Około pół godziny temu znajomi z Malezji wysłali nam wiadomość o treści, mniej więcej, takiej:
"Mamy trzęsienie ziemi, 8.9, ewakuujemy się."
Zimny pot. Chwila zgrozy - 8.9 to bardzo konkretny wstrząs.
Niedobrze.
Jednak po chwili guglania okazało się, że owszem, 8.9, oraz owszem, ewakuują się, ale zatrzęsło prawie 1000 km dalej więc poczuli tylko lekkie drgnięcie. No i ponieważ Malezja jest bezpiecznie schowana za Indonezją, nawet gdyby zrobiło się jakieś tsunami, raczej będą bezpieczni.
To jest pierwszy raz w moim życiu, kiedy znajomi znaleźli się tak blisko dużego wstrząsu sejsmicznego. To już nie jest jakieś odległe, anonimowe miejsce, w którym mogą zginąć jacyś obcy ludzie. To rzut beretem od miejsca zamieszkania ludzi, których znam od lat.
Dziwne uczucie.
Ludzie się porozjeżdżali, świat się skurczył a pajęczyna oplata wszystko.