Czas płynie[citation needed]. Ponury ów fakt ma rozmaite konsekwencje, z których dziś na tapet biorę zapominanie. Nigdy nie byłem prymasem jeśli chodzi o zapamiętywanie różnych różności - owszem, potrafię recytować z głowy obszerne fragmenty Lema czy Pratchetta, czy przedstawić kilka dowodów na istnienie nieskończonej liczby liczb pierwszych, ale zapamiętywanie listy zakupów, imion czy ważnych dat zawsze było - całkiem jak u staruszki z tego kawału - moją piętą Achillesa.
To znaczy moją, nie Achillesa.
Achillesową.
Czy coś.
O czym to ja... A, właśnie. Skoro więc przez całe życie byłem osobnikiem zapominalskim, teraz, na przedprożu nieubłaganie zbliżającej się starości zaczynam zauważać, że zapominam jakby częściej.
Sprawę nieco ratuje fakt, że jakiś czas temu pozbyłem się z życia rozmaitych przeszkadzajek, głównie w postaci Social Media oraz powiadomień na ogłupiaczu, dzięki czemu znacznie poprawiły mi się zdolności kognitywne, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ale biologia biologią, dendryty gniją i człowiek coraz częściej zapomina. A skoro tak, trzeba się jakoś wspierać.
Za gówniarza babcia nauczyła mnie, żeby zawiązywać supełek: jeżeli mam jutro coś ważnego do ogarnięcia, wziąć chusteczkę do nosa (najlepiej czystą) i zawiązać na niej supełek, a następnie położyć ją na widoku. Dzięki temu nazajutrz na pewno zobaczę chusteczkę z supełkiem i od razu będę wiedział, że mam coś do załatwienia - a jak się dobrze zastanowię, na pewno przypomnę sobie co i jak.
Potem niestety wpadłem na kompletnie kretyński pomysł i wkroczyłem w dorosłość, i okazało się, że metoda owszem, może i fajna, ale żeby obsłużyć wszystkie przypominacze potrzebowałbym osobnej garderoby wypełnionej po sufit chusteczkami. Dlatego zamiast mordować się z tekstyliami postawiłem na elektronikę.
Od ładnych paru lat...
(szuku-szuku-szuku...)
... a konkretnie od 2017 roku używam przypominajki o całkiem banalnej nazwie "Todoist" czyli jakby ktoś próbował to przełożyć na nasze, "Dozrobieniowiec" ewentualnie "Dozrobieniacz" lub "Dozrobieniawka". Aplikacja owa umożliwia sporządzanie krótkich notek typu "co jest do zrobienia", wraz z datą/godziną, a następnie, kiedy owa data/godzina zbliżają się, wyświetlenie przypominacza na aktualnie używanym ekranie.
Todoist operuje w trybie klient-serwer, a więc nasze przypomnienia siedzą sobie gdzieś tam w chmurze, do której logujemy się lokalnie z telefonu bądź komputera. Na szczęście twórcy aplikacji hołdują zasadzie "local-first" więc nawet kiedy jestem off-line, wszystko nadal ładnie działa.
Dziś, po sześciu latach używania Todoist, mogę śmiało powiedzieć, że jest to serwis niemalże doskonały.
To znaczy przynajmniej dla mnie, bo różni ludzie mają różne wymagania, wiadomo. Ale mi w zupełności wystarcza i nie za bardzo mam się do czego przyczepić, a ja jestem bardzo czepialski i jak się uprę, to będę narzekał na wodę, że mokra.
Żeby było ciekawiej, obstawiam, że używam może ze 30-40% możliwości łamane przez opcji, bo wymagania mam raczej skromne. Potrzebuję po prostu solidnego przypominacza.
Co Todoist potrafi?
Najważniejsze chyba, że się nie wpierdziela między wódkę a zakąskę, nie przeszkadza, nie jest upierdliwy, ma sensowne ustawienia domyślne. Podczas wpisywania notatki automatycznie próbuje wykumać z jej treści datę i godzinę, a także ewentualną powtarzalność danego zadania. Na przykład jeżeli co drugi piątek przyjeżdża śmieciarka i musimy w związku z tym pamiętać, żeby w czwartek wieczorem wystawić pojemnik przed dom, wpisujemy w notce coś takiego:
Śmieci every other Thu 10pm !3h
W trakcie wpisywania zobaczymy, że tekst every other Thu 10pm
zostanie podświetlny na odrębny kolor, podobnie jak końcowe !3h
. Po zatwierdzeniu notki okaże się, że w tytule notki będzie widnieć samo "Śmieci", czas następnego wykonania zadania zostanie automatycznie ustawiony na datę najbliższego czwartku godzinę 22:00, a przypominacz na 3 godziny wcześniej czyli 19:00. I faktycznie w czwartek o siódmej wieczorem wyskoczy nam przypomnienie o śmieciach. Mamy wtedy do wyboru zatwierdzić, że zadanie wykonane - wtedy Todoist automatycznie zmieni datę na 14 dni później, albo kliknąć "Snooze" żeby nam przypomniał za jakiś czas (domyślnie 30 minut, ale można to sobie zmienić jak ktoś chce).
