Sznurek: 1. Ja: 0.

https://xpil.eu/qoYid

Kosiarka jest przeciwieństwem żołądka. Jedno trawi, drugie odtrawia.

Sąsiad ma kosiarkę spalinową, ja sobie sprawiłem elektryczną. Dwie bateryjki wystarczają na zrobienie całego ogródka za domem, a jak się człowiek spręży to i części od frontu. Trzecia bateryjka, trochę mniejsza, ląduje w kosie elektrycznej zwanej lokalnie trimmerem. W uproszczeniu, sznurek na patyku. Sznurek podłączony do szybko obracającego się silniczka na patyku. Sznurek obracający się na silniczku na patyku z wygodnym uchwytami, osłoną na nogi oraz włącznikiem.

Sznurek ów, w wersji montowanej w fabryce, jest mieszanką jakichś polimerów z (chyba) tkaniną, a może elementów metalowych (bardzo cieniutkich), pojęcia nie mam. W każdym razie ma on grubość około dwóch milimetrów i napiętrala z taką prędkością, że trawa, chwasty, a nawet małe drzewka (niestety, sprawdzone doświadczalnie na własnym małym drzewku, niech mu ziemia lekką będzie) padają jak muchy. Całość jest nie za lekka, nie za ciężka - po pół godzinie machania taką zabawką zaczynam odczuwać lekkie zmęczenie, ale to nic nie znaczy, bo mam daleko posuniętą atrofię mięśni spowodowaną odbębnianiem zbyt wielu dupogodzin w pracy tudzież po.

No ale czasem odtrawić trzeba, nie ma zmiłuj, łapie się człowiek za te maszynki i dyrda.

Kosa elektryczna przydaje się głównie na krawędziach, czyli tam, gdzie zwykła kosiarka nie sięga. Na krawędziach bywa niebezpiecznie dla sznurka. Bo większe drzewka, bo płot, bo murek - prędzej czy później człowiek niechcący spróbuje skosić betonowy słupek i się sznurek skraca.

Sznurek w kosie elektrycznej jest skonstruowany (i zainstalowany) w sprytny sposób. Dwa długie wąsy wystające z niewielkich dziurek, symetrycznie po obu stronach centralnego, obracającego się elementu. Wewnątrz jest go nawinięte dużo więcej, więc jak się niechcący o coś zahaczy i sznurek się zanadto skróci, trzeba obrócić kosę do góry nogami, wcisnąć duży, okrągły przycisk w środku tego ustrojstwa i lekko rozciągnąć sznurki - słychać ciche "klik"! i już mamy więcej sznurka do koszenia. A jak się wyciągnie za dużo, nic nie szkodzi, bo na osłonce jest od środka sprytnie zamocowane niewielkie ostrze, które po uruchomieniu kosy ścina sznurek do właściwej długości.

Jednak wszystko dobre co się kończy - po udanym sezonie 2024 nastąpił sezon 2025 i po paru sesjach okazało się, że sznurek is no more. Znaczy, trzeba dokupić.

Ale, zaraz. Przecież jak kupowałem kosę, przezorny pan sprzedawca dorzucił mi zapas sznurka. Przekopawszy jedną drugą i trzecią szafkę znalazłem ów zapasowy sznurek, funkiel nówka. Tylko teraz, kurdę, jak go tam założyć?

Myślę tak: przecież to jest prosta konstrukcja, prawda? Mam magistra, co prawda z elektryczności, ale kosa przecież elektryczna, może się jakoś uda. Zdjąłem delikatnie ten obrotowy element spod spodu (odskoczył nad wyraz lekko, dociśnięty całkiem sporą sprężynką, która po zdjęciu klapki po prostu wypchała pustą szpulkę na sznurek w moje ręce). Mechanizm do podawania sznurka składa się z dwóch elementów: czarny, w kształcie płaskiej szpulki z dwoma prowadnicami (jedna na jeden sznurek, druga na drug), oraz biały, delikatniejszy, plastikowy pierścień otaczający tę szpulkę, trzymający sznurki w kupie żeby się nie rozwinęły (bo one są jednak dość sprężyste).

Wyjąłem (nie bez trudu) ten biały element, nawinąłem sznurek (x2) na szpulkę, założyłem białe "zabezpieczenie" z powrotem. Nakląłem się przy tym sporo, bo mi się raz i drugi te cholerne sznurki rozwijały i musiałem zaczynać apiać od nowa. Ale w końcu się udało. Wkliknąłem całość na oryginalną sprężynę, wyprowadziłem sznurki otworami na zewnątrz, przykryłem klapką, sprawdziłem ręcznie, że element obrotowy dalej się kręci.

No to co - alleluja i do przodu, nieprawdaż.

Włączam kosę, a ta zamiast znajomego, cichego szumu robi takie bardzo głośne RATATATATATATA i napierdziela kawałkami sznurka dookoła. Wyłączenie kosy zajęło mi z pół sekundy. Dzięki osłonce ocaliłem nogi, zaglądam pod spód a tam sznurek normalnie jakby nigdy nic na swoim miejscu, wszystko w porządku. Noż kurdę. Próbuję jeszcze raz... RATATATATATA - tym razem zbłąkany fragment sznurka trafił mnie boleśnie w udo.

