Dawno, dawno temu wspominałem o aplikacji mobilnej Plague. Platforma wymiany informacji w zupełnie nowym stylu. Nie ma grup, przyjaciół, lajków ani żadnych innych tego typu wynalazków. Tworzymy coś (tekst, muzykę, film, cokolwiek), wrzucamy do Plague i dzielimy się tym z najbliższym otoczeniem, które przesyła to dalej lub nie.
Aplikacja zaczęła zyskiwać na popularności do tego stopnia, że zostali poproszeni przez firmę produkującą grę o takiej samej nazwie o zmianę nazwy. Zmienili więc, najpierw na Plag* a potem na samo Plag bez gwiazdki.
Plag ma to do siebie, że traktuje wszystkich równo.
No, powiedzmy...
Są administratorzy / moderatorzy, którzy zajmują się wycinaniem spamu, gołych bab oraz nienawiści religijnej i rasowej. I to w zasadzie tyle. Reszta użytkowników po prostu wrzuca treści i jest fajnie. Mnóstwo ciekawostek, sporo dobrego humoru, dużo prywatnych przemyśleń i wyznań (Plag jest względnie anonimowy, o ile można jeszcze mówić o jakiejkolwiek anonimowości we współczesnym Internecie...). Ogólnie rzecz biorąc, fajna aplikacja. Może trochę za dużo treści religijnych, które odruchowo już omijam. Ale cała reszta - bomba.
Któregoś pięknego poranka jeden z użytkowników Plag, z drugiego końca Ziemi, wrzucił zapytanie, czy nie znalazłby się jakiś chętny do pomocy w administrowaniu jego grupą FB, bo mu się za bardzo rozrosła i sam się nie wyrabia. Podał adres email.
Odezwałem się do niego, wymieniliśmy kilka zdań i pięć minut później byłem już administratorem ponad piętnastotysięcznej grupy gdzieś na antypodach świata, na jednym z państw wyspiarskich Oceanii.
To, że świat jest mały od czasu wprowadzenia Internetu i tanich przelotów, to wiadomo. Ale mimo wszystko jakieś to... nierealne jest. Polak z Irlandii zarządzający grupą ludzi z zadupia na drugim końcu świata. Hm.
Jak to jest, być adminem w takiej dużej grupie?
Nic strasznego, okazuje się. Tym bardziej, że ludność wyluzowana, a grupa poświęcona sarkastycznemu humorowi wymieszanemu z humorystycznym sarkazmem. A więc strzał w dziesiątkę...
Niewykluczone więc, że od dziś będę sporadycznie wrzucał na bloga jakieś mniej lub bardziej ambitne materiały z tejże grupy. Nie, nie chcę się zamienić w kolejny Wykop czy innego Joe Monstera (za wysokie progi...), ale dobry humor nie jest zły 😉
W rozsądnych ilościach, ma się rozumieć.
Tymczasem, borem, lasem!
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.