Recenję piszę świeżo po lekturze książki - nie ujawniam jednak żadnych elementów fabuły, można czytać śmiało bez obawy, że popsuję niespodziankę i zdradzę zaraz na samym początku, że mordercą jest hydraulik.
Za "Hasztag" zabrałem się dość dawno - zaraz po tym, jak pokazał się w przedsprzedaży w Audiotece. Z Remigiuszem Mrozem jesteśmy w dobrej (acz jednostronnej) komitywie, nie licząc serii z Chyłką, która jakoś mi się rozmazała w okolicach trzeciego albo czwartego tomu. Dlatego też po "Hasztag" sięgnąłem w ciemno, bez uprzedniego czytania opinii, streszczeń czy innych recenzji.
I co?
Na początku się trochę zawiodłem. Nie dość, że wersja przedsprzedażowa udostępnia ledwie parę rozdziałów, to w dodatku książka wydała mi się jakaś taka... nijaka. Romansidło, w którym żonaty i dzieciaty wykładowca zakochuje się w cierpiącej na zaawansowaną nadwagę studentce. Nic nadzwyczajnego. Tekst, jakich milion. Co prawda był tam jakiś wątek tajemnicy, ale szału nie było.
Potem nadeszła pora na inne lektury, o "Hasztagu" w zasadzie zapomniałem. Aż któregoś niedawnego popołudnia, przeglądając z nudów nowości w Audiotece zauważyłem, że mam niedosłuchaną książkę na półce - no i z braku laku wróciłem.
Do połowy powieść nie zapowiada się zbyt ciekawie, prawdę powiedziawszy. Gdyby nie nazwisko Autora, prawdopodobnie rzuciłbym ją w cholerę i nie zainteresował się nią już nigdy.
Ale, myślę sobie, w końcu to Mróz, c'nie? A nuż coś w końcu drgnie.
Pi razy oko w połowie powieści - drgnęło. Co ja mówię, zatrzęsło tak na dwanaście w skali Richtera i Beauforta na raz.
Albowiem, jak to u Mroza, nagle okazało się, że rzeczy wcale nie są takimi, jakimi wydają się być. Nie wiem czemu nie wpadłem na to wcześniej, przecież nie jest to żaden nowy chwyt u tego pisarza - ale jednak dałem się nabrać.
Od mniej więcej połowy różne wątki zaczynają się nagle pojawiać z całkiem innych perspektyw. Rzeczy pozornie oczywiste okazują się mieć - całkiem jak u Kaczmarskiego - drugie, trzecie, czwarte, piąte dno. Autor ujawnia całą bardzo misternie uplecioną intrygę kawałek po kawałku, dokładnie w takich porcjach, żeby czytelnik nie odgadł za dużo, ale jednocześnie żeby nie dało się przerwać lektury. Wciągnęło mnie!
Końcem końców i tak nie do końca wiadomo o co biega, o czym zresztą sam Autor bezczelnie raczy wspomnieć w posłowiu. Książka pozostawia kilka otwartych wątków, które Mróz obiecuje rozwinąć w kolejnych powieściach ze świata... Chyłki.
Czego należy się spodziewać po "Hasztagu", poza tym, co mętnie opisuję powyżej? Po pierwsze sporo o sieciach społecznościowych. Dużo o jaskinii Platona i innych filozoficznych powiastkach. Całkiem sporo o finansach - tych małych i tych największych. Mnóstwo psychologii, zwłaszcza pod kątem ludzi otyłych (ale nie tylko). Jeżeli zdecydujemy się na wersję słuchaną, z Audioteki, z zaskoczeniem odkryjemy, że lektorów jest dwoje: rozdziały Krystiana czyta Szymon Bobrowski, a Tesy - Agnieszka Więdłocha. Obydwoje są w mistrzowskiej formie i słucha się tego ze szczerą przyjemnością, podobnie jak tajemniczo połamanych akordów fortepianowych pomiędzy rozdziałami.
Końcowa ocena? Według mnie okolice 8/10, chociaż ze względu na nazwisko Autora skłonny jestem podciągnąć do 8.5. W każdym razie warto; jeżeli już przebrniemy przez niezbyt dynamiczny początek powieści, potem nie będziemy się w stanie od niej oderwać.
O książce można też poczytać u Pauliny.
Bogowie. Czekać do połowy książki w nadziei, że akcja się rozwinie.
Szacun [?] 😉
Nie każdy autor ma u mnie taki kredyt zaufania.
Czytelnik na spotkaniu z Remigiuszem Mrozem:
– Czytałem pańską książkę…
[spoiler title=”- Ostatnią?”]
– Mam nadzieję.[/spoiler]
Szczerze mówiąc jestem zaskoczona. Po tym jak u mnie napisałeś, że Chyłka do tak nie bardzo to sądziłam, że zgodzisz się z moją opinią, że Hashtag tak nie bardzo. Na Lubimy Czytać wystawiłam ocenę 2/10. Coż… Szanuję, że niektórzy mają inne zdanie. Zostawiam link do siebie, jakbyś chciał poznać moją opinię 😉
Swoją drogą, zastanawiam się czy może byłbyś zainteresowany współpracą międzyblogową? Jeśli tak odezwij się do mnie na priv – na maila albo przez social media 😉
„Hasztag” to nie Chyłka. Może i dzieje się w tym samym świecie, ale to jednak kompletnie inna historia z całkiem nowym klimatem. Mi się spodobała. Nawiasem mówiąc jakby wszystkim podobało się to samo, świat byłby strasznie nudnym miejscem…