Dawno temu, na samym początku istnienia tego blogu, udostępniłem swoim Czytelnikom próbkę swojego brzdąkania gitarowego. Taką sprzed kilkunastu lat, nagrywaną jeszcze na dwa jamniki w czasach, kiedy Internet kojarzył się z ćwierkającym z prędkością niecałych czternastu i pół tysięcy bitów na sekundę czarnym modemem wielkości cegły, a telefony komórkowe były ciągle bardziej wymysłem z powieści SF niż faktem.
Dziś dzielę się jeszcze jedną taką próbką, nagraną dosłownie przedwczoraj. Tym razem zamiast dwóch jamników miałem do dyspozycji tylko leżący obok dyktafon w postaci androidowej aplikacji na swojej Patelni, więc jakość jest niewiele lepsza. Gdybym nie był taki leniwy, oraz gdybym miał resztki wstydu, pewnie najpierw bym nagrał kilka wersji, wybrał najlepszą i jeszcze przepuścił ją przynajmniej przez jakiś odszumiacz i normalizator, ale ponieważ jestem leniwy, a wstydu nie mam za grosz, wrzucam surową, nieopracowaną, pierwszą z brzegu wersję jak leci. Z błędami, pomyłkami oraz kompletną rozpierduchą tematyczną.
Żeby nie było nudno, zachęcam Cię, Czytelniku, do podania w komentarzu tytułów melodii, których się doszukałeś w tym ponaddziesięciominutowym amatorskim brzdękoleniu.
Miłego słuchania.
Dooooobrze rzeźbisz, choć cicho, ale matko jedyna, nie pytaj o tytuły ani nazwiska, dobrze ze jeszcze pamiętam jak sama się nazywam … rozpoznaje wsio, a po nazwach to tli mi się … Hania Banaszak – Nie zabijaj tej miłości,…, sporo dalej W moim malutkim domku, Koziołek Matołek … Breakout – Poszłabym za Toba, standard bluesowy, i wiem, no, no wiem… uffff, zmęczyłeś mnie.
To ja dorzucę: Orzech starzeje się po włosku, w wykonaniu Starego Dobrego Małżeństwa 🙂
Ciągle lekkie palce!
Nie, ale blisko. Piosenka nosi tytuł „Z podwórka” 🙂
O faktycznie – najwyższy czas odkurzyć swój śpiewnik 😉
Trochę pograliśmy, czyż nie?
No ba!