Przytrafiło mi się niedawno odsłuchać wszystkie czternaście odcinków "Świętego chaosu" Cezarego Harasimowicza, pierwszej w moim życiu książki wydanej wyłącznie w formie audiobooka.
Przyznam, zaintrygowało mnie "bezpapierze" owego dziełka. Wrzuciłem drania do auta i w kilka dni udało mi się skończyć całość.
Każdy odcinek ma po 20 minut, jednak po odsianiu wstępów (które opowiadają, jak na dobry serial przystało, co działo się w poprzednich odcinkach) pozostaje około 18 minut na odcinek. Całkiem strawnie.
Książka jest, najkrócej mówiąc, dobrym kryminałem. Główna bohaterka pracuje dla Centralnej Agencji Wywiadowczej, głównie w charakterze analityka. W pierwszym odcinku zostaje złapana w czasie akcji w jednym z krajów Bliskiego Wschodu, terroryści na oczach kamer wszystkich głównych telewizji światowych strzelają jej w łeb, następnie palą jej ciało, a resztki truchła wywieszają gdzieś na publicznym widoku, ku przestrodze.
Jak się jednak okazuje, jest to jedna wielka mistyfikacja, która ma na celu ukrycie faktu, że Jamie Ulam jednak żyje, ma się świetnie i zamierza nadal inwigilować środowisko terrorystów.
Jamie jest naturalizowaną Amerykanką, w której żyłach płynie krew polska i tatarska. Jest niezwykle inteligentna, za młodu straciła (w rozmaitych, na ogół bardzo nieprzyjemnych okolicznościach) większość rodziny. Zostaje wciągnięta w rozległą intrygę. W pewnym momencie okazuje się, że mocodawcy Jamie nie pracują dla Agencji, tylko umiejętnie podszywają się pod jej pracowników. Jakiś czas potem Jamie ginie po raz kolejny i "odradza się" - tym razem w męskim ciele. Ogólnie rzecz biorąc, zamieszanie jest spore, akcja wartka, trup ściele się gęsto, a autor raz po raz zaskakuje bardzo szczegółową znajomością miejsc, zwyczajów mieszkających tam ludzi oraz wydarzeń politycznych i historycznych z nimi związanych.
Całość opracowana dźwiękowo w najdrobniejszych szczegółach. Mam wrażenie, że wydarzenia dziejące się w Australii były nagrywane w tejże Australii, a odgłosy ruchu ulicznego w Damaszku wymagały zainwestowania w bilety do Syrii. I tak dalej. Naprawdę można się wczuć w klimat i na chwilę przenieść się w świat wielkich intryg, pościgów, przekrętów i technologii.
Książka jest zdecydowanie literaturą fantastycznonaukową (nie sądzę, żeby było dziś możliwe wybudzenie człowieka z wieloletniej hibernacji, ani tym bardziej przeszczepienie mózgu ludzkiego do innego ciała), aczkolwiek osadzona jest solidnie w naszej teraźniejszości, w roku 2001, a następnie 2013.
Jedyna wada książki jest taka, że nie wiadomo co będzie dalej, a bardzo chciałoby się wiedzieć 🙂
Doszły mnie również słuchy, że planuje się wydanie "Świętego chaosu" w wersji papierowej, jak również nakręcenie filmu.
Co z tego wyniknie - zobaczymy.
Jo, bardzo dobry serial. Czekam na kolejne części.
serialu nie znam, ale widziałam juz zapowiedź książki oraz… zapowiedź ciągu dalszego (na okładce). Poczytam.
Dzieki za info i recenzję.
O, ktoś się dokopał do mojego starego wpisu. A już zdążyłem zapomnieć o tej serii, fajnie wiedzieć, że będzie kontynuacja.
Ostatnio intensywnie maltretuję Jo Nesbø (też dobre kryminały pisze), lada tydzień pojawi się zapewne recenzja zbiorcza.