Znowu zapuściłem się z czytaniem. Tak, wiem, to nie wyścigi, czasem trzeba sobie zrobić przerwę, ale jednak jakoś tak pusto bez lektury.
Dlatego też całkiem niedawno dorwałem się do piątej części cyklu "Długiej Ziemi" - tym razem już naprawdę ostatniej, ponieważ to właśnie przy pisaniu tego tomu Wieszczowi się zeszło, o czym zresztą wspominałem. A tu pisałem o premierze "Długiego kosmosu".
No więc właśnie, dwa miesiące po premierze a ja dopiero teraz znalazłem chwilę czasu i chęci, żeby się wgryźć. Wstyd!
Póki co jestem na samym początku lektury i jest jak zwykle kwieciście, chociaż bardzo staruszkowo. Są wspomnienia nad grobem, są rozmowy między starymi przyjaciółmi, ogólnie rzecz biorąc po pierwszych paru rozdziałach wrażenia są trochę jak po wizycie w domu spokojnej starości - ale nie zmuszam się, czyta się jak zwykle bardzo przyjemnie i już mnie wciągnęło.
Niezrzeszonym przypominam, że pod koniec czwartego tomu szanowni Autorzy raczyli wybić większość głównych bohaterów - muszę sobie chyba jeszcze raz przeczytać parę ostatnich rozdziałów tamtego tomu żeby "wskoczyć" na właściwe tory. A może wcale nie.
Tak czy siak, niebawem należy spodziewać się tutaj kolejnej recenzji. Może nawet zdążę przed Cholewą?
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.