Zazwyczaj nie komentuję doniesień informacyjnych z innych portali, ale w tym przypadku mamy do czynienia z na tyle zabawną grą słówek, że nie mogłem się powstrzymać.
Otóż, jak donosi portal KopalniaWiedzy.pl (http://url.ie/h1yz):
[...] naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) odnieśli [...] spory sukces, mierząc uwalnianie neuroprzekaźnika hipokretyny i stwierdzając, że jej poziom rośnie, gdy jesteśmy szczęśliwi, a spada, gdy odczuwamy smutek.
Użycie nazwy "hipokretyna" w powyższym kontekście ma znakomity sens: kretyni są szczęśliwsi!
Przepraszam za uogólnienie, sam znam kilku szczęśliwych mądrali oraz nieszczęśliwych kretynów, jednak statystycznie rzecz biorąc coś jest na rzeczy 😉
Wracam do miotły.
czyli, że jak człowiek markotnieje, to go przysadka kilku punktów ilorazu inteligencji pozbawia przy pomocy hipokretyny i człek już nie jarzy, że jest w doopie i jest wesół. Cwane. Kilka odcinków "Było sobie życie" teraz trzeba będzie dokręcić.
Bez związku z powyższa notką: gratuluje przyprawienia ojczyźnie miłej kolejnego obywatela.