Może słowo "odwieczny" jest tu nieco przesadzone, ponieważ komputery zaczęły masowo trafiać pod strzechy w późnych latach 90. zeszłego wieku, niemniej jednak konflikt trwa od tamtego czasu i raczej nigdy się nie skończy.
Chodzi - jakże by inaczej - o wojnę na opinie między wielbicielami różnych systemów operacyjnych. A w szczególności Windows vs. Linuks.
Jestem również przekonany, że niczego nowego dziś nie odkryję w tej kwestii, ale że temat jest "od zawsze gorący", co mi tam.
Pierwsza podstawowa różnica jest taka, że Linuks jest za darmo (z nielicznymi wyjątkami), a Windows - nie.
Druga podstawowa różnica jest taka, że większość twórców oprogramowania pisze pod Windows, niektórzy pod iOS-a a tylko nieliczni pod Linuksa. A nawet jak już zdecydują się na wydanie wersji linuksowej, jest ona nierzadko okrojona względem wersji pod Windows.
Trzecia ważna różnica to "używalność" systemu. I tu zaczynają się schody, ponieważ obie strony mają niezbywalne argumenty, że ich system jest pod tym względem lepszy od konkurencji. I obydwie strony mają rację 🙂 Weźmy takie na przykład multimedia. Żeby odtworzyć film w formacie XVID albo Matroska, pod Windows musimy najpierw zainstalować dodatkowy kawałek oprogramowania ("kodeki video"), a pod Linuksem wszystko działa od razu (nie pod każdym, ale np. Linux Mint obsługuje wszelkie formaty z buta). Żeby obejrzeć stronę zrobioną w technologii Flash, pod Windows musimy najpierw zainstalować Flash Player-a, a pod Linuksem działa od razu. To samo z Javą, QuickTime-em i wieloma innymi technologiami multimedialno-programowymi. Linuks obsługuje je bez potrzeby instalowania jakichkolwiek dodatkowych programów, a Windows wymaga ręcznego instalowania tego i owego.
Niby Linuks ma tu przewagę, prawda?
Ano właśnie że niekoniecznie. Obsługa Flasha jest często kosmata, Java nie obsługuje poprawnie polskich literek, QuickTime rwie a odtwarzacze video nie wyświetlają napisów, albo wyświetlają polskie litery za pomocą hebrajskich znaczków, z użyciem chińskiej strony kodowej.
Oczywiście, sytuacja ulega znacznej poprawie po zainstalowaniu innej (niż oryginalna) wtyczki do Flasha, do Javy i tak dalej. Docelowo Linuksa można skonfigurować dokładnie tak jak by się chciało, ale wymaga to - niestety - znacznej wiedzy o komputerach w ogólności oraz o samym Linuksie w szczególności.
Czyli co, Windows jednak lepszy?
No właśnie też nie do końca. Linuks, nawet po trzech latach pracy i po tysiącach poprawek online, nadal startuje w 10 sekund - a Windows, niezależnie od wersji, zamula się po kilku tygodniach / miesiącach tak, że niezależnie od ilości gigaherców i gigabajtów "pod maską", włączamy kompa i idziemy zrobić herbatę żeby nie uświerknąć z nudów.
Czyli co, jednak Linuks?
A spróbujcie pod Linuksem urochomić Picassę. Wersja od Google jest przestarzała, żeby uruchomić wersję oficjalną (najnowszą) trzeba się uciekać do programów typu WINE oraz przerzeźbić mnóstwo forów dyskusyjnych, na których zapaleńcy linuksowi dzielnie tłumaczą krok po kroku jak tą nieszczęsną Picassę uruchomić... a i tak się na koniec okazuje, że jakaś funkcja nie działa.
No to może jednak Windows?
Pod Windows złapać wirusa jest z milion razy łatwiej niż pod czymkolwiek innym. A pod Linuksa wirusy są, owszem, ale jest ich niewiele i trzeba się naprawdę postarać żeby coś wlazło.
