W nat艂oku wiadomo艣ci o dzisiejszej powodzi w Irlandii m贸j wpis pewnie utonie (nomen omen) niezauwa偶ony, ale co mi tam.
Du偶o nie b臋dzie, bo te偶 nie bardzo jest o czym. Z ra艅ca jak zawsze wyjecha艂em autem (z moimi dwiema samicami na pok艂adzie) w kierunku hut, fabryk i zmywak贸w, i ku memu zdumieniu zauwa偶y艂em w jednym miejscu (na ca艂kiem g艂贸wnej drodze) sznur aut zawracaj膮cych z powrotem do ty艂u.
Zgodnie z logik膮 boolowsk膮, "zawracanie z powrotem do ty艂u" to potr贸jna negacja, a wi臋c wszystko si臋 zgadza.
Okaza艂o si臋, 偶e droga w tym jednym miejscu by艂a zalana bardziej ni偶 wuj Zdzich po wyp艂acie i ludzie nieposiadaj膮cy amfibii zmuszeni byli zawraca膰.
Ja jednak, niewiele my艣l膮c (jak zwykle...), wyobrazi艂em sobie, 偶e zamiast kopyt mam poduszki powietrzne, po czym wyp艂yn膮艂em na wielkiego przestw贸r oceanu, kt贸ry zakry艂 ko艂a mojego wiernego rumaka a偶 powy偶ej b艂otnik贸w. Po parunastu sekundach by艂em po Drugiej Stronie. Dziarsko d藕gn膮艂em go peda艂em gejem gazu i pomkn膮艂 g艂adko w dalsz膮 drog臋. Tylko powieki wycieraczek mruga艂y mu cz臋艣ciej ni偶 zwykle, bo deszcz by艂 faktycznie rz臋sisty.
Do hut, fabryk i zmywak贸w dotarli艣my ju偶 bez wi臋kszych problem贸w, tylko z lekkim op贸藕nieniem, bo ruch by艂 zaiste niew膮ski. Wi臋kszo艣膰 ludzi w biurze i tak by艂a posp贸藕niana, a kto m贸g艂 ten pracowa艂 zdalnie z domu.
No i taki w艂a艣nie z cz艂owieka pan i w艂adca 艣wiata. Troch臋 wody nakapie i ju偶 w dupie g艂臋bokiej. Ech.
Mialam troche mniej szczescia i utknelam w korku na jakies dwie godzinki.
Kiedy zorientowalam sie, ze to nie wypadek, a N7 przeistoczyla sie w rzeke, zaczelam walczyc o przetrwanie. Z pomoca GPSa i przyjaciela, ktory przy uzyciu tel. kom. pomagal mi zdalnie (bezwiednie kierujac mnie w najbardziej zalane i zakorkowane rejony zachodniego Dublina:), przekroczylam N7 i inne jeszcze rzeki kilka razy, starajac sie wybrac alternatywne rozwiazanie dla najwiekszej kaluzy swiata, ktora byla w niewlasciwym miejscu, na wlasciwym zjezdzie:)
Przez kaluze i tak musialam w koncu przejechac (bezmyslny GPS). Nie utonelam, choc byla chwila "slabosci" kiedy to porzucilam samochod i probowalam sie do pracy dostac piechota.
Budynek pracy tez zalany:) Weszlam w momencie ewakuacji.
Wreszcie jakas ozywcza przygoda :))))