Po "Kasacji" i "Zaginięciu" przyszedł czas na "Rewizję", trzecią część cyklu przygód Chyłki i Oryńskiego.
Na razie przeczytałem dopiero jedną trzecią powieści, więc na recenzję trzeba będzie poczekać jeszcze dzień lub pięć, ale mogę już zdradzić sekret: warto! Mróz nic a nic nie zwalnia tempa i bardzo ciekawie plecie losy bohaterów.
*** SPOILER ALERT *** SPOILER ALERT *** SPOILER ALERT ***
Pojawiają się postaci z pierwszej części. Na przykład Piotr Langer, postać równie tajemnicza co wpływowa. W dodatku wygląda na to, że Żelazny mógł wejść z Langerem w jakieś konszachty, co dodatkowo komplikuje sytuację.
Dowiadujemy się, co stało się z Chyłką po tym, jak wyrzucono ją z kancelarii "Żelazny & McVay": chleje na umór i pracuje w nędznej poradni prawnej w budce w centrum handlowym. Stacza się po równi pochyłej i chyba nic nie jest jej już w stanie zatrzymać. Kontakt z Oryńskim urwał się całkowicie.
Któregoś dnia, zalana w trzy dupy, przyjmuje sprawę, której w zasadzie nie da się wygrać. Cygan bestialsko morduje żonę i córkę, żeby dostać kasę z milionowej polisy. Chyłka bierze sprawę nie dlatego, że lubi Cyganów, tylko dlatego, że polisa jest wykupiona w firmie, która jest klientem jej byłego pracodawcy, a Chyłka chce się odegrać. Próbuje się wkręcić w warszawskie środowisko cygańskie, co idzie jej raczej średnio.
Oryński tym razem stoi po drugiej stronie barykady - jest asystentem "Borsuka", jednego ze starszych partnerów w firmie "Żelazny & McVay". Starej daty prawnik będzie bronił firmy ubezpieczeniowej, a więc oskarżają Cygana o morderstwo. Mają niezbite dowody: brak alibi, ślady skóry Cygana pod paznokciami ofiar. Mają też świetny motyw zabójstwa: kasa. Sprawa, której nie można przegrać. Tylko że Chyłka oprócz tego, że jest świetnym prawnikiem, jest kompletnie nieprzewidywalna, a jej działania ocierają się o szaleństwo. To sprawia, że Borsuk się boi i stara się wyeliminować Chyłkę z gry.
Wygląda na to, że po raz pierwszy Chyłka i Oryński staną po przeciwnych stronach prawniczej barykady.
Co z tego wyniknie?
Nie mam bladego pojęcia, ale póki co czyta się świetnie. Malownicze opisy cygańskiego środowiska, błyskawiczne wędrówki "kamery", zaskakujące zwroty sytuacji - czyli wszystko, czego oczekujemy po prozie Mroza
("proza Mroza" to fajny rym, trzeba go gdzieś wykorzystać!)
Wracam do lektury...
Hej!
Odpocząłem na chwilę od Mroza i przeczytałem sobie 4 książki z cyklu „Długa Ziemia”…
Teraz jestem na ok 2/3 „Ekspozycji”
Napiszę o niej dwa słowa:
TEŻ POLECAM!
No, a teraz wracam do lektury, bo komisarz Frost jest w naprawdę niezłych opałach – jeśli tak jest w pierwszej książce, to co będzie w trzeciej?
BTW: przypomniałem sobie wypowiedź Harrego Harrisona o pisaniu książek – że za młodu pisał dla innych autorów tzw haczyki, akapit albo dwa (bo na pierwszej stronie dawanej wydawcom było miejsce na autora, tytuł i właśnie ten akapit na dole), które miały wciągnąć czytelnika w dalszą lekturę. Aż w końcu sam się złapał i napisał „Stalowego Szczura”… a reszta jest historią…
Dla mnie takim haczykiem była Twoja recenzja „Chóru…”
Dzięki, Xpil 😉
Czeszę się niezmiernie. Btw też masz wrażenie, że „Długa Ziemia” jest nierówna, czy tylko mi się tak wydaje? Druga część jest moim zdaniem dość nędzna w porównaniu do pierwszej. Trzecia i czwarta już lepiej, a piąta (zamknięcie serii) dorównuje pierwszej pod kątem „wciągalności” 🙂
Hej!
Nie mam na razie dostępu do „Długiego Kosmosu”, więc nie spoileruj (za bardzo). Wg. mnie książki tego cyklu rozwijają się powoli – coś się dzieje, nie wiadomo co, zaczynają to badać i mamy na ostatnich 10 stronach rozwiązanie. Owszem, jest humor, ciekawa „mechanika” (przekraczanie) na której opiera się cały cykl, ale rzeczywiście, pozostaje jakiś niedosyt, jakby to było za bardzo „przegadane”. Czasem to jest dobre (np. książki detektywistyczne), ale osobiście tutaj mi to przeszkadzało.
W „Świecie Dysku” było to napięcie bardziej równomiernie rozłożone (została mi tylko ostatnia książka do przeczytania…), w takim „Wiedźminie” historia się toczyła… i to było dobre
Tu może wynikać „problem” ze współautorstwa – może był jakiś pomysł na rozwinięcie „Długiej Wojny”, ale któryś z nich go ukrócił – nie wiem, spekuluję. Jak się dorwę do piątej części, to może będę miał pełniejszy obraz. Na razie tyle powiem 😀
Pozdrawiam 🙂
Mnie w niektórych częściach „Długiej Ziemi” najbardziej męczyła ilość wątków i postaci, które trzeba było naraz „trzymać” w głowie, żeby się nie pogubić. Co to „Długiego Kosmosu”, recenzję już wrzuciłem na bloga parę tygodni temu, więcej spoilerować nie zamierzam 😉