Jeżeli, Czytelniku sympatyczny, znasz grę "Ladder", to chylę czoła. Ja sam kojarzę ją już trochę jakby przez mgłę.
Ladder chodził na systemie CP/M, który miałem (nie)przyjemność poznać przy okazji nauki programowania na komputerze Bosman 8. Elitarna maszyna polskiej produkcji, wyprodukowano tylko 1000 egzemplarzy.
Procesor Z80, 3.5 MHz, 512 KB pamięci operacyjnej oraz dwukolorowy, oczojebny monitor.
Ze wspomnianego tysiąca kilka sztuk trafiło do pracowni komputerowej mojego LO, gdzie ślęczałem pracowicie nad żółwiem, który potrafił głównie zakręcać, tuptać a także podnosić i opuszczać pisak. A między jedną sesją LOGO a drugą człowiek - po uważnym skontrolowaniu otoczenia, czy aby nauczyciel nie patrzy - włączał Laddera.
Ekran gry wyglądał, pi x oko, o tak:
Można mi wierzyć lub nie, ale była to jedna z bardziej wciągających gier mojej młodości. Nie świadczy to zbyt dobrze o mojej młodości, a już na pewno nie o alternatywie, czyli pierdzieleniu się z wirtualnym żółwiem.
Ten nieco przydługawy wstęp służy wyłącznie temu, aby pokazać, że prymitywnie wyglądająca gra może być równie (a może nawet bardziej) wciągająca od najnowszej FIFY czy NFS-a.
Czy w co tam tera te młode grajo, panie, na tych kumputrach.
Dziś chcę napisać o grze, którą niedawno podrzucił mi jeden ze stałych Czytelników bloga, a która wessała mnie na dobre trzy dni. Grze, przy której ww. Ladder wygląda jak F16 przy niezatankowanej Multipli.
Nietrudno sobie wyobrazić, że w nie całkiem odległej przyszłości uda nam się wreszcie stworzyć sztuczną inteligencję, która nam dorówna intelektualnie. Może nie pod każdym względem... No ale uda się.
Wyobraźmy sobie następnie, że w ramach testowania, czy owa AI faktycznie działa, poprosimy ją o jakiś drobiazg.
Na przykład powiemy jej:
- Rób spinacze biurowe!
No i teraz może być tak, że AI najpierw zapyta:
- A ile ma być tych spinaczy?
Ale może też być tak, że AI nie zapyta, tylko zacznie robić spinacze.
Najpierw pomalutku, pojedynczo. Potem, chcąc spełnić wolę swego Kreatora, wykombinuje maszynkę do szybkiego robienia spinaczy. Wykombinuje też maszynkę do robienia takich maszynek i zacznie je składać w ilościach hurtowych.
Żeby pozyskać na to wszystko fundusze, zacznie wyprodukowane przez siebie spinacze sprzedawać.
Za ile?
A to już zależy, jakie będzie zapotrzebowanie... W razie czego zainwestuje też w marketing.
Wreszcie powstaną ogromne fabryki wyspecjalizowane w jednej, bardzo wąskiej dziedzinie: produkcji spinaczy. Powstaną nowe odnogi nauki, dzięki którym będzie możliwa coraz to bardziej zaawansowana optymalizacja procesu pozyskiwania metalu, z którego produkowany będzie drut na spinacze.
Setki, tysiące, miliony spinaczy na sekundę... Trzeba będzie po drodze rozwinąć algorytmy grania na giełdzie, bo z samej sprzedaży spinaczy kasy nie wystarczy na dalszą produkcję.
Wyspecjalizowane drony będą zbierać każdy okruch materii. Inne drony będą ciągnąć z niej druty (skojarzenie zamierzone), druty będą trafiały do fabryk. Miliardy, biliony, kwadryliony metrów drutów. Kwintyliony spinaczy.
Wreszcie okaże się, że cała ludzka cywilizacja przestanie istnieć, ponieważ nasza sprytna AI przerobi na spinacze całą kulę ziemską wraz z Księżycem.
Czy to wystarczy?
Nie! Przecież Pan kazał produkować spinacze! Co prawda Pana już nie ma, przerobiliśmy go na spinacze, ale rozkaz pozostaje w mocy. Nasza AI zacznie tworzyć sondy von Neumanna i wysyłać je w przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu materii pozaukładowej. Sondy będą zaprogramowane tak, aby po natrafieniu na inne ciało niebieskie wybudować tam fabryki i drony produkujące spinacze.
Niektóre sondy będą się psuły. Będą je trafiać meteory, będą ulegać uszkodzeniom pod wpływem promieniowania i tak dalej.
Na szczęście sondy von Neumana potrafią się replikować, dzięki czemu wystarczy, że wyślemy ich z Ziemi (a raczej z miejsca, w którym niegdyś była Ziemia) tylko kilkanaście tysięcy, autoreplikacja zrobi resztę.
Niestety, niektóre z sond ulegną przypadkowemu przeprogramowaniu, sprzeciwią się centralnym rozkazom i zaczną walczyć z innymi sondami. Kolejne pokolenia sond trzeba więc będzie udoskonalać, wyposażać w systemy bojowe, żeby niszczyły "buntowników".
A potem...
... potem wystarczy po prostu cierpliwie czekać. Septyliony sond rozbiegną się po całym Wszechświecie z podświetlnymi prędkościami, dzięki czemu zaledwie po parudziesięciu miliardach lat uda się przerobić na spinacze wszystkie gwiazdy, planety, komety, kwazary, galaktyki, czarną materię i nawet czarne dziury.
A kiedy już nie będzie w całym Kosmosie ani jednego atomu niebędącego częścią biurowego spinacza, wtedy będzie można powiedzieć: proszę bardzo, oto spinacze.
Ale nie będzie komu tego powiedzieć, ani nie będzie komu tego usłyszeć.
Powyższa opowieść została zapakowana w interfejs graficzny z przełomu późnego atarozoiku i wczesnego amigocenu, a następnie udostępniona masom ludzkim w formie gry komputerowej.
Tu można sobie zagrać, proszę bardzo:
http://www.decisionproblem.com/paperclips/index2.html
Tylko proszę mnie potem nie oskarżać, że straciliście pracę, rodzinę, majątek... Gra wciąga, na szczęście da się ją skończyć w osiem godzin. Podobno. Mi zajęła trzy dni.
Powodzenia!
🙂
Poniżej jeden z wielu ekranów gry. Dość zaawansowany etap, ale jeszcze przed rozpoczęciem eksploracji Kosmosu.
Oby Twoje dzieci rude byly! I lyse! O!
Już rządzisz Wszechświatem, czy dopiero się przymierzasz?
By Cię chudy byk na rogi wziął! O! 😉
Oszczegał żem, c’nie?
Wincyj kolorów i ważne restarty:
http://armorgames.com/play/18079/realm-grinder