Jako zapalony miłośnik technologii informatycznych subskrybuję kilka kanałów informacyjnych z nowinkami. Od ładnych paru lat strasznie dużo się narobiło wokół urządzeń przenośnych (głównie smartfony i tablety), co chwilę ktoś gdzieś wypuszcza jakąś nowinkę: a to gęściej upakowane piksele na ekranie lub megapiksele w aparacie, a to więcej rdzeni w CPU albo GPU, a to znowu jakieś sterowanie gestami lub wzrokiem... no groch z kapustą.
Zastanowiłem się chwilę i oto kilka moich (bardzo naiwnych) przemyśleń na temat tego, czym powinno charakteryzować się porządne PURKO (Przenośne Urządzenie Rozrywkowo-Komunikacyjno-Obliczeniowe, zwane dalej dla niepoznaki wszystkownicą):
- Duży ekran, składany do małego - albo na odwrót. W każdym razie co najmniej dwa rozmiary ekranów - musi się wygodnie mieścić do każdej kieszeni, a jednocześnie móc wyświetlać duży obraz, co najmniej 15 cali. Można wbudować rzutnik, ale to jednak nie to samo... A może jakaś całkowicie nowa technologia, niewymagająca wielkiego ekranu? Rzucanie obrazu bezpośrednio na siatkówkę oka nie jest nowym pomysłem...
- Gigantyczna pojemność baterii, ewentualnie niezwykle sprytnie zoptymalizowane zużycie prądu (a najlepiej jedno i drugie). Nie chcę ładować wszystkownicy codziennie. Raz na tydzień? A może raz na miesiąc, jak Kindle? A może wcale? Jakaś "wieczna" bateryjka na U235, ale bez ryzyka choroby popromiennej, i bez konieczności dźwigania parudziesięciokilogramowej walizki 🙂
- Jeżeli już musi być bateria wielokrotnego ładowania, to bez zewnętrznej ładowarki. Nie chcę pamiętać o zabieraniu ładowarki do każdej wszystkownicy, jeszcze mniej chcę odkryć na wakacjach, że takowej zapomniałem. Odkurzacze od dawna mają wysuwane ("wyciągane") przewody zasilające, coś analogicznego bardzo przydałoby się we wszystkownicach. Może to być króciutki kabelek USB wysuwany gdzieś z narożnika urządzenia, ewentualnie plecy z wbudowanym konwerterem ciepła (kładziemy wszystkownicę plecami na rozgrzaną kuchenkę i po półgodzinie jest naładowana) albo sprytnie wbudowana ładowarka słoneczna...
- Odporność na uszkodzenia. Chcę urządzenie, które będzie działać po pięciu latach, pomimo tego, że w międzyczasie wpadnie mi ono parę razy do wanny, w niemowlęcą kupkę albo spadnie ze schodów.
- Łatwość wprowadzania danych, bez dodatkowych, zewnętrznych urządzeń. Bardzo sobie chwalę zewnętrzną klawiaturę na Sinozębym, jednak tego typu rozwiązanie wymaga targania dwóch urządzeń, a ja jestem leniwy i roztargniony. A więc jakaś wbudowana, rozkładana (?) pełnowymiarowa klawiatura, ewentualnie obraz klawiatury z rzutnika (tylko że w tym przypadku nie czuć klawiszy, a więc dużo gorszy komfort pisania) albo jeszcze coś innego...
- Nieopłacalność kradzieży. Każda wszystkownica powinna mieć unikalny identyfikator (coś a'la IMEI w telefonie, tylko bez możliwości zmiany) oraz - odpowiednio zabezpieczoną - możliwość łatwego namierzenia w razie kradzieży / zagubienia. Kluczowe tutaj jest zabezpieczenie, bo to jest miecz o dwóch ostrzach (nie chcę, żeby haker mógł śledzić moje położenie znając mój IMEI)
- Frontem do użytkownika! Dużo współczesnych wszystkofonów / tabletów ma jakieś durne obostrzenia, uniemożliwiające (albo przynajmniej utrudniające) wykonywanie najprostszych czynności. Przykładowo, jeżeli na iPhone ściągnę za pomocą aplikacji DSFile folder z muzyką, nie jestem w stanie w prosty sposób odtworzyć go żadną inną aplikacją. Po cholerę taka izolacja?
- Uproszczona komunikacja z otoczeniem. Nie chcę za każdym razem włączać / wyłączać Sinozębego, wifi czy gps-a. Wszystko ma działać przez cały czas, ale bez znacznego wzrostu zużycia baterii ani spadku poziomu zabezpieczeń.
- Dostęp do Sieci na wszystkie możliwe sposoby. Tutaj akurat niewiele brakuje do ideału, większość tego typu urządzeń już dziś potrafi się podłączyć do netu na kilka sposobów, tudzież wystąpić w roli modemu / hotspotu wifi dla innych urządzeń w pobliżu.
