Jak m贸wi stare irlandzkie powiedzenie, je偶eli nie wida膰 g贸r, to znaczy, 偶e pada, a je偶eli g贸ry wida膰, to znaczy, 偶e b臋dzie pada膰.
Albo, jak mawia m贸j szwagier, "dawno nie pada艂o, pojutrze b臋dzie dwa dni..."
Wpisy o pogodzie s膮 nudne - no bo ile偶 mo偶na, nieprawda偶. Tym bardziej, 偶e mieszkaj膮c w Irlandii w zasadzie nie widz臋 niczego poza deszczem, chmurami i og贸lnie poj臋t膮 szarzyzn膮. Prawda?
Prawda. Z tym, 偶e - ju偶 chyba na tym blogu tradycyjnie - g贸wno prawda. Lokalna pogoda potrafi zaskoczy膰 nie tylko polskich drogowc贸w, ale nawet autochton贸w.
Ca艂kiem niedawno irlandzka "zima" (cudzys艂贸w zamierzony) odpu艣ci艂a i obudziwszy si臋 kt贸rego艣 poranka ujrza艂em za oknem - zamiast spodziewanych chmur ledwie widocznych zza si膮pawicy - pi臋kny wsch贸d s艂o艅ca na kryszta艂owo czystym lazurze nieba. Ucieszy艂em si臋 niezmiernie. "Wiosna!" - pomy艣la艂em sobie rado艣nie. Bo tak to ju偶 jest, 偶e jak kto艣 ma wiosn臋 ca艂y czas, to mu si臋 ona w ko艅cu znu偶y. A jak si臋 trafia raz na jaki艣 czas, sk膮po wydzielana przez lokalne b贸stwa, wtedy rado艣膰 jest poczw贸rna a nawet popi臋tna.
Wypi膮艂em wi臋c podpink臋 z kurtki, ubra艂em p贸艂buty i z og贸lnie wiosennym nastawieniem pogalopowa艂em na sw贸j zmywak.
W okolicach godziny 10 rano by艂o jeszcze ca艂kiem jasno i s艂onecznie.
Oko艂o po艂udnia lekko zszarza艂o, ale nadal by艂o ciep艂o (plus 8 stopni - czyli niemal偶e tropiki, panie) i bezwietrznie.
W okolicach 13:30 wyskoczy艂em na spacerek, poniewa偶 ho艂duj臋 zasadzie, 偶e w ci膮gu dnia trzeba si臋 oderwa膰 na chwil臋聽od zmywaka i troch臋 poprzebiera膰 odn贸偶ami. Lepiej si臋 wtedy my艣li, resztki m贸zgu si臋 resetuj膮 i Wogle. Zw艂aszcza Wogle.
Spaceruj臋 sobie w najlepsze, a tu nagle srrru: najpierw zszarza艂o; w ci膮gu pi臋ciu minut jasne dotychczas niebo pokry艂o si臋 szarymi jak #D3D3D3 chmurami. Potem chwilk臋 pokropi艂o, czym si臋 nieco zmartwi艂em, ale pomy艣la艂em sobie, 偶e na pewno zaraz przejdzie. I, cholera, okazuje si臋, 偶e mia艂em racj臋. Deszczyk by艂 ledwie rozgrzewk膮 i po dw贸ch minutach przeszed艂.
W grad.
Ale taki jebitny, du偶y, g臋sty, tre艣ciwy. Oczywi艣cie pada艂 na ukos, bo w mi臋dzyczasie rozdmucha艂o si臋 tak, 偶e skl膮艂em si臋 za bezmy艣lno艣膰 i pozostawienie podpinki w domu.
Przemoczony jak 艣ruba Titanica, poobijany lodowymi kulkami, zmarzni臋ty jak hadron w Wielkim Zderzaczu, z艂y jak stado 贸s, lekkim truchtem wr贸ci艂em na zmywak. Ciuchy, ci臋偶kie od wody, zwisa艂y ze mnie sm臋tnie niczym kurhany na stepie, kapi膮c i ciekn膮c tu i 贸wdzie jak popsuty聽kran. P贸艂buty okaza艂y si臋 by膰 dwiema niezwykle wydajnymi g膮bkami, dzi臋ki czemu skarpety mia艂em praktycznie wyprane, a stopy wymyte co najmniej na kolejne trzy dni.
A pod wiecz贸r zn贸w si臋 zrobi艂o fajnie, tylko nikn膮ce ka艂u偶e 艣wiadczy艂y o tym, 偶e mi si臋 to wszystko nie przy艣ni艂o.
Albowiem, moi艣ciewi, Irlandia ma to do siebie, 偶e przy odrobinie szcz臋艣cia mo偶na tu prze偶y膰 wszystkie cztery pory roku w ci膮gu jednego dnia.
Taki kombosik.
Brrrr.
Czyli jak w Oregonie! W kwestii pogody.
Wierz臋 na s艂owo. Nigdy jeszcze nie by艂em po tamtej stronie oceanu 馃檪
ja natomiast mia艂em dzi艣 tak. Pada… Trza wej艣膰 na s艂up ale to pada nic czekam w atucie za jakie艣 15 minut przesta艂o pada膰. Dobra bior臋 pasy i w艂a偶e na ten s艂up jestem ju偶 prawie na g贸rze i znowu zacz臋艂o la膰 tylko dwa razy mocniej. No i jeszcze nod ma przebicie i mnie troszk臋 po艂askota艂o. Masakra ca艂e szcz臋艣cie ju偶 na niego nie b臋d臋 wchodzi艂 jutro go likwiduj膮. Jak wida膰 w polsce pogoda te偶 nie jest ok. Ciekawe gdzie jest pogoda ok?
Podobno tam, gdzie nas nie ma… 馃槈