W zeszłym tygodniu, podczas jakże zasłużonych wakacji (pierwszych od wielu lat), udało mi się przeczytać aż trzy książki. Jedną z nich jest "Długa Ziemia" Pratchetta (współpisana ze Stephenem Baxterem) - dziś szybciutka recenzja.
Pierwsze co mi się nasunęło podczas lektury "Długiej Ziemi", to że Pratchettowi świetnie wychodzą książki pisane w tandemie. Zarówno "Dobry Omen" jak i "Długa Ziemia" są jednymi z najlepszych pozycji w dorobku Wieszcza.
Teraz będzie o treści książki, a więc ostrzegam, jeżeli przymierzasz się do lektury, lepiej nie czytaj dalej.
"Długa Ziemia" jest klasyczną powieścią o rzeczywistościach alternatywnych. Temat, zdawałoby się, oklepany przez twórców fantastyki do bólu, tutaj udało się jednak rozwinąć w bardzo świeży sposób. Otóż pewnego razu ludzie odkrywają możliwość Kroczenia. Kroczenie polega na przeniesieniu się do świata równoległego. Z tego świata równoległego można wrócić na Ziemię, albo pójść dalej, do kolejnego świata. Wszystkie te światy równoległe należy sobie wyobrazić jako talię kart, albo perełki na sznurku - każdy ma dokładnie dwóch sąsiadów. Nasza staruszka Ziemia zostaje oznaczona numerem zero (a więc, Ziemia-Zero), pozostałe są ponumerowane jako Wschód-1, Wschód-2, Zachód-1, Zachód-2 i tak dalej.
Jedynym ograniczeniem podczas Kroczenia jest brak możliwości przenoszenia do innych światów żelaza. Można jego rudę wydobywać i wytapiać na każdym z nich (no, prawie każdym, ale o tym później), ale nie da się Przekroczyć z czymkolwiek żelaznym. To znacznie ogranicza wyścig zbrojeń a także uniemożliwia uzyskanie natychmiastowej znacznej przewagi technologicznej w każdym ze światów.
Przekracza się natomiast ze wszystkim innym, co się w danym momencie na ma sobie lub trzyma / niesie. Dzięki temu można Przekroczyć w ubraniu, z zapasami żywności, książką czy nawet sterowcem trzymanym na linie (pod warunkiem, że sterowiec ów jest skonstruowany bez użycia żelaza).
Ile jest tych światów? Wydaje się, że nieskończenie wiele. Wszystkie (lub prawie wszystkie) są niezamieszkałe przez ludzi. Na niektórych (bardzo sporadycznych) ewolucja poszła w inną stronę i żyją tam rasy inteligentne, jednak niewiele mające z ludźmi wspólnego. Niektóre z kolei to tak zwane Jokery - światy wyglądające kompletnie inaczej od Ziemi-0 (na przykład po uderzeniu meteorytu) albo efekty jakiejś szczególnie interesującej ewolucji. Jest nawet świat, w którym jedyna inteligentna istota jest wielkości całego oceanu (pomysł jakby trochę podkradziony z "Solaris" Lema, ale na tyle inteligentnie, że skłonny jestem wybaczyć 🙂 )
Pierwsze przypadki Kroczenia wśród ludzi wydarzyły się całkiem spontanicznie - ci, którzy Przekroczyli, nie do końca zdawali sobie sprawę co się stało. Szeregowy Percey był przekonany, że wybuch granatu przerzucił go do jakiegoś innego państwa, a matka Joshuy nie do końca zdawała sobie sprawę, że w ogóle Przekroczyła, bo była akurat w trakcie porodu. Jednak któregoś dnia pewnemu uczonemu udaje się skonstruować Kroker - stosunkowo proste urządzenie elektroniczne, zasilane ziemniakiem, które umożliwia właścicielowi Przekroczenie w dowolnym kierunku (a więc, na Wschód bądź na Zachód).
Większość ludzi po Przekroczeniu ma mdłości i przez kolejnych piętnaście minut nie może Przekraczać, dopóki mdłości nie przejdą. Jednak zdarzają się wyjątki: ludzie, którzy mogą przekraczać bez mdłości, a nawet bez Krokera. Jednak ludzi takich jest niezwykle mało.
