W pandemii, wiadomo, siedzi się w domu na czterech literach i czeka aż się toto skończy / wypłaszczy / zdechnie od szczepionki / zbędne-skreślić / swoje-dopisać / itd. / itp.
Jak się ma pod dachem siedmiolatka, któremu trzeba zapewnić przyzwoite minimum rozrywki (no bo ileż można wślipiać się w tablet / konsolę), trzeba się trochę pogimnastykować.
Jedną z naszych ulubionych zabaw jest Scatter Hunt(nie znam polskiej nazwy), czyli takie jakby poszukiwanie skarbu przy pomocy serii wskazówek zapisanych na niewielkich karteczkach i pochowanych w najprzeróżniejszych zakątkach domostwa.
[wpdiscuz-feedback id="ob1f8dzlbs" question="Znasz polską nazwę tej zabawy? Zostaw komentarz." opened="0"][/wpdiscuz-feedback]Za gówniarza bawiliśmy się w to z kolegami na większą skalę - karteczki z podpowiedziami chowało się na przykład w znaku drogowym odległym od domu o dwa kilometry, kolejną u sąsiada pod jabłonką i tak dalej. Co się człowiek nachodził to jego, ale ubaw był przedni. Trochę się to kojarzy z geocachingiem, tylko bez GPS-a, bo w tamtych czasach nikt normalny nie miał przecież GPS-a. Nie to, co teraz.
Wróćmy jednak do domu. Tutaj nie ma aż takiego rozmachu, ale zakamarków jest wystarczająco dużo na tego typu zabawę. Zaczynamy od kartki A4, nożyczek i długopisu. Na małych karteczkach umieszczamy kolejne wskazówki, chowamy je sprytnie (ale nie za sprytnie, w końcu to tylko siedmiolatek, nie wdrapie się na szafę, nie włoży ręki w kaktusy, nie rozwiąże równania kwadratowego), ostatnią dajemy Młodemu i... mamy go na jakiś czas z głowy.
Najważniejsze to dobrze zbalansować poziom trudności poszczególnych podpowiedzi. Za łatwe - śmignie całość w dziesięć minut i po zabawie. Za trudne - zniechęci się, albo będzie co chwilę przychodził i się dopytywał.
Oczywiście można też bawić się w to w gronie dorosłych. Wtedy zamiast prostych podpowiedzi na kartkach zamieszcza się dłuższe teksty, aluzje do aluzji, parabole, hiperbole i inne babole - tak, żeby zgadujący musiał się trochę namęczyć.
Pozostaje jeszcze pytanie - ile tych karteczek w łańcuchu powinno być?
Zaczynaliśmy od 10-15. Ostatnio podchodzimy pod 50. O dziwo jeszcze nie zaczęło nam brakować nowych miejsc.
Bardzo polecam, zwłaszcza rodzicom siedmiolatków 😉
Doskonała zabawa, a główkują wszyscy. Starsi, gdy wymyślają zagadki, a młodsi, gdy rozwiązują.Super.
Pozdrawiam
Może: Podchody?
Tak zabawa przednia, tylnia i zorientowana w pionie i na poziomie, polecam nie tylko siedmiolatkom, ale także siedemdziesięciolatkom! No można powiedzieć, że to takie ciepło-zimno na sterydach! Pozdrawiam,