Skończyłem niedawno "Miliard lat przed końcem świata" autorstwa braci Strugackich. Dziś czas na recenzję.
Bohaterzy tej minipowieści to kilku radzieckich naukowców, którym od jakiegoś czasu zaczynają się przytrafiać różne dziwne rzeczy. I nie są to bynajmniej zdarzenia w żaden sposób fantastyczne ani niemożliwe - chodzi o to, że kiedy tylko któryś z nich zabiera się do pracy, natychmiast w jego bezpośrednim otoczeniu zaczyna się dziać coś z pozoru przypadkowego, co skutecznie uniemożliwia mu kontynuowanie jego badań naukowych. Na przykład eksplozja instalacji gazowej albo wizyta dawno nie widzianego przyjaciela, albo samobójstwo sąsiada. Tak jakby ktoś się umówił, żeby uniemożliwić prowadzenie pewnych badań.
Narratorem jest astronom-kosmolog, który aktualnie analizuje niektóre konfiguracje materii międzygwiezdnej oraz próbuje postulować istnienie pewnych obiektów kosmicznych (bąblowatych "kawern") nie dających się bezpośrednio obserwować, ale wyjaśniających jakieś tam teorie. Pozostali uczeni parają się różnymi innymi dziedzinami (botanika, genetyka itd), i wszystkim przydarzają się różne wręcz absurdalne przygody uniemożliwiające im dokończenie badań. Do domu zwalają się pod różnymi bzdurnymi pretekstami tłumy ludzi, funkcjonariusze bezpieki, podrywają ich przypadkowo spotkane kobiety, kurierzy dobijają się do ich drzwi z setką przesyłek i tak dalej.
Ponieważ niektórzy z nich pracują na tym samym uniwersytecie, przez przypadek dowiadują się o sobie nawzajem, zauważają prawidłowość i zaczynają snuć rozważania nad tą całą sytuacją. Dochodzą do wniosku, że albo jakaś bardzo zaawansowana supercywilizacja próbuje powstrzymać ludzi przed odkryciem niektórych wynalazków, albo że to jedno z praw natury, uniemożliwiających odkrywanie czegoś, co mogłoby prowadzić do zagłady wszechświata.
Wizja bezosobowego kosmosu "pilnującego" żeby pewne odkrycia pozostały nieodkryte sprawia, że większość z naszych jajogłowych poddaje się, odpuszcza sobie badania w obawie przed Niewyjaśnionym. Jednak jeden z nich postanawia zbadać owo tajemnicze prawo oraz wykorzystać je. W końcu od tego są uczeni, żeby tłumaczyć działanie świata, a wszelkie tajemnicze zjawiska wyjaśniać na naukowym gruncie oraz zaprzęgać do pomocy ludzkości.
W jaki sposób ów uczony "rozpracował" zagadnienie - nie dowiemy się, ponieważ powieść kończy się właśnie w tym miejscu. Facet wyjeżdża w Pamir z postanowieniem wyjaśnienia zagadki.
Klimat powieści jest mocno radziecki (dialogi na cztery nogi, czaj, wódka, bezpieka i te pe), tu i ówdzie pojawiają się dłużyzny, jednak całość czyta się bardzo fajnie - o ile, rzecz jasna, ktoś lubi ten typ literatury.
W mojej prywatnej skali daję książce mniej więcej 8.5 / 10.
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.