Uroki biurokracji

https://xpil.eu/3C1SN

Zmarło się wujkowi. Wujek miał długi. Trzeba zatem odrzucić spadek.

W Polsce to procedura względnie prosta. Najpierw spadek odrzucają spadkobiercy bezpośredni, czyli rodzeństwo i dzieci zmarłego. Potem, w ciągu maksymalnie sześciu miesięcy, spadkobiercy w drugiej pochodnej (tutaj łapię się ja). Idzie się do notariusza, podpisuje się w jego obecności papier, który następnie wysyła się poleconym do właściwego sądu - i koniec.

No dobra, nie koniec. Potem jeszcze trzecia pochodna, czyli nasze dzieci (o ile się takowe posiada), na co jednak ma się kolejnych sześć miesięcy. Dzieci nieletnie załatwia się dwoma podpisami (rodziców), a dzieci letnie, tfu, pełnoletnie, jeżeli chcą, odrzucają już samodzielnie, również w ciągu tych kolejnych sześciu miesięcy. Co prawda jest gdzieś tam w przepisach informacja, że małoletni dziedziczą wyłącznie "z dobrodziejstwem inwentarza" (czyli najprościej mówiąc same plusy bez minusów), ale lepiej na zimne dmuchać.

Tak to wygląda w Polsce. A za granicą?

Procedura jest identyczna, z jedną "drobną" różnicą: ponieważ do potwierdzenia autentyczności podpisu pod dokumentem o odrzuceniu spadku potrzebny jest polski notariusz, a polscy notariusze nie mają prawa operować poza granicami kraju, tacy wygnańcy jak ja muszą albo lecieć do Polski, żeby złożyć ten nieszczęsny podpis, albo udać się do Konsula, który jest jedynym człowiekiem w Irlandii mogącym legalnie potwierdzić własnoręczność podpisu. Z tym, że Konsul jest jeden, a Polaków w ciul i trochę, więc dobić się do niego jest tak samo łatwo jak - że się posłużę porównaniem ukradzionym od mojego ulubionego pisarza - znaleźć w południe piętnastokaratowy brylant pośrodku ruchliwej ulicy w Damaszku.

Żeby "ułatwić" obywatelowi całą procedurę, na swojej stronie internetowej polski konsulat "uwalnia" dostępne terminy wizyt u Konsula dwa razy w tygodniu (z wyjątkiem świąt państwowym polskich oraz irlandzkich), o konkretnej godzinie. Oczywiście w nanosekundę potem terminy owe są już zaklepane, bo chętnych jest mnóstwo, a Konsul wciąż tylko jeden. Więc jak się człowiek nie obejrzy, tak dupa z tyłu.

Po kilku miesiącach uporczywych prób byłem bliski poddania się. Zamiast jednak rzucić ręcznik na deski, postanowiłem jeszcze spróbować ludzkiego podejścia i napisałem do konsulatu jak sprawa wygląda. I co się okazało? Okazało się, że ja, głupi, wybierałem w formularzu rezerwacji wizyty opcję dla dwóch osób, a trzeba było dla jednej. I faktycznie, udało się. Szkoda, że tego nie wiedziałem wcześniej...

Jako człowiek obrotny, myślę sobie, upiekę trzy dzięcioły w jednym kociołku i od razu załatwię wszystkie podpisy zamiast kombinować pojedynczo.

Nie da się.

Nie, bo prawo mówi, że najpierw muszę wysłać podpisaną bumagę do sądu w Polsce. Potem poczekać na potwierdzenie, że sąd papier ów otrzymał. Dopiero wtedy mogę zacząć załatwiać kolejną wizytę u Konsula, dla dzieciaków. A każda taka wizyta to dzień wyrwany z życiorysu. Zamiast brać urlop na chill-out, muszę zmarnować dzień na papierologię. Noż kurdę. Człowiek powinien się relaksować, tymczasem musi karmić biurokratyczną maszynkę, kasa leci (każdy podpis to €30), czas leci, wiadomo.

Ale, jak mawiają mądrzejsi ode mnie, wyżej dupy nie podskoczę. Mogło być gorzej.

https://xpil.eu/3C1SN

13 komentarzy

  1. Wszelakie tzw. sprawy urzędowe- prawne, dotyczące obywatela polskiego mogą człowieka wpędzić do grobu. Ale ja mam na szczęście dość blisko do Polski , bo z Berlina do Słubic to raptem jest 105 km, można pojechać własną bryczką, można pociągiem do Frankfurtu n. Odrą i potem miejskim niemieckim autobusem do Słubic. I na dodatek jest o tyle dobrze, że wcześniej referuje się polskiemu notariuszowi sprawę telefonicznie, oni szykują dokument i jedzie się już tylko po to by złożyć podpis -tak było w kwestii tzw. otwarcia testamentu. Np. ja rok w rok muszę zapewniać ZUS, że nadal żyję i albo drałować do polskiego Konsulatu, który tu jest prawie w lesie, a do tego nie ma dojazdu środkiem lokomocji miejskiej no i zawsze jest tam dziki tłum. Ale w ub. roku zaświeciła się lampka w ciemnych mózgach ZUSu i wystarczyła sesja wizualna SKYPE i okazanie w kamerze mnie wraz z moim paszportem, w tym roku również. Tu na szczęście jest sporo notariuszy „dwujęzycznych” ale niestety w dalszym ciągu kwestie zapisu w kwestii dziedziczenia wymagają nie tylko notariusza ale i podpisu w Konsulacie. Czekam z utęsknieniem na moment, gdy Polska Ambasada i Konsulat wrócą do centrum miasta bo budynek został furę lat temu rozebrany do fundamentów bo był cały obłożony azbestem. I będę miała wtedy dojazd metrem- co prawda z przesiadką ale to małe piwko. Życzę mało kłopotliwego załatwienia tych notarialnych spraw.

