Jakiś czas temu przydarzyła mi się przygoda z kłódeczką do bagażu - tutaj można sobie poczytać. Otóż nie dalej jak kilka dni temu miałem sytuację dość podobną, tylko tym razem w domowych pieleszach i bez pośpiechu.
Otóż nawiedziła nas na kilka dni ciotka z Polski. Jak to zwykle bywa, goście z zamożnego kraju przywożą nam często koce i leki, żebyśmy jakoś przetrwali tę straszliwą ekonomiczną irlandzką zawieruchę. Ciotka przywiozła wielką walizkę, którą на всякий случай zabezpieczyła kłódeczką z trzycyfrowym kodem.
Z przyczyn bliżej niewyjaśnionych kłódeczka nie dawała się otworzyć, pomimo tego, że wprowadzaliśmy poprawny kod. W następnej kolejności stwierdziliśmy, że czasu mamy dużo, więc trzeba po prostu cierpliwie spróbować każdej kombinacji (na trzech cyfrach jest ich tysiąc, średnio sekunda-dwie na jedną kombinację), pół godzinki i po krzyku.
Teoria zgadza się z praktyką tylko w teorii - w praktyce rozmija się z nią częstokroć na milę. Tak też było i w tym przypadku - spróbowaliśmy każdej z tysiąca kombinacji (na wszelki wypadek po dwa razy), po godzinie mieliśmy palce obolałe od prób otwarcia kłódki a przed oczyma mieniły nam się cyferki.
Myślę sobie, nic tylko dzwonić po ślusarza.
Ale potem myślę sobie, ślusarz weźmie pięć dych, a taka kłódeczka jest warta raptem parę groszy. A za pięć dych to dużo piwa można wypić. Szkoda piwa. Co mi szkodzi...
Wziąłem więc kombinerki, zacisnąłem na kłódeczce... rozległo się ciche trrrrach! połączone z jeszcze cichszym brzdęęęęk! (późniejsza analiza wykryła też śladowe ilości klik!) - i kłódeczka rozpadła się na dwie części.
Resztę dnia spędziłem na doszywaniu sobie kolejnej odznaki harcerskiej - tym razem był to Mały Włamywacz.
Jestem ze mnie bardzo dumny, co niniejszym obwieszczam, zarazem śmiejąc się w duchu ze wszystkich tych, którzy naiwnie sądzą, że taka kłódeczka w jakikolwiek sposób zwiększa bezpieczeństwo naszego bagażu. Zamiast tego w najbardziej złośliwym momencie zatnie się (na przykład gdy będziemy intensywnie próbować dostać się do środka w celu wyjęcia zeń srajtaśmy) i wtedy bez kombinerek ani rusz.
Swisstool spirit – podręczny multitool Victorinoxa, noszę zawsze i wszędzie.
Czuj czuj czuwaj!
no to teraz pozostaje Ci jedynie skok na bank 🙂
Taaa…
(do kasjerki) Ani drgnij! To jest napad! Wyjmij całą gotówkę z kasy i włóż ją do tego worka. Jeżeli nie zrobisz tego w trzydzieści sekund, użyję… kombinerek!
(do kolegi obok) Trzymaj wyżej ten śrubokręt! A jak któryś choćby drgnie, wiesz co masz robić…