Znacie ten kawał o Australijczyku, który sobie kupił nowy bumerang i nie mógł wyrzucić starego? Otóż to. Bumerang. Temat powracający na łamy tego bloga z częstotliwością porządnie rozregulowanego, starego, pokrytego centymetrową warstwą kurzu, niepokojąco skrzypiącego, ale z niepojętych przyczyn wciąż działającego zegara z upiorną kukułką.
Czyli...
Ronda!
Zaobserwowałem dzisiaj interesujący (dla kogo interesujący na tego bęc...) układ na jednym z rond w mojej okolicy. Chodzi mianowicie o rondo łączące drogę R829 z obwodnicą Dublina (czyli M50). Albo inaczej: to jest rondo, do którego dojedzie się zjeżdżając z dużego ronda w Sandyford, na północną nitkę M50. Tutaj link do Google Maps (a jak ktoś nie lubi Google, tutaj link do Bing Maps)
Cóż też interesującego może być w takim banalnym rondzie?
Niby nic. Jednak jak się człowiek chwilę zastanowi...
Rondo owo ma dwa wjazdy: jeden równoległy do M50, od strony dużego ronda Sandyford (droga jednokierunkowa), i drugi, prostopadły do M50, od strony Dundrum (droga dwukierunkowa), biegnący pod M50.
Ma też dwa zjazdy: jeden prowadzi na północną nitkę M50 (droga jednokierunkowa, coś jakby kontynuacja tego wjazdu od Sandyford) i drugi, prostopadły do obwodnicy, w kierunku Dundrum (droga dwukierunkowa).
Tak więc rondo "styka się" z trzema drogami, z czego dwie są jednokierunkowe a jedna - dwukierunkowa.
Tym samym, jeżeli wjeżdżamy na rondo od strony Dundrum, możemy z niego zjechać wyłącznie pierwszym zjazdem (w kierunku M50), ewentualnie objechać dookoła i zjechać w kierunku Dundrum. Tertium non datur.
Wjazd na rondo od strony Dundrum ma dwa pasy: lewy i prawy. Pasy nie są w żaden sposób oznakowane (tj. żadnych strzałek).
Co z tego wynika?
Otóż wynika z tego, że wjeżdżając na to rondo od strony Dundrum prawym pasem jesteśmy zmuszeni do a) złamania przepisów bądź też b) jazdy po rondzie w kółko (żeby pozostać w zgodzie z przepisami, musimy zrobić co najmniej jedno pełne okrążenie plus trzy czwarte drugiego).
Czemu tak?
Proste: przepis mówi, że planując opuszczenie ronda pierwszym lub drugim zjazdem, mamy obowiązek wjechać na rondo lewym pasem (o ile oczywiście pasów wjazdowych jest więcej niż jeden). Prawy pas służy wyłącznie kierowcom, którzy chcą opuścić rondo zjazdem trzecim, czwartym, piątym itd - chyba, że znaki poziome mówią inaczej.
A tutaj mamy tylko jeden zjazd, czyli obowiązkowo lewy pas.
Wniosek końcowy: można tam śmiało postawić patrol Gardy i kasować frajerów jadących prawym pasem, łatając w ten sposób biedną irlandzką gospodarkę.
Nie, niczego dziś nie piłem. To pewnie te opary ze zmywaka...
A nie jest to tak, że są dwa pasy wjazdowe to i dwa zjazdowe a ta dwukierunkowa to tak rzez przypadek wyszła i dołączyli? A jak już dołączyli to żeby za trudno nie było(tzw T- junction) to rondo zrobili.
Nie bardzo rozumiem o co pytasz.
Głównym problemem na tym konkretnym rondzie jest jeden zbędny pas ruchu (albo brak znaków poziomych). Z drugiej strony, ponieważ tutaj i tak nikt się nie zna na jeździe po rondzie (lokalni z ledwością załapali ideę kierunkowskazów, a i to nie do końca…) , co za różnica…
Zjazd na M-50 na tym rondzie jest dwupasmowy, co sugeruje, że można z obu pasów. Zbędny pas ruchu ? To dopiero bylyby tam korki 🙂