Remigiusz Mróz to nazwisko (i imię!), które znam dopiero od dziś. Jeden ze stałych Czytelników blogu podrzucił mi dziś namiar na "Chór zapomnianych głosów" tegoż właśnie Remigiusza. Dałem Gandalfowi zarobić 13 złotych (niech żyją promocje e-booków!) i od kilku godzin jestem szczęśliwym posiadaczem własnej kopii.
Przeczytałem na razie może jedną piątą powieści i muszę przyznać, że robi wrażenie. Od pierwszych akapitów mamy dynamiczną akcję. Trup ściele się gęsto. W tle mamy ludzkość próbującą pomalutku zdobywać Kosmos. Jest kilka interesujących wynalazków. Są wyprawy naukowe do innych układów planetarnych. Pisane w niewymuszony, lekki a zarazem stawiający włosy na karku sposób. Nie ma opisów przyrody, kury, kaczki ani drogi na Ostrołękę. Jest samo gęste. Ciężko się oderwać!
Nie wiem jeszcze, czy pozostałe cztery piąte powieści będą równie dobre. Jeżeli tak, wkrótce pojawi się tu kolejna pięciogwiazdkowa recenzja.
Kolejna dobra wiadomość jest taka, że z tego co zdążyłem chybcikiem przeczytać w Sieci, to nie jest pierwsza książka tego autora, a inne dostają od czytelników równie wysokie noty.
Ha!
Zacząłem słuchać ten tytuł. Zapowiada się dobrze. Polecam kryminały Mroza, bo są bardzo dobre, ale wiem, że to nie twoja bajka 🙂
Nie czytuję zbyt wielu kryminałów, to fakt – ale z drugiej strony całkiem zielony też nie jestem. Lubię czasem wrzucić na ruszt coś od Jo Nesbo, Michaela Connelly-ego czy Stiega Larssona. Jeżeli Mróz pisze dobrą SF to niewykluczone, że z kryminałem też sobie radzi. Miliony opinii w Internecie nie mogą się mylić 😀
Dzięki wielkie! 😉
Ach, witam w mych skromnych progach! Nieczęsto zdarza mi się tu gościć autorów recenzowanych przeze mnie książek. Średnio… Raz na pięć lat, pi x oko :)))