Wstyd się przyznać, ale dopiero dziś rano skończyłem lekturę zbiorku opowiadań "Opowieści ze świata Wiedźmina" różnych autorów zza naszej wschodniej granicy. Dziś króciutka recenzja.
Ocena ogólna... Nie, to by było niesprawiedliwe. Trzeba po jednym, bo zbiorek jest nierówny i jedne opowiadanka są genialne, inne takie sobie, a niektóre całkiem słabe.
Na przykład parodia, w której Geralt i Yennefer, w 400 lat po wydarzeniach z "Sagi" mieszkają sobie w bloku na jakimś wygwizdowie, Geralt wynosi śmieci i napotyka różne "potwory" mieszkające w zsypie, z którymi rozmawia lub walczy, lub jedno i drugie. Takie sobie, właściwie bez żadnej puenty ani większej wartości. Albo opowiadanko, którego akcja dzieje się podczas drugiej wojny światowej, gdzie mamy tajne połączenie dwóch światów, nad którym próbują przejąć kontrolę różne mocarstwa - nawet ciężko tu znaleźć odniesienie do "Sagi", a gdyby nie dość rubaszny wojskowy humor, opowiadanie pewnie bym ominął.
Tak jak zrobiłem to z dwojgiem z czterech ostatnich opowiadań, które były albo za bardzo upolitycznione, albo zbyt niezrozumiałe (akurat o to ostatnie nie mam pretensji do autora, tylko do swojego malutkiego misiowego rozumku).
Najbardziej zapada w pamięć opowiadanie o wiedźminie Stefanie, który zostaje najęty przez grupę zabijaków w celu wyśledzenia i zabicia tajemniczego stworzenia, które porywa dziewięcio-dziesięcioletnich chłopców w niewiadomym celu. Opowiadanko jest bardzo długie, ma fajną, wartką akcję, a także trzyma w napięciu do samego końca.
Spodobało mi się też opowiadanie o Wiedźminie z Wielkiego Kijowa. Futurystyczna techno-wersja Geralta, który walczy z maszynami, bardzo sprawnie napisana, z jajem, wyraźnymi bohaterami i sympatyczną puentą.
Ale te wszystkie pseudo-polityczne dywagacje... Nie, nie mój ogródek.
Ogólnie powiem tak: warto przeczytać, zwłaszcza, jeżeli jest się fanem sagi wiedźmińskiej, chociażby dla poczucia "kompletności" (niektórzy tak mają, że muszą przeczytać każdy, nawet najbardziej podły kawałek swojego ulubionego pisarza). Jednak oryginał (czyli Saga) jest dużo, dużo lepszy.
Masz rację, że oryginały przeważnie są najlepsze…ale i w opowiadaniach „pobocznych” także można znaleźć coś ciekawego – co zresztą ładnie tu udowadniasz…
Polecane przez Ciebie opowiadania o Geralcie-Kurze Domowej, Wiedźmaku-Terminatorze i Wiedźminie Stefanie brzmią interesująco.
Ja od dłuższego czasu czaję się na „Ostatniego Władcę Pierścienia” – napisaną przez pewnego Rosjanina „kontynuację” WP. Niektórzy poleceali, że raczej fajne…
Pozdrawiam mola książkowego!