Udało mi się wczoraj skończyć "Telefon po północy" Tess Gerritsen, dziś króciutka recenzja.
Króciutka, bo książka okazała się całkiem inna, niż miałem nadzieję. Pisarka całkiem nie trzyma swojego stylu, znanego z bostońskiej serii o Jane Rizzoli i Maurze Isles.
Zamiast spodziewanego wartkiego kryminału mamy bardzo liniową fabułę, bardzo wyraźnie zarysowane i zdefiniowane postaci (nie ma całkiem elementu zaskoczenia), a co gorsza (dla mnie, jako wielbiciela dobrych kryminałów) powieść okazuje się bardziej romansem, niż kryminałem.
Wątki romantyczne w powieściach Gerritsen są nieodzownym elementem fabuły, jednak zawsze dzieją się gdzieś tam w tle, dlatego nawet jeżeli ktoś romansideł nie lubi (ja na przykład nie przepadam), nie przeszkadzają one za bardzo. Natomiast tutaj główna bohaterka zakochuje się przez pół książki w jednym z bohaterów, żeby przez kolejne pół książki upewniać się, czy aby na pewno to ten jedyny, natomiast wydarzenia "właściwe" (czyli wątek niewyjaśnionej śmierci męża głównej bohaterki i jej ucieczka przez agentami różnych służb) schodzą jakby na drugi plan.
Nie twierdzę, że to książka kiepska. Gerritsen ma dojrzały warsztat (chociaż akurat "Telefon..." był pierwszą powieścią, którą wydała i był napisany w 1987 roku - a więc prawie półtora dekady przed pierwszą częścią sagi bostońskiej), pisze wartko i spójnie, nie doszukałem się też żadnych błędów merytorycznych. Na pewno ma wielu wiernych fanów. Mnie jednak wśród nich nie ma.
Co powinienem przeczytać jako następne? Jakieś podpowiedzi? Najlepiej jakieś fajne SF. Nie saga. I coś z zagwozdką, z głębszym przesłaniem, albo z ciekawą przewrotką fabularną.
Hmmm.
W spisie recenzji 2016 znalazłem kilka pozycji, z którymi już się rozprawiłem i kilka, które są jeszcze przede mną. Ciekawa lektura. Osobiście sugeruję uważać na spojlery – mogą popsuć komuś zabawę z czytaniem 🙂
Zazwyczaj pamiętam, żeby uprzedzać o spoilerach…
Cholerka – widzę, że byłem mało precyzyjny i mogło się okazać, że zostałem źle zrozumiany. Miałem na myśli recenzję „Geniusze fantastyki” 🙂
No tak. To by tłumaczyło dlaczego rozmawiamy o tym pod recenzją książki Gerritsen 🙂
to fakt – się nieco zakręciłem (właściwie to lenistwo) 🙂
Mówią, że to motor postępu! I w sumie masz rację, chyba trochę za dużo odsłaniam w tamtej recenzji. Zaraz dorzucę jakiś oczojebitny spojler alert 😉