Kolejowe morderstwo, czyli zaczynam swoją przygodę z Agathą Christie.

https://xpil.eu/qlm5

Powieść "Murder on the Orient Express" wpadła mi w ręce (w papierowej wersji!) dzięki mojej córce, która wprawdzie nadal pochłania głównie fantastykę, ale sięga też po inne gatunki. Lektura jest zdecydowanie warta grzechu. Historia jest opowiedziana z delikatnym przymrużeniem oka, nie ma dłużyzn ani wewnętrznych monologów na piętnaście rozdziałów, przez cały czas coś się dzieje.

Jeżeli chodzi o samą akcję to nie chcę zdradzić zbyt wiele, ponieważ każdy szczegół jest tu istotny. Powiem więc tylko tyle, że główny bohater, detektyw Hercule Poirot, jedzie pociągiem trans-europejskim. W okolicach Jugosławii, późno w nocy, dochodzi do morderstwa. Pechowo dla mordercy, który planował zbiec na najbliższym przystanku zanim ktokolwiek odkryje zbrodnię, pociąg grzęźnie w wysokich zaspach i nie ma możliwości ucieczki..

No i się zaczyna. Dwanaścioro pasażerów, jeden trup, szukamy złodupca, który musi być na pokładzie pociągu. Poirot przeprowadza serię rozmów z każdym z pasażerów, a następnie próbuje poskładać łamigłówkę do, za przeproszeniem, kupy.

Trochę się to kojarzy ze słynną zagadką Einsteina, w której mamy pięć domów i trzeba ustalić kto jest właścicielem zebry oraz kto pije wodę. Tylko tutaj poszlak i faktów jest dużo więcej, a do tego wszystko ubrane we wciągającą narrację.

Owszem, chwilami trąci myszką, bo to jednak było pisane między wojnami, ale w ogólnym odbiorze to jednak nie przeszkadza aż tak, jak się tego na samym początku obawiałem.

Jest też całkiem sporo wtrąceń francuskojęzycznych, więc jeżeli ktoś nie parla po żabiojadowemu, od razu sugeruję mieć pod ręką słownik albo jakiegoś tłumacza (aczkolwiek większość rzeczy da się wywnioskować z kontekstu). Dla Czytelników, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem książek po angielsku: powieść jest napisana, moim zdaniem, językiem średnio-trudnym. Pojawiają się czasem słówka już wyszłe ("wyszłnięte"?) z obiegu, na przykład "batman", ale przez całą lekturę do słownika zajrzałem może z pięć razy.

Zakończenie jest absolutnie genialne i nieprzewidywalne, dlatego nie pisnę już więcej słówkiem.

Moja prywatna ocena: 9.5 / 10. Zdecydowanie warto!

Warto też wspomnieć, że powieść ma mnóstwo adaptacji filmowych i radiowych - osobiście nie znam jeszcze żadnej, ale kojarzę, że pojawia się ona w dialogu z Agathą Christie gdzieś w czwartym sezonie Doctora Who (tytuł odcinka: "The Unicorn and the Wasp"). Doktor spotyka tam pisarkę na długo przed powstaniem tej książki, ale akcja odcinka (a zwłaszcza końcówka) żywo przypomina zakończenie powieści.

https://xpil.eu/qlm5

3 komentarze

  1. Oo, mialam w zyciu okres zainteresowania kryminalami Agaty, kilkanascie ksiazeczek posiadam do dzis. Najbardziej podobaly mi sie “Morderstwo odbedzie sie…” i “N czy M?” No i jeszcze “Karaibska tajemnica”, ktora w radiowej Trojce czytala w odcinkach Irena Kwiatkowska, a czytala tak, ze mialo sie gesia skorke!

  2. <spoiler>Fryzjer winny</spoiler>
    A na serio – książkę znam, widziałem kilka filmów, ale ten ostatni z 2017 (Kenneth Branagh jako Hercules) nie był (dla mnie) zbyt porywający. Na szczęście nie zmienili końcówki 😉
    O wiele lepszy był z 2010 z niezastąpionym Davidem Suchetem

  3. Ja polecam „Wyspę Murzynków“ („And Then There Were None“), unikatowe połączenie slashera z kryminałem, oraz zbiór opowiadań „Dwanaście prac Herkulesa“.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.