W ramach dokarmiania nostalgii niedawno obejrzałem sobie film akcji z 1977 roku pod tytułem "Mistrz kierownicy ucieka".
To znaczy pod takim tytułem film był wyemitowany w polskiej telewizji. A ja go sobie teraz obejrzałem - po raz pierwszy w życiu - w angielskim oryginale. Czyli żaden tam mistrz kierownicy, tylko po prostu "Smokey and the Bandit". Komedia, w której para tytułowych bohaterów próbuje pokonać 1800 mil w 28 godzin. Cel jest zacny: trzeba przemycić 400 krat piwa Coors z Texarkana w Texasie do Atlanty w Georgii. Przemytnikami zostają grany przez Burta Reynoldsa Bo Darville, znany bardziej pod ksywką "Bandit", jadący za kółkiem legendarnego Pontiaca Firebird Trans Am, oraz jego dobry kumpel Cledus Snow ("Snowman"), w którego wcielił się Jerry Reed. Całości dopełniają przesympatyczna Sally Field, grająca uciekającą pannę młodą, oraz szeryf Buford T. Justice, którego gra Jackie Gleason.
Przejechanie 1800 mil w 28 godzin jest w zasadzie niewykonalne, zakładając podróż po publicznych drogach (bo na torze dałoby się to wykręcić bezproblemowo). Wychodzi ciut ponad 100 km/h prędkości średniej. Pontiac, wyścigówka, może by i dał radę, ale ciężarówka? W dodatku wyścig jest nie tylko z czasem, ale też z policjantami, hurtowo rozbijającymi swoje auta na mostach, w rowach i różnych innych malowniczych miejscach.
Nie chodzi jednak o realizm, tylko o dobrą zabawę. Film jest zrobiony z jajem, w zasadzie każda scena ocieka humorem i chociaż po raz ostatni widziałem tę komedię chyba ponad 30 lat temu, nadal bawi mnie ona na piątkę.
Z tym, że tak: primo, przez ostatnich 30 lat w kinie zrobił się ogromny postęp jeśli chodzi o efekty specjalne, nie spodziewajmy się więc cudów. Secundo zaś, wersja angielskojęzyczna pozwoliła mi po raz pierwszy pozachwycać się akcentami i smaczkami językowymi. Coś pięknego! Głębokie, południowe akcenty w połączeniu ze slangiem CB-radiowców oraz do przesady poprzeciąganymi idiomami Buforda sprawiają, że film ukazał mi całkiem nowe oblicze.
Po raz pierwszy doceniłem też grę Jackie Gleasona - pechowy szeryf jest chyba najbardziej barwną postacią filmu. Niewiele ustępuje mu jego niepełnosprytny synek Junior Justice (Mike Henry).
Przypuszczam, że jeszcze kiedyś do tego filmu wrócę.
Ciekawostka: podczas tworzenia tego wpisu dowiedziałem się, że nakręcono część drugą i nawet trzecią! Jeżeli kiedyś uda mi się obejrzeć, postaram się dać znak sygnał.
Aha, właśnie, postscriptum jeszcze. O co chodzi z tytułem?
(Nie mam na myśli polskiego tłumaczenia. Po "Wirującym seksie" i "Szklanej pułapce" nic mnie już nie zaskoczy... raczej...)
"Bandit" to pseudonim głównego bohatera. Ale "Smokey"? Otóż okazuje się, że jest to slangowe określenie policji popularne w latach 70. i 80. wśród amerykańskich CB-radiowców. Wzięło się podobno od "Smokey Bear", stylu kapeluszy używanych wtedy przez tamecznych stróżów prawa. #TerazJużWiesz.
Z amerykańskiego kina drogi, to jeszcze polecam Konwój.