Dysk twardy może być szybki, duży albo tani. Przy czym do wyboru są zawsze maksymalnie dwie z tych trzech cech. Sztuką jest tak wybrać, żeby było zarówno szybko jak i tanio - jak również żeby nie musieć co chwilę szukać wolnego miejsca.
Osobiście uważam, że złoty środek można osiągnąć w konfiguracji z dwoma dyskami: szybki i nieduży dysk na system operacyjny plus duży i niekoniecznie szybki dysk na dane. Oczywiście niezbędny do tego jest jeszcze trzeci, zewnętrzny dysk (najlepiej na USB, i najlepiej niewymagający dodatkowego zasilania) na kopie zapasowe. Ale to już odrębna historia.
Ważne jest również, aby utrzymywać dyski w stanie względnej nowości. Staram się wymieniać dyski na nowe po około 3 latach - oczywiście MTBF na poziomie 50,000 albo 100,000 godzin oznacza, że awarii należy się spodziewać po nie mniej niż pięciu latach (a tak naprawdę po 10-15 latach ponieważ dysk nie chodzi cały czas), jednak prawa Murphy-ego nie śpią i lepiej na zimne dmuchać. Teoretycznie można liczyć na cuda typu S.M.A.R.T. czy inne ECC, ale w praktyce lepiej nie czekać na pierwsze symptomy starości tylko wymienić dziadygę póki działa.
Idealnym na chwilę obecną układem byłby więc dysk typu OCZ RevoDrive o pojemności 60-120 GB na system operacyjny, plus jakiś 3-4 terabajtowy tradycyjny dysk na dane. Poczekam jeszcze trochę aż ceny dysków SSD spadną do rozsądnych granic (już są dużo tańsze niż, dajmy na to, 2 lata temu, ale wciąż szkoda mi wydać ponad 200€ na coś co ma niecałe 100GB pojemności) i uzbroję się w szybki dysk na system operacyjny.
Co do kopii zapasowych - tu są dwa osobne zagadnienia. Po pierwsze, potrzebuję rozmaitych dokumentów (w formie tekstowej) - to da się trzymać w chmurze typu Dropbox, UbuntuOne czy nawet Google Docs. Odrębnym zagadnieniem są zdjęcia, które ze względu na swoją pojemność muszą być trzymane lokalnie. Tak więc mam dwie kopie dokumentów (z czego jedną składuję w chmurze) oraz trzy kopie zdjęć - dwie na dysku systemowym (po jednej kopii na każdej partycji) oraz jedna na zewnętrznym dysku usb, w razie gdyby pecetowi coś się stało. Zdjęć mam mnóstwo (jestem beznadziejnym fotografem więc trzaskam ich setki a potem wybieram jedno lub dwa fajne ujęcia) więc synchronizowanie tych trzech kopii zapasowych mogłoby się wydawać upierdliwe - jednak dzięki wbudowanemu w Total Commandera synchronizatorowi folderów jest to zadanie łatwe, proste i przyjemne (i szybkie!)
Kilku znajomych zaopatrzyło się niedawno w cudeńka typu NAS - dodatkowa skrzynka z paroma dyskami twardymi w środku, z dostępem przez skrętkę / WLAN - zaleta jest taka, że jak się ma kilka komputerów, można łatwo współdzielić pliki i nie trzeba trzymać jednego ("głównego") komputera na chodzie przez cały czas. Wadą jest czas dostępu oraz przepustowość, chociaż biorąc pod uwagę, że karty gigabitowe są już standardem od dość dawna, z jednego gigabita przepustowości powinniśmy uzyskać co najmniej 60-80 MB/s transferu czyli całkiem przyzwoicie. Do pomyślenia...
Skojarzyło mi się:
Na ulicy turysta pyta tubylca:
– Panie, gdzie tu można zjeść; smacznie, szybko i tanio?
– Niestety, pyta pan o trzy różne lokale…