Miałem wczoraj intensywną potrzebę przetłumaczenia na angielski pojęcia "zapalenie opon mózgowych". Zaglądam sobie na ling.pl i widzę, że tłumaczy się to jako meninigitis.
Jużem miał użyć tej formy, ale mię cóś tkło. Cóś mię nie leżało w tym podwójnym "ni" w środku wyrazu. I pomimo tego, że darzę Rycerzy Ni wielkim szacunkiem, podpytałem Wielkiego G o poradę.
Wielki G pomielił trochę cyferkami i literkami i wypluł mi informacyję, że meninigitis to powszechny błąd w pisowni słowa meningitis. Ha!
Ponieważ dobra ze mnie dusza, postanowiłem pomóc przyszłym poszukiwaczom tego tłumaczenia i skontaktowałem się z autorem słownika medycznego, który użyczył tego tłumaczenia witrynie ling.pl.
Napisałem, mniej więcej, o tak:
Macie Państwo literówkę w tłumaczeniu "Zapalenie opon mózgowych" na język angielski. Jest: meninigitis Powinno być: meningitis Pozdrawiam, Ja.
Ku memu miłemu zaskoczeniu autor słownika odpisał po kilku chwilach, z informacją, że on wie, że jest tam parę błędów, i że pracuje teraz nad wersją 2.0 słownika, w której użytkownicy będą mogli zgłaszać błędy za pomocą formularza online (zamiast, idąc moimi śladami, szukać pracowicie namiarów na autora).
A na koniec dodał, że nie pisze się "Macie Państwo" tylko "Mają Państwo".
Noż kurdę, myślę sobie, co za mądrala. Ale zanim wróciłem z ryjem, że co to ma być, i że to ja jestem od poprawiania, i że Wogle, zerknąłem raz jeszcze w zwoje papirusowe Wielkiego G, i znalazłem tam, że istotnie, wersja w drugiej osobie ("macie") jest uznawana za nieformalną, i że nie powinno się jej używać w stosunku do osób, których nie znamy. Zamiast tego winno się stosować formę w osobie trzeciej ("mają"). Natomiast jak się już z kimś zje beczkę soli, można śmiało perorować w drugiej osobie i nikomu się naówczas despektu nie uczyni.
Bogatszy o kolejne doświadczenie językowe, wracam na zmywak.
mówią, że na kulturze się nie powinno oszczędzać, ale jakbyś zrezygnował z ‘Państwo’, to zaoszczędzłbyś czasu 😉