Ponieważ lubię gmerać tu i ówdzie, dogmerałem się ostatnio do informacji, że mój dostawca usługi VPS wypuścił niedawno nową serię serwerów, które nie dość że są szybsze i mają więcej miejsca, to jeszcze kosztują mniej od tych z 2018 roku.
Różnica w działaniu samego serwera jest spora: dwa razy więcej rdzeni procesora do dyspozycji, ciut więcej RAM-u, prawie dwa razy większy dysk (fajnie, bo na starym powoli zaczynało mi się kończyć miejsce) oraz - co najważniejsze - dysk ów jest cholernie szybki. Nie wiem co tam pod spodem biega, ale na poprzednim serwerku transfer z dysku i na dysk był w okolicach 30-40 MB/s a tutaj mam ponad 400 MB/s, a więc ponad dziesięciokrotnie szybciej (tak, upewniłem się, że to nie cache). No i tam było łącze stumegabitowe, a tu mam gwarantowane pół gigabita, symetrycznie i bez limitów. Ogólnie maszynka dość wypasiona w porównaniu do poprzedniej.
Niestety firma nie oferuje automatycznej przeprowadzki z jednego serwera na drugi, musiałem więc pracowicie wydziergać serwer od zera, po czym przenieść ręcznie wszystkie zera i jedynki ze starego serwera na nowy (ucząc się przy tym od nowa jak używać tar
i scp
), poukładać je we właściwej kolejności oraz upewnić się, że nie pouciekają jak sobie pójdę.
Nie pouciekały.
Na koniec wysłałem do obsługi klienta mesydż, żeby zamknęli stary serwer, a pozostały na nim czas wynajmu - około sześciu miesięcy, nie w kij dmuchał - przenieśli na konto tego nowego. Dwa dni później miałem już odpowiedź: wszystko gra, mam hosting opłacony do maja 2022.
Czy blog działa szybciej?
Odrobinkę.
Pod maską jest teraz nowsze Ubuntu (20.04 zamiast 18.x) z nowszym MySQL-em (8.0 zamiast starego 5.x) i na dwóch rdzeniach zamiast jednego. Trochę było siłowania się, bo większość poradników on-line dotyczy nieco starszych wersji WordPressa / Ubuntu (nawet ta oficjalna, od producenta), więc można się potknąć na paru drobiazgach, ale jakoś mi się znów udało.
Z jednym wyjątkiem: z jakiegoś tajemniczego powodu blog przestał mi się wyświetlać na smartfonie.
Okazało się bowiem, że Android zapamiętał sobie poprzedni adres IP i ni czorta nie chciał go zapomnieć, choćbym włączał i wyłączał sieć bezprzewodową i co tam jeszcze.
Skończyło się restartem telefonu.
Pomogło.
Dziwny świat.
Nie wiem, jak za granicom, ale w PL-u mój blog ładuje się i tak szybciej 😉
Mój blog siedzi fizycznie na serwerze w Polsce. Ładuje się powoli, bo to jest jednak WordPress, nie ma cudów. Ma dużo rzeczy do przemielenia przy każdym kliknięciu. Ale zejście do 500kB powinno nieco pomóc.
czas się zdokeryzować.
Sam się {cenzura}!
dziwne, ze android pamiętał IP starego serwwera 😛