Na siłę mógłbym jeszcze wymyślić ze dwa albo trzy podpunkty, ale mi się już nie chce. Zresztą mam wrażenie, że większość ww. idei jest na swój sposób naiwna. Podobnie kombinowali jajogłowi w siedemnastowiecznym Paryżu: fajnie by było, żeby każdy miał swoje cztery kółka, tylko co zrobić z tymi wszystkimi końskimi gównami?
Ech, rowy mi kopać i krowy wypasać, a nie jakieś głupoty wypisywać. Wracam na zmywak...
Piękne postulaty, choć numerek cztery to absolutna Utopia, zamek z piasku i perpetum mobile. Żadnego producenta nie stać, byś jego produkt kupował raz na pięć lat. Acz jako osoba, która straciła dwa cwane telefony w ciągu trzech miesięcy, nie miałbym zupełnie nic przeciwko.
> Duży ekran, składany do małego – albo na odwrót. W każdym razie co najmniej dwa rozmiary ekranów – musi się wygodnie mieścić do każdej kieszeni, a jednocześnie móc wyświetlać duży obraz, co najmniej 15 cali. Można wbudować rzutnik, ale to jednak nie to samo… A może jakaś całkowicie nowa technologia, niewymagająca wielkiego ekranu? Rzucanie obrazu bezpośrednio na siatkówkę oka nie jest nowym pomysłem…
Masz wyobraźnię ale od tego sie wszystko zaczyna – możliwe ze wkrótce i składane ekrany będą namacalną technologią do użytku codziennego. Póki co, trzeba rozdzielić fakt, ze smartfon !== laptop / pc, choć już teraz są hybrydy typu ipad pro czy surface.
Tekst jest co prawda z 2013 roku ale już kilkakrotnie wieszczono śmierć pc / lapkom. Rzeczywistość jest tutaj inna, bo wciaz jest zapotrzebowanie na przenośne notebooki o dużej pojemności akumulatorów ( === długi czas pracy). I są rozwiązania np. z hybrydowymi kartami graficznymi (wbudowany + zew; sam mam takiego lapka i sprawdza się)
> Gigantyczna pojemność baterii, ewentualnie niezwykle sprytnie zoptymalizowane zużycie prądu (a najlepiej jedno i drugie). Nie chcę ładować wszystkownicy codziennie. Raz na tydzień? A może raz na miesiąc, jak Kindle? A może wcale? Jakaś „wieczna” bateryjka na U235, ale bez ryzyka choroby popromiennej, i bez konieczności dźwigania parudziesięciokilogramowej walizki ?
Niestety, problemem jest brak optymalizacji dotychczasowych rozwiązań, jakie zostały zaprezentowane. w 2013 roku było krucho z optymalizacjami systemów operacyjnych, tak jest do dnia dzisiejszego ale ciut lepiej. Zalezy od tego, jaki ekran wybierasz. wybierasz q/u-HD to musisz liczyc się ze czas pracy po prostu bedzie krótszy.
> Jeżeli już musi być bateria wielokrotnego ładowania, to bez zewnętrznej ładowarki. Nie chcę pamiętać o zabieraniu ładowarki do każdej wszystkownicy, jeszcze mniej chcę odkryć na wakacjach, że takowej zapomniałem. Odkurzacze od dawna mają wysuwane („wyciągane”) przewody zasilające, coś analogicznego bardzo przydałoby się we wszystkownicach. Może to być króciutki kabelek USB wysuwany gdzieś z narożnika urządzenia, ewentualnie plecy z wbudowanym konwerterem ciepła (kładziemy wszystkownicę plecami na rozgrzaną kuchenkę i po półgodzinie jest naładowana) albo sprytnie wbudowana ładowarka słoneczna…
Dobrze, ze nie napisałeś, zeby tel wrzucić do mikrofali …. miałbyś problem z prawnikami za takie porady 😀
> Odporność na uszkodzenia. Chcę urządzenie, które będzie działać po pięciu latach, pomimo tego, że w międzyczasie wpadnie mi ono parę razy do wanny, w niemowlęcą kupkę albo spadnie ze schodów.
Są takie telefony o niezbyt atrakcyjnym wyglądzie czy niezbyt ciekawymi bebechami.
> Nieopłacalność kradzieży. Każda wszystkownica powinna mieć unikalny identyfikator (coś a’la IMEI w telefonie, tylko bez możliwości zmiany) oraz – odpowiednio zabezpieczoną – możliwość łatwego namierzenia w razie kradzieży / zagubienia. Kluczowe tutaj jest zabezpieczenie, bo to jest miecz o dwóch ostrzach (nie chcę, żeby haker mógł śledzić moje położenie znając mój IMEI)
Wydaje mi sie, ze to dziś funkcjonuje. Jeśli zgłosisz kradzież telefonu, to telefony beda zdalnie blokowane przez operatorów na podstawie właśnie IMEI. Ważne jest także nasze podejscie do zabezpieczenia. Sa odpowiednie narzędzia do zdalnego kasowania danych na wypadek właśnie kradzieży czy zagubienia; w przypadku androida masz manager (https://www.google.com/android/devicemanager) i z jego pokładu mozesz: zadzwonić (wystraszyć złodzieja) / zablokować / wymażać. Nie miałem okazji (na szczęscie) przetestować.. Chociaż nie, bo jak padł mi LG G4 (tzn złapał bootlopa) i przed odesłaniem do serwisu, zrobiłem zdalnie czyszczenie – nie wiem czy to podskutkowało ale na zimne dmuchać.
