Uczciwość popłaca. Tę - dość ryzykowną - hipotezę wpaja się człowiekowi od wczesnej młodości. Nie do końca wiadomo dlaczego. Mimo wszystko, taki mały człowiek słyszy zawsze żeby być uczciwym, znalezione oddawać, słabszemu pomagać i nie zalegać z podatkami. W rezultacie, osobnik taki wkracza w dorosłe życie pełen dobrych chęci i musi przez kolejnych parę lat dostawać fest po dupie żeby zrozumieć, że z uczciwością to jest jak z Nessie: istnieje sobie gdzieś tam w społecznej świadomości, ale ludzi, którzy ją widzieli, można policzyć na palcach jednej ręki pijanego drwala.
Jak się potem toczą losy takiego człowieka to już zależy - jak wszystko zresztą - od statystyki. Jednak statystyce można pomagać. Jedni pozostaną uczciwi do końca życia i będą przeklinać dom rodzinny za to, że nie potrafią podkablować sąsiada albo cichaczem ukraść tak żeby nikt nie widział. Inni wręcz przeciwnie, będą "łapać okazję jak muchę w sieć łapie pająk", kombinując ile wlezie i czerpiąc z ludzkiej naiwności pełnymi garściami.
Interesująca w tym wszystkim jest płynność granicy między złym a dobrym. Czy jeżeli wystawię na aukcję wyciskarkę do twarogu twierdząc, że jest całkiem nowa, a tak naprawdę będę liczył na to, że kupującemu nie będzie się chciało sprawdzać numeru seryjnego żeby stwierdzić, że wyciskarka jest na rynku już od trzech miesięcy (oraz, że nie zauważy małej ryski w otworze numer cztery) - czy to już jest nieuczciwość czy tylko powszechnie akceptowalna zagrywka marketingowa?
Albo, dajmy na to, zaproponuję sprzedaż nerki deklarując się, że to moja własna, a tymczasem wcisnę gościowi nerkę wujka Romana (nałogowego pijaka), licząc na to, że kupujący w ferworze transakcji nie zechce policzyć ile nerek mi pozostało - czy to już oszustwo czy tylko twarde prawa rynku?
Takie to wątpliwości dręczą mnie od jakiegoś czasu i nijak nie mogę się pozbyć wrażenia, że gdybym zaczął wreszcie kombinować zamiast być grzecznym obywatelem i - jak ten wół - pokornie ciągnąć swój wózek, że wtedy mógłbym sobie znacznie ułatwić życie. Tyle okazji dookoła, tylko ręką sięgnąć. Ech...
Tymczasem uczę córkę, że trzeba pomagać innym, być dobrym, grzecznym i uczciwym. Pewnie będzie mnie za to przeklinać za paręnaście lat... czas pokaże.
Piętnaście blogów, na które zaglądam Blogosfera to zwierzę przedziwne. Wedle niektórych ponurych Nostradamusów XXI wieku miało paść trupem już ładnych kilka lat temu. Media masowego...
Wiara w niewiarę Ostrzeżenie. Niniejszy wpis dotyczy religii. Nie gwarantuję, że fabuła nie wymknie mi się spod kontroli, tak więc osoby o nadmiernej...
Picasso, wersja dla ubogich Oto garść obrazków, które narysowały mi się przez ostatnich parę tygodni na rozmaitych spotkaniach, mityngach i zbiegowiskach....
Goniąc własny ogon Drugą najnudniejszą rzeczą pod słońcem (zaraz po emisji obrad Sejmu) jest blog, w którym autor opowiada o blogowaniu zamiast skupić...
Statystycznie rzecz ujmując Czasem zdarza się, że mamy w domu coś niepotrzebnego. A to dziecko wyrośnie z kurtki albo z fotelika samochodowego, a...
Wszystkownica idealna Jako zapalony miłośnik technologii informatycznych subskrybuję kilka kanałów informacyjnych z nowinkami. Od ładnych paru lat strasznie dużo się narobiło wokół...
1 Comment
Nie jestes w tym osamotniony…
Staram sie moje dziecko "szczepic", ale i tak wiem, ze musi to kiedys "przechorowac". Chce tylko, zeby wiedzialo na co "choruje" i jak to jest byc "zdrowym".
Nie jestes w tym osamotniony…
Staram sie moje dziecko "szczepic", ale i tak wiem, ze musi to kiedys "przechorowac". Chce tylko, zeby wiedzialo na co "choruje" i jak to jest byc "zdrowym".
🙂