Przerzucić szuflą szesnaście ton węgla dziennie to już nieco trudniejsze zadanie[citation needed].
Autor tego blogu ma niejakie doświadczenie w tej materii, tu można poczytać: !klik!
W połowie zeszłego wieku górnicy w Kentucky mieli przesrane. Zarabiali grosze (no dobrze: nie grosze, tylko centy), które od razu musieli oddać firmie w ramach spłaty długu. Szli do pracy zaraz po opuszczeniu ciepłej, bezpiecznej macicy, pracowali po 30 godzin na dobę, w zasadzie poza pracą nie widzieli świata. W kontaktach z innymi ludźmi byli agresywni, oschli i agresywni. I oschli.
Taki obraz maluje nam się podczas słuchania piosenki, która w zeszłym roku oficjalnie weszła w poczet amerykańskiej spuścizny kulturalnej i została zarejestrowana w zbiorach waszyngtońskiej Bilblioteki Kongresu.
Pierwsze nagranie piosenki "Sixteen Tons" miało miejsce ósmego sierpnia 1946 roku. Płytę wydano w lipcu 1947 i dzięki tej właśnie piosence sprzedano ponad 75000 egzemplarzy, co w tamtych czasach było całkiem niezłym wynikiem.
Na pomysł napisania piosenki wpadł Merle Travis, amerykański muzyk country & western. Fragmenty tekstu są żywcem skopiowane z korespondencji między autorem piosenki a jego rodziną (brat Travisa, podobnie jak jego ojciec, przepracowali większość życia w kopalni).
Jak to zwykle bywa z wielkimi hitami, z upływem lat pojawiło się mnóstwo wersji "Szesnastu ton". W różnych stylach i językach. Niektóre lepsze, inne gorsze.
Poniżej niekompletna, subiektywnie zebrana przeze mnie lista kilku wersji:
Łagodna, lekko jazzująca wersja wg Toma Morello:
"Hałaśliwa", fajna rytmicznie, chociaż moim zdaniem trochę przekombinowana wersja od The Dandy Warhols:
Fajna, surowa wersja a'la Presley, w wykonaniu The Redskins:
Kompletnie nietrafiona przeróbka Franka Cane-a w wersji techno:
Jedna z nielicznych wersji w damskim wykonaniu, Miss Anna Lee & The Authority:
Wersja dance, z lekko murzyńskim akcentem, w wykonaniu Ranking Roger / Alexanna:
Jedna z lepszych (moim zdaniem) wersji, najlepiej oddająca "ducha kopalni", a więc żadnych instrumentów poza perkusyjnymi, naśladującymi uderzenia młotów. Mustar's Retreat:
Kolejna damska wersja, w wykonaniu LeAnn Rimes. Bluesowo-jazzowa, bardzo wpadająca w ucho:
Robbie Williams, wersja swingująca. Bardzo klasyczna. Moim zdaniem na tej wersji należy się uczyć, gdyby ktoś chciał opanować piosenkę we własnym zakresie:
Wersja w języku portugalskim, przerobiona na sambę. O dziwo, brzmi świetnie:
Peter Thorup z "czystą", bardzo wyraźną gitarą. Moim zdaniem jedna z lepszych wersji:
Piosenka ma też swoją polską wersję. Z jakichś niepojętych dla mnie przyczyn trafiła ona na stałe do kanonu szant, chociaż z pływaniem po morzu nie ma kompletnie nic wspólnego.