> Frontem do użytkownika! Dużo współczesnych wszystkofonów / tabletów ma jakieś durne obostrzenia, uniemożliwiające (albo przynajmniej utrudniające) wykonywanie najprostszych czynności. Przykładowo, jeżeli na iPhone ściągnę za pomocą aplikacji DSFile folder z muzyką, nie jestem w stanie w prosty sposób odtworzyć go żadną inną aplikacją. Po cholerę taka izolacja?
Biznes is biznes. a tak na poważnie to kwestia uprawnień w systemie. NIe wiem jak w przypadku iphone ale w androidzie moge użyć dowolnego music playera do takich zadań.
> Uproszczona komunikacja z otoczeniem. Nie chcę za każdym razem włączać / wyłączać Sinozębego, wifi czy gps-a. Wszystko ma działać przez cały czas, ale bez znacznego wzrostu zużycia baterii ani spadku poziomu zabezpieczeń.
Wydaje mi się, ze ten punkt jest nieaktualny, co nie oaznacza ze powinni nad tym popracować. Osobiście mam wszystko wyłączone i urządzenie lekko pracuje ponad 14h dnia roboczego. W androidzie 5/6 nastąpiła duża poprawa w zarządzaniu energią i procesami, dzięki czemu system rozpozna, kiedy usługi maja być w niskiej fazie (np. gdy jest długi czas idle) a kiedy w wysokiej (np. gdy ekran jest wybudzony). Oczywiscie, można ręcznie ustawić, ze np. budzik czy downloader ma działać cały czas bez względu na to czy jest w stanie spoczynku czy wbudzonym.
> Dostęp do Sieci na wszystkie możliwe sposoby. Tutaj akurat niewiele brakuje do ideału, większość tego typu urządzeń już dziś potrafi się podłączyć do netu na kilka sposobów, tudzież wystąpić w roli modemu / hotspotu wifi dla innych urządzeń w pobliżu.
Osobiście nie korzystam z darmowych publicznych hotspotów ale gdyby jednak przyzło z tego korzystać, to koniecznością byłoby włączenie vpn’a.
Ja wiem, ze tekst jest z 2013 roku ale sporo sie zmieniło i warto zrobić reedycję tematu, zwłaszcza w kontekśćie dzisiejszych notebooków, smartfonów. Może nie jest idealnie ale na pewno jest progres.
Dzięki za temat, przyda sie w najbliższym czasie … w trakcie zmian aparatów słuchowych na nowsze modele. po 6 latach przyszedł czas na zmianę, choć jestem z aktualnych bardzo zadowolony ale … czas sie przekonać, czy i w świecie aparatów słuchowych coś poszło do przodu.
zapomniałem dać follow dla komentarzy – i tutaj jest zaleta dla disqusa
O Disqus już kiedyś wspominałem. To nie jest zły system, ale z różnych powodów nie będę go miał u siebie, przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Twoje komentarze są cenne i słuszne. Ja to pisałem z dość dużym przymrużeniem oka – zwłaszcza te fragmenty o baterii, ekranie i ładowarce 😉 Co do IMEI, to nie do końca masz rację: można słuchawkę zablokować po IMEI, ale nie można jej namierzyć. Moim zdaniem obecne przepisy są trochę zbyt restrykcyjne: jeżeli telefon został zgłoszony jako skradziony i jest na to oficjalny papier z policji, powinno się dać namierzyć słuchawkę po IMEI, a nie tylko zablokować.
Aha jeszcze odnośnie dużych ekranów – ponoć są już przystawki do kupienia do smartfonów, kóre robią ze smartfona mini-rzutnik (czyli wieeelki ekran!). Niezbyt to praktyczne w warunkach biurowych, ale wieczorem jakby chcieć śmieszne koty pooglądać na jutubie czy romkoma z Lepszą Połówką, czemu by nie?
Tzn. zapewne dałoby radę namierzyć, bowiem IMEI jest wymagane do rejestracji w sieci komórkowej – pozostawia ślady w logach i choćby po tym można namierzyć. TTyle ze technologia jest neidostepna dla szaraków.
Zgadza się. Smutna prawda jest również taka, że operatorom „nie opłaca się” namierzać skradzionych słuchawek w nadziei, że abonent kupi nową (o ile nie był ubezpieczony). Mi kiedyś wyrwali telefon od ucha, wiem jak to jest. Chwila strachu, paniki i załamania, a dwa dni później przychodzi myśl „eh, feck it all” i kupuje się nowy telefon…