W pracy, do komunikowania się z ludkami z innych działów, posługuję się na ogół mailem (w celach głównie dokumentacyjnych - w razie gdyby się okazało, że te rogi, które zrobiłem słoniowi zamiast uszu, są efektem świadomego zamówienia przez klienta, a nie mojej pomyłki). Jednak w drobnych sprawach wymagających szybkiej reakcji ("mówiłeś, że co robi DROP DATABASE?") używa się komunikatora (a.k.a. Lync, a.k.a. IM).
Siłą rzeczy czasem rozmowy na IM-ie zaczynają nieco dryfować poza dziedziny, którymi zajmuje się nasz biznes. W szczególności dziś udało mi się nawiązać taki mniej więcej dialog:
ja: there are four processes running on the instance, none of them are system related
kolega: it's running on our UAT environment
ja: by the way, "none of them are" or "none of them is"?
kolega: none of them are 🙂
Przeszedłbym nad tym do porządku dziennego, bo kolega jest native speaker a ja ciągle raczkuję w języku Szekspira, jednak jakoś nie dawało mi to spokoju. Przecież "none" jest w liczbie pojedynczej, dlaczego więc "are"? Ja wiem, że tam dalej jest "them", co sugeruje liczbę mnogą, ale jednak podmiotem w zdaniu jest "none" a nie "them". Podpytałem kolegę, anglistę z zamiłowania, co on o tym myśli. Kolega w pierwszej chwili odrzekł, że forma z "is" jest poprawna, a potem zapuścił standardowy test googlowy polegający na tym, że wpisuje się obydwie frazy w dwóch (osobnych) zapytaniach i sprawdza się, która zwróci więcej wyników. Zgodnie z zasadami statystyki, ta bardziej popularna jest poprawną.
Wielki Gugiel powiedział, że prawie dwukrotnie częściej używana jest forma z "are".
Hm.
Przypomniała mi się wówczas scena z powieści "Fiasko" mojego ulubionego Stasia od Lemów, w której człowiek poddał w wątpliwość wynik obliczeń statystycznych przeprowadzonych przez najbardziej zaawansowany superkomputer, po czym udowodnił, że miał rację. Zawziąłem się i zacząłem guglać głębiej.
Pierwszych kilkanaście trafień prowadziło do rozmaitych forów językowych, na których różni fachowcy objaśniali, że forma pojedyncza jest poprawna a mnoga nie, tudzież na odwrót. Każdy potrafił przytoczyć kilkanaście przykładów na potwierdzenie swojej tezy. Całkiem sporo lektury, w tym nawet odrobina (ale nie za dużo) trollowania.
Kiedy przekopałem się przez to wszystko i już zacząłem tracić nadzieję na znalezienie jakiegoś rozstrzygającego źródła wiedzy, natrafiłem na tę oto stronę:
http://motivatedgrammar.wordpress.com/2009/01/08/none-is-none-are-grammar-according-to-clarkson/
Tutaj facet objaśnia bardzo szczegółowo i po kawałku, jak to właściwie jest z tym "none" i "no one", a także podaje wyczerpujący zagadnienie dowód na to, że obydwie formy są poprawne. W niektórych przypadkach (kiedy "none" odnosi się do rzeczowników pojedynczych bądź niepoliczalnych), należy obowiązkowo użyć formy pojedynczej ("is"). W przypadku rzeczowników mnogich, lub w przypadku gdy po "none" w ogóle nie ma rzeczownika, dopuszczalna jest zarówno wersja pojedyncza ("is") jak i mnoga ("are") - obydwie są poprawne. Artykuł ma sporo linków do źródeł zewnętrznych i wygląda na tyle rzeczowo, że uznaję temat za zamknięty 🙂
Na zakończenie dziś jeden z moich ulubionych (i ostatnio niezmiernie popularnych) kawałów o bozonie Higgsa:
Higgs boson walks into the bar.
The bartender does not understand.
neither do I. Gdyby barman go olał, to bym zrozumiał, ale tak?
Chodzi o to, że kawały z bozonem Higgsa w roli głównej są zazwyczaj dość hermetyczne i śmieje się z nich niewielki ułamek słuchaczy. To znaczy, chyba o to chodzi 😉
Wypraszam sobie zeby mnie od niewielkich ulamkow wyzywac!