Szlag.

Obracam kosę do góry nogami, próbuję rozciągnąć sznurek ręcznie (standardowa procedura w przypadku uszkodzenia linki). Zamiast znajomego "klik" widzę, że linka swobodnie wyłazi z otworów, stawiając ledwie minimalny opór.

Noż kurdę.

Sprawdzam na opakowaniu, a tam napisane, że to jest sznurek do kos spalinowych oraz elektrycznych w klasie heavy duty. A ta moja kosa to ani heavy, ani duty...

No dobra.

Kicam do sklepu i proszę o sznurek do kosy elektrycznej, model taki to a taki. Pan się tylko pyta czy chcę wersję 2.5 mm czy 3 mm - ja mu na to, że nie mam pojęcia, wezmę obie, na próbę. Koszt niewielki, okolice €3 za sztukę. Od razu widzę, że to nieco inny wariant od tego montowanego oryginalnie. Sztywniejszy, z jednolitego, plastikowego materiału.

Wracam do dom, zadowolony. Wywalam stary sznurek, zakładam nowy, odpalam...

RATATATATATA - kosa uparcie sra wokół kawałkami sznurka, używając ostrza umocowanego na obudowie jako sieczkarni.

Noż urwał żeż nać, motyla noga, taka wasza dyszlem chrzczona...

Biorę ogłupiacza, wpisuję w wyszukiwarkę model kosy z dopiskiem "wymiana sznurka". A potem robię coś, czym się absolutnie brzydzę, czyli odpalam z wyników wyszukiwania... filmik na jutubie, gdzie uśmiechnięty pan pokazuje jak w trzy minuty założyć nowy sznurek.

Co się okazało?

A no okazało się, że ten biały dynks, który wziąłem za element osłaniający sznurek na szpulce, tak naprawdę pełni rolę plastikowej sprężyny, która wypycha zwinięty sznurek na zewnątrz, dociskając go do ścianki i zapobiegając samoczynnemu rozwijaniu.

A więc zamiast wpychać sznurek pod spód, należy go nawinąć na wierzch tego czegoś.

Jedyny moment, kiedy sznurek da się wyciągnąć, jest w momencie lekkiego przesunięcia całego ustrojstwa w obudowie, osiąganego poprzez wciśnięcie dużego, okrągłego przycisku na zewnątrz. Prosta, mechaniczna konstrukcja, której mój zgliwiały mózg nie ogarnął. Idź pan w uj z takim magistrem...

Aha, samo zakładanie sznurka też jest dużo prostsze. Zamiast się męczyć z nawijaniem uparcie uciekającego sznurka (x2!) na otwartą szpulkę, wystarczy wetknąć jego początek w taki sprytny otworek na osi szpulki (są dwie pary otworków, jedne oznaczone 2.5mm, drugie 3mm, ha!). Potem się wyprowadza sznurki otworkami na zewnątrz (bez nawijania!), zakłada klapkę, wciska duży, czarny przycisk i ręcznie kręci całością "pod prąd", dzięki czemu sznurki się ładnie nawijają dokładnie tam, gdzie powinny. Kręci się do oporu - dzięki temu mamy teraz do dyspozycji maksymalną dostępną długość sznurka, nieważne czy mamy grubszy wariant, czy cieńszy. Resztę się obcina nożyczkami i chowa do pudełka na później.

Dodatkowy bonusik: sznurki montowane fabrycznie są miękkie i szybciej się zużywają, mają też mniejszą siłę cięcia. Natomiast te dokupowane w sklepie są sztywniejsze, bardziej masywne, dzięki czemu można nimi ścinać trawę dużo szybciej i efektywniej. Lepiej też radzą sobie z większymi chwastami. No i najważniejsze: wolniej się zużywają.

Nauczka: serwisując nieznane urządzenia elektryczne, warto zajrzeć do instrukcji. Niechby nawet i takiej na jutubie.

Na zakończenie fotka kosy od spodu, po założeniu sznurka. W górnej części widać ostrze do odcinania nadmiaru. Całość porządnie ufafluniona trawą.

Trochę za późno pomyślałem, żeby zrobić szczegółową sesję zdjęciową krok po kroku. Może za rok 🙂

https://xpil.eu/qoYid

1 Comment

  1. Nie mam kosiarki, ani tym bardziej ogródka. Ale nie raz YT podrzuca mi filmiki w USA „odnawiają” porzucone ogórki, za kasę z reklam z YT. I z tego co ja tam widziałem, to nie trzeba odwracać kosy, by wydłużyć sznurek. Tylko energetycznie uderzają kosą o ziemię, bo to „ziemia” wcisnęła przycisk do rozwijania.

    Przy czym nie wiem, czy to protrip by oszczędzać czas, czy może faktyczna procedura z instrukcji.

Skomentuj SpeX Anuluj pisanie odpowiedzi

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.