gdzieś są jeszcze jakieś osiedlowe, których nie znam). Idealnie rozładowują korki, są bezpieczniejsze i generalnie wszystkie w/w zalety. Za to skrzyżowań ze światłami przybyło szt. 1. Kiedyś (40 lat temu) nie było żadnego ronda, za to były 3 skrzyżowania ze światłami. Miasto ok. 27 tyś mieszkańców.