  2. Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza, to dopiero zabawa 😀 Ja od roku czekam na sporządzenie inwentarza spadku.

  3. Ale jak to wygląda na początku? Czy dostałeś oficjalne zawiadomienie, że wujek umarł, że spadek po nim wynosi X, ale długi Y, i że Y > X, i co teraz zamierza pan zrobić? A jeżeli tego zawiadomienia się nie przyjmie, to czy spadek mimo wszystko trzeba odrzucać, tzn. czy Twoim obowiązkiem jest trzymać rękę na pulsie (wujka)?

    Poza tym, czy są jakieś logiczne powody, dla których dziedziczenie spadku/odrzucenie długów nie może być zautomatyzowane? Jeśli Y > X, spadek zostaje odrzucony, no bo kto chciałby dziedziczyć długi? Jeśli X > Y, to X – Y i reszta do podziału między spadkobierców.

    1. > … Czy dostałeś oficjalne zawiadomienie…

      Teoretycznie to jest tak, że dopóki nie dostanę powiadomienia z sądu, że jestem spadkobiercą, to nic nie muszę. W praktyce system działa tak, że jeżeli ktoś mi udowodni, że wiedziałem o spadku i go nie odrzuciłem w ciągu 6 miesięcy, to będą mnie ścigać do upadłego, bo każdy grosz na wagę złota. A ja jestem z gatunku tych, którzy wolą dmuchać na zimne.

      > …Poza tym, czy są jakieś logiczne powody…

      Są. Budżet robi bokami i trzeba doić frajerów.

      1. Dokładnie, masz 6 miesięcy od pozyskania informacji i śmierci dłużnika. Przy czym nie dostajesz żadnej oficjalnej informacji, o śmierci X. Wiec przy składaniu papierów o odrzucenie spadku, trzeba dobrze uzasadnić, iż dowiedziałeś się tego w ciągu ostatnich 6 miesięcy. W szczególności jak to robisz np. w 10 miesiącu od śmierci. To trzeba sensownie udowodnić, iż przez ostatnie 10 lat było się w USA i do PL wróciłeś dosłownie 2 miesiące temu (tu są bilety) i w czasie odwiedzić rodziny, dowiedziałeś się o śmierci.

        Nie wiem, jak wygląda sprawa, gdy mówimy już o 2-3 rzędzie spadkobierców. Czy wtedy dostają oni do sądu jakiś info, iż pierwsza linia spadków odrzuciła spadek i teraz twoja kolej?

    2. Z tego co ja to rozumie, to teraz jeśli się nie odrzuci (lub przyjmie spadku) to z automatu dziedziczy się z dobrodziejstwem inwetarza. Czyli stajesz się właścicielem majątku X, ale i długi w wysokości Y-(Y-X). Czyli teoretycznie w najgorszym wypadku wychodzisz na „zero”.

  4. Rozumiem doskonale, że wolisz dmuchać na zimne, ale mimo wszystko udowodnienie, że o śmierci i spadku wiedziałeś, byłoby chyba trudne? „Ja mieszkam za granicą i z tym wujkiem nie utrzymywałem kontaktów”. No, chyba, że utrzymywałeś. 🙂

    > Są. Budżet robi bokami i trzeba doić frajerów.

    Budżet? Ale to w przypadku tylko długów względem podmiotów publicznych. Ale oczywiście rozumiem, o co Ci chodzi.

    1. > No, chyba, że utrzymywałeś.

      Nie utrzymywałem. Ostatni raz miałem z nim kontakt może z 15 lat temu, może więcej.

      > …długów względem podmiotów publicznych…

      Nie jestem pewien na 100%, ale wydaje mi się, że wuj – dostawszy od lekarza wyrok śmierci (rak, szybki, wredny) – odpuścił sobie pod koniec życia płacenie składek na upezpieczenie zdrowotne. Więc tak, dług jest względem podmiotu publicznego.

  5. Najdziwniejszy absurd, to jeśli chodzi o spadki to dziedziczenie zadłużenia alimentacyjnego w relacji dziecko – rodziec.
    Wtedy dziecko, jednocześnie jest dłużnikiem i wierzycielem swojego długu.

  6. Co Poradzisz że ludzie cierpią na ” Urzędniczy Dysfunkcyjny Paradoks (UDP)”
    link do opisu choroby „https://megawrzuta.pl/clipboard/tpz8maeb/”
    Ps. Wygenerowane przez AI

    1. Często trafia się też na Dobrych Urzędników Państwowej Administracji. W skrócie,… a, zresztą, nieważne.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.