Niektóre zadania są takie, że nie trzeba ich wykonywać od razu - na przykład, bo ja wiem, skoszenie trawnika. Jeżeli ustawię sobie przypominacz, żeby skosić trawnik co dwa tygodnie między kwietniem a październikiem, a okaże się, że najbliższe przypomnienie wyskoczy mi w dniu, kiedy akurat jestem na wyjeździe albo chorobowym, mogę bez problemu odłożyć zadanie na jutro albo na inny, dowolnie wybrany termin. Co więcej, mogę zadanie zdefiniować tak, żeby kolejne przypomnienie wyskoczyło mi albo równo dwa tygodnie po oryginalnej dacie, albo dwa tygodnie po dacie, kiedy zadanie faktycznie wykonałem.
Zadania możemy tagować (haszem: #
) a także przypisywać do uprzednio zdefiniowanych kategorii zwanych tutaj "projektami". A może na odwrót: Todoist oferuje opcję grupowania zadań w projekty, które ja traktuję jako kategorie.
Zadania możemy też współdzielić z innymi, wybranymi użytkownikami aplikacji - a konkretnie jeżeli zadanie przypiszemy do innego użytkownika, pojawi się ono u niego na liście i będzie on mógł je odhaczyć jako zrobione, ewentualnie odłożyć na później itd itd.
Todoist kosztuje €4 miesięcznie. Jest też wersja darmowa, która jednak nie oferuje powiadomień, czyli zasadniczo najważniejszej opcji - ale można przynajmniej sprawdzić, czy aplikacja nam odpowiada zanim ewentualnie zdecydujemy się wysupłać z mieszka parę centymów.
A Ty, Czytelniku, wspierasz swoją pamięć jakimiś protezami czy niekoniecznie? Pochwal się w komętażó.
Ja klasycznie, w googlowym kalendarzu.
Tak samo, choć czasem zdarza mi się używać list TODO zamiast przypominaczy.
Googlowa lista zadań + kalendarz.
Ale zaczynam też eksperymentować z Obsidian + Task + Remiter
Funkcjonuję na kompie stacjonarnym. Stoi to na stoliku komputerowym (klasyk) pod ścianą na której wisi kalendarz, a ja odręcznie bazgrolę przy odpowiedniej dacie to co mam załatwić. Czyli mam w zasięgu wzroku cały miesiąc podzielony firmowo na poziome rubryczki. Kiedyś wytrenowałam sobie tzw. „świadome działanie” – czyli skupienie swej świadomości na tym co się robi. Dość opornie mi to szło na początku, ale dzięki temu już nie sprawdzam czy aby na pewno zamknęłam na klucz drzwi wychodząc z domu. I teraz zapewne pomyślisz : i na co takiej komputer?
W sumie to tez od lat używam Todoist z niedługą przerwą na romans z Nozbe. I to, co sie sprawdza, to własnie rozpoznanie kontekstu, wprowadzonego do todoist, które „rozumie” w zarówno języku Mickiewicza jak i Szekspira.
Nie jest przerośnięty, możemy wybrać widok zarówno listy jak i tablicy kanbanowej (tutaj trocję zabawy jest, bo kolumna `done` jest praktycznie nieobecna :D) .. użytkuje zarówno do spraw prywatnych jak i firmowych.
Co wazne, działą 2-kierunkowa synchronizacja z gCal; tworzysz wydarzenie w kalendarzu, odtworzy ci się w todoist i odwrotnie.
no i jeszcze czas trwania zadania, które mozna zdefiniować poprzez dodanie [20m] z konrketną godzina startu (np. 9:00 [20m]), co oznacza rezerwację / blok czasowy miedzy 9 a 9:20
te `!3h` to pojawiło się całkiem niedawno jako eksperymentalny ficzer, ale jakże potrzebny 🙂
reasumując:
# projekty
@ tagi
!! priorytety
!xy – przypominajka
jedno z wielu sensownych subskrypcji, które z radościa opłacam.
O, nie wiedziałem o tej rezerwacji bloku czasowego – bardzo fajne!