Są wreszcie ludzie, którzy przekraczać nie mogą - mają jakąś naturalną barierę, która uniemożliwia im Kroczenie. Stanowią oni około 20% populacji i są z tego powodu dość niezadowoleni (tworzą nawet osobną partię polityczną, przyrównują Kroczących do Homo Sapiens, a samych siebie do Homo Neanderthalis - wszyscy wiemy jak się ta historia skończyła dla neandertalczyków).
Jest też Lobsang, sztuczna inteligencja, będąca reinkarnacją pewnego mechanika samochodowego z Tybetu, którą sąd uznał za człowieka (przypadek dość ciekawy trzeba przyznać). Lobsang organizuje wyprawę na krańce Długiej Ziemi, do Megerów Wysokich (tak oznacza się Ziemie odległe od naszej o więcej niż milion Kroków).
Widać, że autorzy bawią się pomysłem na wszelkie możliwe sposoby. Na przykład na jednym ze światów ewoluuje rasa, która potrafi Kroczyć jeszcze przed narodzinami, dzięki czemu poród jest całkiem bezbolesny (dziecko Przekracza na świat obok, gdzie czekają na niego akuszerki, a chwilę potem wraca w ramiona czekającej na niego matki). Są światy, gdzie Kroczenie jest wykorzystywane do polowania na zwierzęta (upatrzyć sobie ofiarę, Przekroczyć, zbliżyć się do miejsca, w którym jest ofiara - w sposób dla ofiary niewidzialny, bo w świecie równoległym - i Przekroczyć z powrotem). Jest świat, gdzie miliony lat temu Ziemię zniszczył ogromny meteoryt, i jest tylko próżnia (jest to tzw. Szczelina, przez którą niezwykle ciężko "przeskoczyć".
Ponieważ na światach innych od Ziemi-Zero nie ma infrastruktury komunikacyjnej, rozkwit przeżywają wszelkie firmy transportowe, kolejowe, lotnicze - najszybciej da się podróżować po Ziemi-Zero, a więc jeżeli ktoś mieszka w Nowym Jorku na Zachodzie-3, a chce się dostać do Europy, wystarczy, że Przekroczy trzy razy na Ziemię-0, poleci samolotem gdzie trzeba i tam Przekroczy z powrotem na Zachód-3.
Czym dalej od Ziemi-Zero, tym mniej ludzi. Trafiają się ludzie uzależnieni od Kroczenia, którzy nigdzie nie zostają na dłużej, tylko przechodzą przez kolejne światy.
Powstaje poczta między światami - w skrzynce pozostawia się list ze standardowym adresem, uzupełnionym o numer świata - jeżeli ktoś akurat Kroczy w tym kierunku, zabiera list ze sobą.
I tak dalej - pomysłów wynikających z takiej konstrukcji świata jest mnóstwo. Czyta się bardzo przyjemnie, nie ma nudy, krajobrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Jedyna łyżka dziegciu w tej beczce miodu to - moim zdaniem - zakończenie, które pozostawia pewien niedosyt. Nie będę go zdradzał, powiem tylko, że po twórcach tego formatu spodziewałem się czegoś z większym przytupem. Niemniej jednak w całościowym ujęciu to naprawdę drobiazg - a może po prostu autorzy pozostawili sobie furtkę do kolejnych części? Jeżeli tak, posikam się ze szczęścia, bo "Długa Ziemia" to jedna z najlepszych książek jakie czytałem w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Bardzo polecam.
a co z żelazem we krwi?
To samo pytanie zadaje jeden z bohaterów. Żelazo we krwi nie jest w czystej formie (występuje w postaci związku chemicznego) a więc nie ma problemu.
Z opisu brzmi to jak kalka z Kronik Amberu Zelaznego. ;(
To Cię ucieszę. 18-go czerwca będzie premiera "The Long War" opisującej ten świat po kilku pokoleniach. .
No to się cieszę, podwójnie. Nie dość, że wychodzi druga część, to jeszcze mówi mi o tym jeden z pierwszych czytelników tego bloga 🙂