No i takiego właśnie pingponga można by kontynuować długo i szczęśliwie (i to jest dokładnie to, czym żywią się i płoną fora dyskusyjne). Jednak nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że Windows jest jeden, a różnych linuksów kilkaset. Ktoś powie, że dzięki temu mamy większy wybór - niby tak, ale może życia nie starczyć zanim trafimy na taką wersję Linuksa, która nam przypadnie do gustu w 100%. A wiemy dokładnie czego się spodziewać po Windows.
Żeby podsumować, Windows zawsze wygra na froncie użytkownika końcowego, bo ma łatwiejsze, klikalne, niewymagające doktoratów interfejsy, jest przejrzysty i po prostu działa (zaraz mi się odezwie jakiś fan Linuksa, że opcja X, Y i Z w Linuksie jest dostępna w trzech kliknięciach a w Windows trzeba aż siedmiu... no i co z tego?), a także - niestety - jest on preinstalowany na większości kupowanych komputerów co powoduje, że użytkownicy traktują Windows jako coś zupełnie naturalnego i nie wyobrażają sobie pracy z jakimkolwiek innym systemem.
Na serwerach natomiast Linuks zdecydowanie rządzi - dlaczego? Ano, różnica w cenie jest już znacząca (Linuks jest za darmo!), a oferowana funkcjonalność i jakość biją konkurencję na głowę. Mówimy tutaj o wszelkich rodzajach serwerów: serwery plików, www, poczty, baz danych, strumieniowanie mediów i tak dalej. Kilka lat temu głośno było o tym, jak to Microsoft trzymał swoją stronę www na serwerze Apache (zamiast na IIS), bo Apache lepszy.
W domu używam Ubuntu 11.04 i klnę na niego co chwilę, bo się wiesza, działa wolno i nie ma na niego solidnego zamiennika Picassy. Powolutku zaczynam się oswajać z myślą, żeby kupić Windows. Parę stówek, jednorazowy wydatek i święty spokój.
A teraz biorę paczkę chipsów w jedną rękę, puszkę coli w drugą, rozsiadam się wygodnie w fotelu i czekam na reakcje 🙂
Pielęgniarka do chirurga w trakcie operacji:
- Panie doktorze, nie tak głęboko, to już trzeci stół w tym miesiącu!
Uderz w stół a nożyce się odezwą 😉 czy jakoś tak…
Używam Ubuntu 10.04 LTS i jakoś nic mi się nie wiesza… 😉 w sumie w domu na Ubuntu siedzę od wersji 5.04. Hmmm co do Picasy fakt nie jest za dobrze dopracowana pod Linuksem, dlatego wole inne programy, nieźle działa np XnViewMP – chociaż, daleko mu do wersji z win (twórca pracuje nad nim ostro). Zdjęć mam sporo i głównie Ubuntu służy mi do obróbki RAWów i śmiem twierdzić, że do tego już jest więcej dobrych programów niż na Win (3 ważniejsze: Darktable, RawTherapee, RawStudio). Fakt Windowsa wykorzystuje w pracy ale to z racji potrzebnego 1 programu i też da się pracować, może nie aż tak fajnie jak na Linuksie ale się da. 😉 Zresztą każdemu według potrzeb 😉
przemas: jak mi znajdziesz jakiś program kosztujący mniej niż 50 euro (nie pogardzę darmowym rzecz jasna), który działa pod Linuksem i który umie rozpoznawać twarze (a najlepiej jakby jeszcze umiał je skojarzyć z kontaktami Google), to może zmienię zdanie 😉 Póki co Picasa pod Linuksem tego nie umie, a niczego innego sensownego nie znalazłem.
Co do Ubu – wyszedłem z założenia, że najświeższa wersja powinna być najlepsza i nabardziej stabilna. Niestety, coś się krzaczy za każdym razem jak zamykam okno (główne aplikacji, bądź dokument w aplikacji, bądź zakładkę w przeglądarce). Cały system "zamarza" wtedy na jakieś 10-15 sekund, niezależnie od tego czy zamknąłem jakieś maleństwo (np. notatkę Tomboy) czy monstrum typu okno Firefoxa z graną na FB od dwóch godzin dużą gierką we Flashu.
Dostaniesz, jak będziesz grzeczny – mówi chirurg przed operacją.
– Do kogo pan to mówi, doktorze? – pyta pacjent.
– Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.