Syn mi się urodził ponad trzy miesiące temu, ale dopiero wczoraj dostał swoją pierwszą szczepionkę. Najpierw długo czekaliśmy na termin, bo kolejki długie.
Potem okazało się, że akurat wypadło nam coś bardzo ważnego (naprawdę ważnego) i musieliśmy przełożyć szczepionkę na kiedy indziej.
Kiedy indziej nie nastąpiło.
To tyle w temacie szczepionki BCG (czyli przeciwgruźliczej). Ostatnia wiadomość, jaką dostaliśmy od naszej pielęgniarki środowiskowej, jest taka, że w Irlandii odchodzi się pomału od szczepień BCG, z wyjątkiem grup podwyższonego ryzyka. Tak więc całkiem możliwe, że w ogóle jej nie dostanie.
Skoro nie ma BCG, trzeba rozpocząć program standardowy - czyli MMR. I tu zaczęły się schody, bo za każdym jednym razem jak tylko zbliżał się termin szczepienia, Młody natychmiast dostawał jakiegoś małego kataru albo delikatnego stanu podgorączkowego. Na tyle niegroźnego, że nie trzeba było tego leczyć, ale na tyle widocznego, że lekarz odmawiał szczepionki, na wszelki wypadek.
Tak minęły Młodemu trzy szczęśliwe miesiące życia. Aż do wczoraj, kiedy to wreszcie stwierdziliśmy kategorycznie, że tak dalej być nie może. Udaliśmy się więc do wracza, a ten wraził Młodemu w rzyć igiełkę, i zaraz potem drugą.
Spodziewaliśmy się jakichś strasznych wrzasków i lamentów, ale Młody tylko troszkę zakwilił, po czym podjął przerwaną kontemplację sufitu. No bo przecież tego sufitu jeszcze wcześniej nie widział, takie fajne kwadratowe lampy i wogle (wogli w domu też nie mamy, w każdym razie nie na sufitach, więc jako koneser miał tam prawdziwą ucztę zmysłów).
Tym samym pierwsze koty za płoty, ciąg dalszy nastąpi pewnikiem za jakieś dwa miesiące.
Tymczasem wracam na zmywak - niedługo mi się kończy zmywanie, pewnie się potem przerzucę na zamiatanie liści. Pożyjemy, zobaczymy...
A to na pewno było MMR (czyli odra, świnka i różyczka)? Trochę nie chce mi się wierzyć, że szczepią na to 3 miesięczne dziecko. W Polsce szczepi się na roczek, ale ja ze względu na kontrowersje jakie krążą wokół tej szczepionki, przeciągnęłam to trochę w czasie i Piotruś dostał ją jak miał rok i 4 miesiące a Madzia na bilansie 2 latka.
Masz rację. MMR będzie na pierwsze urodziny. A to wczorajsze to było „6 in 1” plus jakieś bonusowe jeszcze.
Zamiatanie liści na wiosnę ma przyszłość 🙂
hmm z tymi woglami u was to jesteś pewien, że ich nie ma? Bo twa teściowa mówiła, że „U nich tam wszędzie pajęczyny a wogle na suficie”
Pewien to ja jestem tylko śmierci i podatków. Jednak sprawdziłem wszystkie sufity i żadnych śladów po woglach nie znalazłem. Może teściowa przywiozła jakieś ze sobą, i po jej wyjeździe po prostu się wymusklały? Standardowy wogiel w bezwłośniu muskla się średnio poniżej czochnastu krędzin, więc podprogowo. Trzeba by poszczuć sufit kotem Schroedingera, żeby mieć pewność na poziomie co najmniej ypsilon siedem. Szkoda kota.
A ja myślałam (czasami mi się zdarza) że pierwsze wolgle za płoty… Ale… Najwyraźniej się mydliłam, czy jakoś tak…
o woglach pisałem dość szczygu… strzegu… detalicznie tutaj: https://xpil.eu/i-wogle/