Mój (względnie) nowy pracodawca jakiś czas temu ogłosił, że w nadzwyczajnych przypadkach będzie pozwalał na zdalne podłączanie się do sieci korporacyjnej z domu. W pierwszym zachwycie pomyślałem sobie, że teraz nic prostszego tylko wygenerować kilka nadzwyczajnych przypadków i do końca dni swoich pracować z domu. Ale zaraz potem przyszła druga myśl, że to jednak ma też swoje wady. A nuż zadzwonią do mnie o czwartej nad ranem i trzeba będzie się podłączać?
Tak czy siak, niedawno poustawiałem sobie wszystko, czego mi potrzeba, na swojej androidowej patelni i teraz mogę sobie pracować z dowolnego miejsca na Ziemi, pod warunkiem, że będzie tam internet.
No i właśnie pod tę mańkę nawiązał się ostatnio dialog między mną a nieco znudzonym kolegą ze zmywaka obok:
- See? I can now connect to my desk from anywhere.
- Yeah, I know. Me too.
- I can work from a loo, what a nice performance optimization! Doing two things at a time!
- Yeah, and they both be crap...
Takie to pogawędki ucinamy sobie ze współtowarzyszami niedoli, ku obupólnej uciesze.
Howgh!
on the toilet seat is far from nonsense :))
Dialog perełka 🙂 I do tego taki życiowy! To się nazywa sztuka 🙂