Urlo♠

https://xpil.eu/13hpi

Przez ostatnie trzy dni, w ramach urlopowania się i odchamiania od miejskiej rzeczywistości, włóczyliśmy się z rodzinką po południowo-zachodniej części Irlandii, głównie po półwyspie Dingle i okolicach.

Dlaczego akurat tam? Ano, w zeszłym roku obejrzeliśmy sobie z bliska Ring of Kerry, jednak zabrakło nam wówczas czasu na Dingle. A więc w ramach nadrabiania zaległości...

We wtorek z samego rana, spakowawszy torby i zarezerwowawszy sobie nocleg w Killarney, wyruszyliśmy w trasę. Jedzie się głównie autostradą M7 (i potem, już za Limerick, N21 w stronę Tralee) więc trasa jest raczej nudna. Ciekawie robi się pod koniec, już po zjeździe z autostrady - drogi są tam bowiem kręte w każdy poprzek, malownicze widoki odciągają uwagę kierowcy, trzeba się pilnować.

Zakwaterowawszy się na miejscu spędziliśmy resztę wtorku spacerując po Killarney. Miasteczko trochę się kojarzy z dużą nadmorską miejscowością typu Ustka albo Rowy - mnóstwo turystów, na każdym kroku sklepik z pamiątkami albo pocztówkami, temperatura ponad 20 stopni (a więc upał, jak na lokalne warunki). W sumie, popołudnie spędziliśmy głównie wypoczywając po trasie.

W środę zaś od samego rana uderzyliśmy na Dingle. A tam, oprócz pięknych widoków (droga prowadzi wzdłuż wybrzeża, a więc głównie klify, plaże, plaże i klify), rozmaite atrakcje turystyczne. Odwiedziliśmy starą chałupę (ale taką naprawdę starą, chyba jeszcze sprzed naszej ery), a przy niej rezerwat ptaków i fok, odwiedziliśmy aquapark (taki z prawdziwymi rekinami i pingwinami), zajechaliśmy na dwie plaże, kopaliśmy dziury i robiliśmy babki z piasku, dojechaliśmy też na najbardziej za zachód wysunięty kawałek Irlandii (Coumenoole / Slea Head). Narobiliśmy po drodze sporo zdjęć. Odkryłem też na Żoninym srajfonie fajny programik do robienia panoram 360 stopni - może uda mi się za parę dni pochwalić się paroma fajnymi ujęciami, jak tylko się trochę ogarnę jak to w ogóle działa.

W drodze powrotnej, w okolicach godziny piątej po południu, zorientowaliśmy się, że nie uda nam się objechać całego Dingle dookoła (jak zamierzaliśmy) ponieważ północna linia brzegowa jest na tyle kręta, że zrobiłoby się z tego dodatkowe 150km trasy. I to bynajmniej nie po autostradzie tylko po krętych, wąskich, nadmorskich dróżkach - a więc 30-40km/h. A doba ma tylko 24 godziny.

Wróciliśmy do Killarney około ósmej wieczorem. Szybka obiadokolacja i lulu.

We czwartek natomiast trzeba się już było zawijać do domu - zaliczyliśmy jeszcze godzinną przejażdżkę bryczką, między jeziorami, gadając z woźnicą o wszystkim i o niczym (nawiasem mówiąc, lokalny akcent jest dość niezwykły, na początku ciężko się było przestawić ponieważ dublińczycy mówią względnie "normalnym" angielskim, natomiast w Kerry to przypomina bardziej śpiew niż mowę - ale jakoś się dogadywaliśmy, zresztą oni żyją z turystów więc muszą się dogadywać), oglądając biegające swobodnie wielkie stada saren i jeleni i słuchając opowieści o zdarzeniach sprzed setek i tysięcy lat.

A potem to już szybciorem, w drogę, autostrada i po południu już w domu. Po drodze jeszcze zahaczyliśmy o Crag Cave, weszliśmy parędziesiąt metrów pod ziemię, żeby dowiedzieć się, że stalaktyty rosną w tempie około dwóch centymetrów na tysiąc lat, a także, że kiedyś jedyne wejście do jaskini prowadziło pod wodą, ale ponieważ mnóstwo turystów nie umiało pływać, firmy ubezpieczeniowe zaczęły bankrutować i trzeba było wydłubać trasę suchą.

Łącznie zrobiliśmy w te trzy dni około 870 kilometrów. To niedużo, ale i tak czułem się zmęczony samą jazdą. Jednak rozleniwił mnie ten Dublin. Kiedyś nie było dla mnie żadnym wyczynem zrobić trasę Zakopane - Wejherowo bez żadnych przerw, ale to było tak z dziesięć lat temu...

Tak czy siak, fajny urlopik.

https://xpil.eu/13hpi

2 komentarze

  1. Marzy mi się taka wycieczka w leniwym tempie 🙂 Czy te kaszaloty to z akwarium w Dingle? Nie miałem okoliczności poznać.

    1. Tak. W jednym miejscu jest taka wielka, niezbyt (na oko) gruba szklana tafla, pochylona w stronę widowni (a więc górną krawędź masz nad głową) a za nią pływają różne wielkie rybska. Efekt bardzo fajny.

      W innym pomieszczeniu z kolei jest zaokrąglony szklany sufit, więc rybki pływają człowiekowi tuż nad głową. Też ciekawie.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.