Tekst oryginału:
Some people say a man is made outta mud A poor man's made outta muscle and blood Muscle and blood and skin and bones A mind that's a-weak and a back that's strong You load sixteen tons, what do you get Another day older and deeper in debt Saint Peter don't you call me 'cause I can't go I owe my soul to the company store I was born one mornin' when the sun didn't shine I picked up my shovel and I walked to the mine I loaded sixteen tons of number nine coal And the straw boss said "Well, a-bless my soul" You load sixteen tons, what do you get Another day older and deeper in debt Saint Peter don't you call me 'cause I can't go I owe my soul to the company store I was born one mornin', it was drizzlin' rain Fightin' and trouble are my middle name I was raised in the canebrake by an ol' mama lion Cain't no-a high-toned woman make me walk the line You load sixteen tons, what do you get Another day older and deeper in debt Saint Peter don't you call me 'cause I can't go I owe my soul to the company store If you see me comin', better step aside A lotta men didn't, a lotta men died One fist of iron, the other of steel If the right one don't a-get you Then the left one will You load sixteen tons, what do you get Another day older and deeper in debt Saint Peter don't you call me 'cause I can't go I owe my soul to the company store
Poniżej polskie tłumaczenie. Według mnie kiepskie i niepełne, ale łatwo się narzeka, może zamiast tego powinienem spróbować przetłumaczyć lepiej?
Hm.
Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan, Lecz przecież się składam z kości i krwi, Z kości i krwi, i z jarzma na kark, I pary rąk, pary silnych rąk. Co dzień szesnaście ton I co z tego mam? Tym więcej mam długów, Im więcej mam lat. Nie wołaj Święty Piotrze, Ja nie mogę przyjść, Bo duszę swoją oddałem za dług. Gdy matka mnie rodziła, pochmurny był świt, Podniosłem więc szuflę, poszedłem pod szyb. Nadzorca mi rzekł - "Nie zbawi Cię Pan, Załaduj co dzień po szesnaście ton." Co dzień szesnaście ton I co z tego mam? Tym więcej mam długów, Im więcej mam lat. Nie wołaj Święty Piotrze, Ja nie mogę przyjść, Bo duszę swoją oddałem za dług. Czort może dałby radę, a może i nie, Szesnastu tonom podołać co dzień. Szesnaście ton, szesnaście jak drut, Co dzień nie da rady nawet i we dwóch. Co dzień szesnaście ton I co z tego mam? Tym więcej mam długów, Im więcej mam lat. Nie wołaj Święty Piotrze, Ja nie mogę przyjść, Bo duszę swoją oddałem za dług. Gdy kiedyś mnie spotkasz, lepiej z drogi mi zejdź, Bo byli już tacy - nie pytaj, gdzie są. Nie pytaj, gdzie są, bo zawsze jest ktoś, Nie ten, to ów, co urządzi Cię.
Pamiętam, pamietam. Polskie Radio nadawało te piosenke dość często poczynajac od lat 50 ubiegłego wieku.
Pewnie musimy poczekac dłużej niz Amerykanie zanim utwory tworzone w czasach PRL trafia do zbioru dziedzictwa kultury narodowej.
A ja jakoś tej piosenki nigdy nie zauważyłem, nie licząc wersji „szantowej” polskiej, za którą nigdy nie przepadałem. Jeśli zaś chodzi o ewentualne dziedzictwo kulturalne Polski w postaci biblioteki, to jak znam naszych polityków, co kadencję trzeba by było tę bibliotekę palić i budować od nowa, co wiązałoby się z tworzeniem kolejnych podkomisji…
coś tam napisałem, ale zostało odrzucone z komentarzem, ze nie wypełniłem wszystkich koniecznych pól po czym system wyświetlił wszystkie pola wypełnione poprawnie. No to jeszcze raz.
Interesujące. Następnym razem jak się takie coś przytrafi, możesz zrobić zrzut ekranu i podesłać mi na cokolwiek@xpil.eu…
Mam jedna swietna wersje na CD, ale nie umiem powiedziec w czyim wykonaniu. Napisali, ze to Frankie Laine, ale jak na moje ucho to nie jest jego glos. Brzmi raczej jak Lorne Greene. Jak znajde na sieci to podrzuce Ci linka, jak nie to znajde inna furtke 🙂
Znalazłem tę wersję: https://www.youtube.com/watch?v=eI9ayLlTX-s – to ta, czy jakaś inna?
A może to? https://www.youtube.com/watch?v=5l-BpRTdzJc
Nie. Frankie Laine ma duzo wyzszy glos, a Lorne Greene troche inna barwe…
Mam! Wytropilam go! Yeeeeoooow! To Dave Dudley…. Posluchaj, moze Ci sie spodoba 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=8f144syopfM