Zacząłem kilka dni temu czytać jedną z najmilej wpominanych lektur swojego dzieciństwa: "Wyspa Złoczyńców" autorstwa nieżyjącego już Zbigniewa Nienackiego.
Niestety, zawiodłem się srodze. Książka, którą czytałem co najmniej z 10 razy w podstawówce (i chyba również w szkole średniej), okazała się dla prawie czterdziestoletniego faceta po prostu niestrawna. Po pierwsze, fabuła jest wydumana i niezbyt ciekawa. Po drugie, postaci bohaterów są zupełnie nienaturalne i nierealne. Po trzecie wreszcie, chyba jednak wyrosłem już troszkę z literatury typowo młodzieżowej.
I chociaż za młodu zaczytywałem się Panem Samochodzikiem (a "Wyspa..." otwiera całą serię), z ogromnym zaskoczeniem dla samego siebie (a także z lekkim smutkiem) odłożyłem lekturę po przeczytaniu może 2/3 książki.
Ciekawostką dla mnie natomiast jest to, że po śmierci autora dopisano mnóstwo nowych tomów przygód Pana Samochodzika, których nie miałem okazji przeczytać. Niektóre są autorstwa niejakiego Tomasza Olszakowskiego, który tak naprawdę nazywa się Andrzej Pilipiuk (tak, ten sam!) - a więc istnieje spora szansa, że przynajmniej te części mogą mi się spodobać. Jak na razie bowiem nie przeczytałem ani jednej książki Pilipiuka, która byłaby kiepska.
A więc, reasumując: oryginał do bani, poluję na nowe tomy.
Chciałoby się rzec: nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki.
Też – przy okazji edukacji córki – przegryzałem się przez kilka Samochodzików – lekko strawny okazał się tylko "Pan Samochodzik i Fantomas". Pewnie dlatego, że akcja dzieje się we Francji, więc scenografia polityczna nie uległa większym zmianom. Przy okazji zajrzałem na jakieś tam fora panasamochodzikowe i np. stwierdziłem, że trwa tam dyskusja, jakim to samochodem tak naprawdę jeździł Batura w "Niesamowitym Dworze", bo nie ma czegoś takiego jak Valcone… (najlepsza teoria brzmi: W tych czasach na rynek wszedł Ford Falcon – jest więc szansa, że nazwa modelu dotarła do Nienackiego za pośrednictwem języka niemieckiego, przy czym jego informator posługiwał się tylko nazwą modelu, pomijając markę. itp/itd. wszystko to jest właśnie namacalnym dowodem żelaznej kurtyny…)
Przy okazji: podsuwając córce te – co by nie mówić: chłopięce książki – stwierdziłem, że najmniej zestarzał się Niziurski – chyba dlatego, że jego opisy szkoły zawsze były niezgodne z żadną rzeczywistością. A najgorzej wyszedł na tym wszystkim Bahdaj. Z perspektywy dziurawej pamięci np. "Wakacje z duchami" jawią się jako kryminał/sensacja z archeologią i nietoperzami w tle, a z bliska, podczas czytania po latach, drażnią mnie wypowiedzi bohaterów typu "Mój tata jest inżynierem i buduje wielki kombinat w Katowicach" tudzież "- Bystry jesteś. Pewnie z Warszawy? – Się wie. Mama jest kierowniczką laboratorium chemicznego". Jakieś to takie denerwujące. (Nie mówię, że te cytaty pochodzą konkretnie z "Wakacji"; po prostu pełno takich zwrotów w "Podróży za jeden uśmiech", w "Tolku Bananie", w "Piratach z Wysp Śpiewających" itp. – jest to dla mnie kompletnie niestrawne…
Nienacki zaczynał dopiero się rozkręcać tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Raz_w_roku_w_Skiro%C…
Hah
Skiroławki to seria obyczajowo – pornogr… pardon, erotyczna. Jakoś nigdy nie poznałem Nienackiego od tej strony. A tu piszę wyłącznie o tym, jak pod wpływem lat zmieniło się moje postrzeganie książki. Z czołówki listy przebojów spadła na szary koniec :/
Napiszę, że też przeczytałam tę książkę jako dorosła, a raczej wysłuchałam (jako lektor Wojciech Malajkat) i gdyby nie była audiobookiem, pewnie porzuciłabym, stereotyp, stereotypem, uprzedzenie uprzedzeniem pogania. Niestety. Wielka szkoda…